Rozdział 5. Atak Wioletty

3 0 0
                                    


I wszystko skończyłoby się dobrze, cały ten dziwny psychologiczno-analityczny wieczór... gdyby nie to, że zjawił się niespodziewany gość.

– Dobry wieczór wszystkim!!! – powiedział głośno znany mi dobrze głos kobiecy. Obydwoje z Darkiem popatrzyliśmy z niepokojem w kierunku drzwi. Wysoka blondyna, z burzą długich, falistych włosów na głowie, zielona minisukienka i czerwone szpilki, czerwona szminka na ustach iii... żółty kapelusz na głowie. „Wioletta!" Jak zwykle musiała zrobić show swoją ekstrawagancją! Oczy wszystkich gości skierowały się ku niej, nikt jednak nie śmiał jej odpowiedzieć, czy choćby poruszyć się. Byli w szoku, tak jak ja i Daro.

– Co ona tutaj robi? – zapytałam go zdumiona, gdy odblokowało mi mowę. Gdy tylko ujrzałam ten cień przeszłości, ogarnął mnie lęk.

– Nie wiem, ale zaraz to załatwię – rzekł poirytowany, po czym pozostawił mnie na środku parkietu. – Proszę, bawcie się dalej! – zachęcił wszystkich, aby w końcu się ruszyli. Nastąpiło stopniowe rozluźnienie atmosfery.

Dariusz podszedł do Wioletty, wziął ją pod rękę i wyprowadził na korytarz. To nie wróżyło niczego dobrego. Nie wiedziałam, co prawda, na jakich warunkach się rozstali – przecież byli w związku przez pewien czas – ale on wyglądał teraz na wściekłego, co oznaczało zbliżającą się nieuchronnie, ostrą wymianę zdań. Podeszłam do stołu z zamiarem zajęcia przy nim miejsca, ale niepokój okazał się silniejszy. Czym prędzej ruszyłam w kierunku drzwi.

Skierowałam kroki ku górze, tam skąd dochodziły głosy rozmowy, a raczej cichej kłótni.

– Po co wróciłeś do tej wariatki? Mało ci jeszcze!? – zabrzmiał kobiecy głos z piętra wyżej. Wiola nigdy mnie nie oszczędzała. Zawsze była bezlitosna.

– Licz się ze słowami! – warknął na nią Daro.

– No tak, cały ty! Poświęcisz się w imię szaleńczej miłości! – szydziła otwarcie.

– Przejdź do sedna! – warknął ostro.

– Czy ona wie, z czym masz problem? I wie, że ze mną ci się udało?! – zapytała niespodzianie, a ja początkowo nie wiedziałam, o co chodzi. – Na pewno jej nie powiedziałeś! Nic dziwnego, bo ta psycholka by cię po tym zostawiła! Boisz się tego, co!?

– Czego ty chcesz?! – zapytał gniewnie.

– Chcę się dobrze bawić! Poza tym nie ukrywajmy, że coś nas nadal łączy...

– Ha, ha! Niby co? – szydził.

– Uczucie, miłość, namiętność, wzajemna fascynacja... – wyrzucała z siebie namiętnym głosem.

– Odsuń się! Nic nas nie łączy! Jesteś chora! Daj nam spokój raz na zawsze!

– Dam ci spokój, jeśli zrobisz coś dla mnie. Później może sobie pójdę... – wodziła go za nos

– Czego chcesz?

– Żebyś ze mną zatańczył i przedstawił swoim znajomym i rodzinie.

– I dasz nam spokój raz na zawsze?

– Tego nie mogę ci obiecać, ale jeśli chcesz, żebym sobie poszła... i żeby Kasia dowiedziała się o tym, że ze mną jednak dałeś radę to zrobić... – zaczęła mu grozić, a ja poczułam takie rozczarowanie, że ciężar mojego serca niemal przygwoździł mnie do podłogi. Mówili o seksie! Darek uprawiał z nią seks! A mnie powiedział coś całkiem innego! To był cios w samo serce. Z wrażenia chwyciłam się mocno balustrady, żeby nie upaść.

– Dobrze, ale tylko jeden taniec i wychodzisz.

– Najpierw prezentacja, Mój Drogi.

– Tylko ręce przy sobie!

WIEK-NIEWAŻNY cz. 3. Kochaj mnie mimo wszystkoWhere stories live. Discover now