Taehyung zsunął okulary i potarł oczy. Miał je suche ze zmęczenia, a zapomniał tego dnia ich sobie zakropić.
– Nie płaczę – odezwał się, zanim Jieun zdążyła się go o to zapytać.
– Okej – powiedziała i wtedy ordynator na nią spojrzał. – Proponuję, żebyśmy już kończyli. I tak trochę przedłużyliśmy. Chyba że chcesz jeszcze o czymś porozmawiać – dopytała dla pewności.
– Nie – odparł Tae. – Wolę wrócić do domu – dodał i psycholog widziała, jak lekko się uśmiecha.
– To mi się podoba – oznajmiła. Taehyung wstał i się jej ukłonił, więc Jieun również się podniosła.
– Dziękuję – powiedział Kim.
– Nie ma za co. W przyszłym tygodniu nie mogę w czwartek, ale mogę w środę, więc...
– Wiesz co – przerwał jej niespodziewanie. – Umówię się z tobą, jeśli będę potrzebować – oznajmił Taehyung. Ostatnie kilka spotkań terapeutycznych wiele mu pomogło i chciał spróbować na razie bez nich sobie poradzić.
– Pewnie. Jakby co, wiesz, gdzie mnie szukać – odpowiedziała kobieta. Taehyung stanął przy drzwiach i się zawahał. Odwrócił z powrotem w kierunku przyjaciółki i wziął głęboki wdech.
– Jak ma się Taeyeon? – zapytał.
– Coraz lepiej. Już nie marudzi, że powinna się zwolnić, więc mamy progres – zapewniła z uśmiechem Jieun.
Taeyeon i Taehyung bardzo przeżyli całą sytuację z pielęgniarką–morderczynią. Ginekolożka obwiniała się, że nie dopilnowała kobiety, a Taehyung wciąż miał w tyle głowy, że jego syn prawie zginął z jej ręki. Wychodzili na prostą, ale nie można się było dziwić, że to ich dręczyło.
Tae poszedł do swojego gabinetu i zdziwił się widząc siedzącego na jego miejscu Jimina.
– Hej... nie pojechałeś do domu? – zapytał wiedząc, że młodszy skończył dyżur godzinę temu.
– Trochę się przedłużyła operacja i wolałem już na ciebie zaczekać – wyjaśnił z pięknym uśmiechem i wstał z fotela, aby móc delikatnie ucałować męża.
– A z jakiej to okazji? – spytał po pocałunku Tae.
– Z takiej, że bardzo cię kocham – oznajmił Jimin, a jego kojący głos dawał Taehyungowi wiele spokoju.
Wyszli razem na dwór i Kim szybko wręczył ukochanemu szalik, bo bardzo wiało i bał się, aby się nie przeziębił. Jimin rozejrzał się, czy nikt się nie kręci i wtulił się w starszego.
Wsiedli do auta i Tae siadł za kierownicą. Park wyciągnął telefon i napisał do Jungkooka, że już wracają. Kook nie odczytywał wiadomości, ale nie zdziwiło to Jimina. Gdy zostawał z Geopumem, to w pełni mu się poświęcał zapominając o całym bożym świecie.Wjechali na parking i szybko znaleźli się w windzie. Jimin wpatrywał się w Taehyunga i nieco spoważniał.
– Jak było u Jieun? – zapytał z troską.
– Dobrze... wydaje mi się, że czuję się lepiej – zapewnił, na co Park się uśmiechnął.
– Bardzo mnie to cieszy – oznajmił i mocniej przytulił Taehyunga.
Wyszli na korytarz i byli już w domu. Powitał ich Bam, który radośnie podskakiwał przy właścicielach. Jimin go głaskał, a w tym czasie Tae wypatrywał Jungkooka. Nie musiał na niego długo czekać, bo przyszedł do nich niosąc na rękach ich synka. Maluch ubrany był w ciepły komplet, który został zrobiony przez jego tatę na szydełku.
CZYTASZ
Park's Anatomy 3 | Vminkook
FanfictionTrzecia część Park's Anatomy, gdzie Jungkook, Taehyung i Jimin staną przed wyzwaniem, jakiego żaden się jeszcze nie podjął - zostaną rodzicami i są tym tak samo przerażeni, jak i uradowani.