VIII

176 14 10
                                    


Stałem w progu drzwi, odprowadzając Naruto wzrokiem. Ból jak był wczoraj, tak i dzisiaj i nie miał najmniejszego zamiaru znikać. Po tym, jak wczoraj przy śniadaniu uświadomiłem sobie co znaczą moje uczucia do młodego, tylko się upewniłem w przekonaniu, że muszę to jak najszybciej zakończyć. Ciężko westchnąłem, kiedy ostatni blond kosmyk zniknął mi z pola widzenia, po czym wróciłem do znowu pustego domu. Cisza, która ogarniała te cztery ściany była zarówno frustrująca, jak przygnębiająca. Zdążyłem już przywyknąć do tego, że nie jestem tu sam. Zawsze za którymiś drzwiami krył się nastolatek zajmujący się swoimi codziennymi sprawami. Niby nieznaczącymi, a w tej chwili wydają się najcenniejszym co się tu działo, a teraz? Znowu muszę się przyzwyczaić do tej wszechogarniającej pustki.

Chłopak opuścił mój dom zaraz po śniadaniu. Wziął swoje torby, po czym trzęsącym głosem się ze mną pożegnał, nawet nie patrząc mi w oczy. Z jednej strony cieszyłem się takim obrotem spraw. W końcu będę mógł wrócić do tego jak było. Do tego poczucia chłodu, które mi towarzyszyło przez tyle długich lat. Łącznie spędziliśmy ze sobą tydzień (ni chuj nie pamiętam ile Naruto mieszkał u niego, więc powiedzmy, że to był tydzień), który mimo wszystko wydawał się wiecznością, która wreszcie dała mi ciepło. Znów ciężko westchnąłem obierając kurs na swój pokój. Usiadłem na łóżku, wiedząc, że razem z miłym towarzystwem, dzisiaj mija ostatni dzień mojego wolnego od pracy. To samo oznaczało, że ta monotonia wychodzenia z mieszkania, chodzenia na misję i wracania późno w nocy ponownie zawita do mojego życia. Nie powinienem od początku się zgadzać na tą propozycję, aby się zająć chłopakiem. To było głupie i tylko namieszało mi w głowie wprowadzając w osłupienie i nieustanny ból. W końcu się oparłem, zaczynając wpatrywać w sufit. Po paru godzinach postanowiłem wyjść z domu. Musiałem zaczerpnąć świeżego powietrza.

Szedłem drogą, która prowadziła do budynku hokage. Musiałem to zrobić z przyzwyczajenia. Ostatnimi czasy codziennie się tam udawałem, co czyniło z tamtego miejsca mój najczęstszy kierunek ostatnich siedmiu dni. W końcu znalazłem się na ruchliwej uliczce, którą idąc usłyszałem parę dobrze mi znanych głosów. Zerknąłem w kierunku źródła hałasu, gdy zauważyłem Tenzou wraz z Kurenai i Anko. Rozmawiali z jakąś kobietą z długimi, czarnymi włosami. "Zupełne przeciwieństwo Naruto"... Zaśmiałem się w myślach, od razu się za to karcąc. Miałem przestać o nim myśleć i zająć się czymś innym. W tamtym też momencie do głowy mi przyszedł dobry pomysł. Skoro moi znajomi siedzą w restauracji zadowalając się ciepłą herbatą w połączeniu z dango, przecież mogłem do nich dołączyć. Może to by mnie trochę odświeżyło. Tak więc też zrobiłem. Zmieniłem kurs i po paru sekundach przywitałem się z wszystkimi, na co oni odpowiedzieli ciepłymi uśmiechami. Zaproponowali mi miejsce obok siebie, po czym od razu zawołali kelnerkę, zamawiając mi porcję tego, czym sami się delektowali. W którymś momencie Kurenai zerknęła na mnie, a zaraz potem na nieznaną mi kobietę i się zaśmiała.

- No tak, pewnie się nie znacie. - zaczęła, na co reszta również się zaśmiała. - To jest Emi. Parę dobrych lat temu Jirayia-san uratował ją z genjutsu Itachiego. To już dawne czasy, a jednak Emi postanowiła odwiedzić dzisiaj naszą wioskę. - dokończyła. Owa Emi posłała mi zaś nieśmiałe spojrzenie, po czym kiwnęła głową na przywitanie. Sam oczywiście odwzajemniłem gest. Następnie Kurenai przedstawiła mnie kobiecie, która od razu się podekscytowała, gdy usłyszała kim jestem. Dobrze wiedziałem, że znają mnie nie tylko w murach naszej wioski, ale również poza nimi. Dlatego też jej reakcja niezbyt mnie zaskoczyła. Nerwowo się tylko zaśmiałem w odpowiedzi, po czym zacząłem się przysłuchiwać dalszym rozmowom.

