Co się wydarzyło u Ramosa? (specjal na 100 wyświetleń)

206 13 55
                                    

pov. Lionel Messi

Otworzyłem oczy i poraziło mnie mocne światło, sugerujące, że jest około południa, ale moja głowa tak pulsowała, że zaraz zamknąłem je znowu. Chciałem się przewrócić na drugi bok, ale nagle poczułem, że ktoś leży obok mnie. I to nie była moja żona. Ani nawet nie Neymar czy Suarez. Oni nie mieli takiego sześciopaku.

Wyskoczyłem z łóżka jak oparzony i zobaczyłem na nim nikogo innego jak Cristiano Ronaldo dos Santos Aveiro. Japierdole... Czy ja i on ze sobą...? Nie, nie, nie, błagam, tylko nie to. Złapałem się za głowę i zacząłem krążyć po pokoju.

Najgorsze jest to, że z ostatniej nocy nic nie pamiętam. Moim ostatnim wspomnieniem jest gdy graliśmy w butelkę. Na imprezie. U Ramosa. No tak, przecież to jego dom. Spostrzegawczy jesteś Leo, nie ma co. Plus jest taki, że jestem ubrany. Więc może do niczego nie doszło. Oby.

Spojrzałem w stronę balkonu i tak mi kopara opadła, że tylko wydarłem się:

- KURWA MAĆ! - na moim, znaczy naszym, znaczy Sergio balkonie spali jak zabici Gavi i Vini w dość dwuznacznej pozycji.

- Co ty się tak drze... - spostrzegłem, że obudziłem mojego... współlokatora? Nie wiem jak to nazwać. W każdym razie Ronaldo nie spał i patrzył się na mnie jak wół w malowane wrota - Leo?!

- Em...hej Cris? - odparłem jak ostatni debil - pamietasz może... jak my się tu znaleźliśmy, i czy my...no wiesz?

- Nic nie pamiętam oprócz grania w butelkę - Portugalczyk wstał i zaczął chodzić w kółko - mam nadzieję, że my nie...

- Ja też - usiadłem na skraju łóżka i modliłem do wszystkich bogów jakich znałem. Jakichś greckich, rzymskich, egipskich, słowiańskich, germańskich, latynoamerykańskich - wszystkich co mi do głowy przyszli.

Nagle Ronaldo zatrzymał się przy drzwiach balkonowych i krzyknął:

- KURWA MAĆ! - popatrzył na mnie i spytał - to dlatego się tak wydarłeś?

Kiwnąłem głową. Przez chwilę wpatrywaliśmy się w chłopaków na balkonie aż w końcu Portugalczyk powiedział:

- Może sprawdźmy czy oni w ogóle żyją?

- W sumie dobry pomysł - powiedziałem i otwarłem drzwi, a opierajacy się o nie Hiszpan i Brazylijczyk wpadli do środka, na fioletowy dywan.

- KURWA MAĆ! - wydarli się obaj najpierw patrząc na siebie nawzajem, a potem na mnie i na Crisa.

- Co tu sie odpierdala! - Gavi podniósł się na równe nogi - czemu do jasnej Kartaginy leżałem na tym brazyjiskim psie!?

- O nie, wypraszam sobie hiszpańska gnido! - Vini już chciał się na niego rzucić, ale Ronaldo go powstrzymał.

- Uspokoić się, obaj! - popatrzył na chłopaków i spytał - pamięta któryś co się wczoraj wydarzyło po graniu w butelkę?

Gavira i Junior zastanawiali się przez chwilę, po czym przecząco pokiwali głowami. Dokładnie w tym samym czasie. Niezłe synchro. W sumie to pasują do siebie.

Przez chwilę nikt się nie odzywał. Próbowałem ułożyć sobie w głowie co tu się zadziało. Za dużo rzeczy w za krótkim czasie.

- To...co robimy? - spytałem w końcu moich towarzyszy niedoli.

- Powinniśmy chyba poszukać właściciela tego burdelu - zaproponował Cristiano.

Pokiwaliśmy głowami z aprobatą. Ronaldo jednak nie jest taki głupi jak myślałem.

- Dobra, ale najpierw muszę do łazienki - powiedział Gavi i nie czekając na zaproszenie wszedł przez fioletowe drzwi do toalety.

Gdy chłopak zaświecił światło usłyszeliśmy tylko głośne:

Football one shotsWhere stories live. Discover now