Przez całą godzinę, którą spędziłem w ich towarzystwie, czułem na sobie wzrok Emi. Uważnie mi się przyglądała, jednak gdy odwracałem się w jej stronę, odwracała głowę mocno się rumieniąc. Śmiałem się z tego w duchu, wyobrażając sobie Naruto robiącego podobne rzeczy, za każdym razem czując kłucie w sercu, gdy tylko się to zdarzało. Wkrótce, gdy wszyscy zaczęli się rozchodzić, kobieta do mnie podeszła.

- Odprowadzić się może do domu Kakashi-kun? - zapytała. Nerwowo się zaśmiałem i pokręciłem przecząco głową.

- To raczej ja powinienem zadać takie pytanie, więc? - odpowiedziałem. Emi się uśmiechnęła i ponownie zarumieniła, po czym ruszyliśmy we wskazaną przez nią drogę. Okazało się, że mieszkała chwilowo w hotelu niedaleko od restauracji, w której przed chwilą jedliśmy. Mieszkała w okolicy Konohy, jednak droga do jej domu była zbyt długa, aby mogła odwiedzić wioskę na jedną dobę. Dlatego też przyszła na parę dni. Rozmowa przez całą drogę nam się kleiła. Wyszło na to, że oboje mamy podobne charaktery i humor, przez co czułem się w miarę komfortowo. Przez ten cały czas jednak towarzyszyło mi uczucie, którego nawet nie byłem w stanie opisać. Jakbym się dusił i czuł ogromną gulę w gardle. To wszystko tylko bardziej sprawiało, że moje myśli coraz częściej i mocniej odbiegały w stronę blondyna. To nie Emi była osobą, z którą chciałem aktualnie spacerować ulicami wioski. Dobrze wiedziałem, że chciałem tu być teraz z Naruto. Kiedy tylko o tym myślałem, ciężko wzdychałem, co kobieta zdecydowanie zauważała. W takich momentach na jej twarzy malował się zmartwiony wyraz twarzy, jednak nie mogłem się zmusić do tego, żeby mnie to bardziej obchodziło.

Po parunastu minutach byliśmy już pod budynkiem, w którym dziewczyna aktualnie mieszkała. Pożegnałem się z nią, a następnie ruszyłem w drogę powrotną do domu. Zaczynało się już powoli ściemniać, więc po drodze zaszedłem do sklepu, aby kupić sobie coś na kolację. Nie miałem najmniejszej ochoty spędzać czasu nad garami, więc postanowiłem wziąć instant ramen. Już nie raz byłem świadkiem, kiedy Naruto niemalże umierał z radości, kiedy je jadł. Mimo tego, zdecydowanie nie podobało mi się jak często to robił. W jednym takim kubeczku musiała być masa niezdrowych substancji, którymi on faszerował się prawie codziennie. Chociaż dopóki był u mnie miał okazję zjeść trochę zdrowiej.

- Dopóki był u mnie... ehhh... - powiedziałem do samego siebie, ciężko wzdychając. Na pewno będzie musiało minąć o wiele więcej niż jeden dzień, abym był w stanie się wyleczyć z tego bólu. Jednak w końcu się na pewno uda.

Po jakimś czasie byłem już w domu. Wstawiłem więc wodę w czajniku, po czym otworzyłem wieczko kubka z makaronem, który przygotowałem według instrukcji. Czekając na dźwięk sygnalizujący zagotowanie się wody, oparłem się o blat i zacząłem myśleć. Nagle niemalże podskoczyłem, kiedy znalazłem najlepsze rozwiązanie na moje problemy. Uświadomiłem sobie, że wyjście z kłopotów dosłownie samo pojawiło się zaraz przede mną. W końcu najlepszym sposobem na pozbycie się uczuć, jest przelanie ich na kogoś innego. W duchu przeprosiłem dzisiaj poznaną kobietę za to co miałem zamiar zrobić, jednak nie miałem innego wyboru. Z tego co dzisiaj widziałem, byłem bardziej niż przekonany, że Emi jest mną zainteresowana. Od razu zaplanowałem sobie odwiedzić ją jutro ponownie. Serce mnie bolało na samą myśl o robieniu tego, jednak musiałem być silny. W taki sposób nie dość, że moje uczucia ucichną, Naruto zobaczy, że... że nie ma u mnie szans... Wyprostowałem się i wziąłem głęboki wdech. To będzie ciężkie, ale najlepsze rozwiązanie.

Chwilę po postanowieniu swoich planów na następny dzień, słysząc gotującą się wodę, zalałem nią makaron, po czym zająłem się posiłkiem. Potrzebuję w końcu dużo siły na jutrzejszy dzień, więc oby to mi tą siłę dało.

Kurde jak szybko. Założę się, że się tego nie spodziewaliście (ja też wsm XD) Może jednak uda się to skończyć przed niedzielą. Trzymajcie za mnie kciuki >-< bye bye!

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: May 02, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

unplanned change | KakanaruWhere stories live. Discover now