Chapter Three

5 0 0
                                    

Pięćdziesięcio centrymetrowy chłopiec obudził się w białym pomieszczeniu. Był zdezorientowany. Wyglądało na to, że Igorek był w sali szpitalnej. W sali znajdowało się jedno białe łóżko na której leżał chłopiec, oraz dwa nie wielkie okna z zasłoną w żółte samochodziki, takie którymi Igorek się bawił w dzieciństwie. Po lewej stronie od łóżka igorka stała kroplówka połączona z jego ciałem. Chłopiec próbował dotknąć głowy ale jak dotknął to go bardzo bolała i jak spojrzał na swoją dłoń, to ujrzał świeżą krew.
-Co to do cholery jest? I co ja tu robię ?
Zdezorientowany Igorek zaczął piszczeć jak jego młodsza o 15 lat koleżanka Marysia.
W drzwiach od sali za łożem igorka pojawiła się wysoka, szczupła w białej sukni z rozpinanymi guzikami pielęgniarka.
-Siema. Prosze nie panikować. Znaleźliźmy Cie na drodze przed Freddy Fazbear.
-Oh... Już pamięta- Przerwał.-
Chłopiec nie mógł powiedzieć co się stało.
-Dobra, co jak co ale po wyjściu ze szpitala musisz udać się na komisariat na ulicy Sraka99 i złożyć zeznania. Masz duże szczęście, że obok przejeżdżał radiowóz policyjny i Cie zabrali tutaj. Pomińmy narazie ten temat. Masz bardzo ważną sprawe do zrobienia.
-Jaką?
-Musisz podpisać pewne dokumenty i musisz zapłacić za pobyt w szpitalu.
-Oh... rozumiem. Jak długo musze tu siedzieć? Kiedy moge wrócić?
-Obawiam się, że nie tak prędko. Twoi rodzice zaraz tu będą.
-CO? MOI RODZICE? 
-Tak. Jako iż nie jesteś pełnoletni to nasz szpital ma obowiązek zadzwonić po twojego opiekuna.
-A...Jak daleko jest ten szpital od ulicy owocniki?
-Jakoś z 340 km prosze pana.
-SŁUCHAM? PRZECIEŻ RODZICE MNIE ZABIJĄ.
-Bywa w życiu młodzieńcu.
-Dobra... Skąd macie numer moich rodziców?
-Um...Jakby to tu... O! Wiesz musze iść, Gosia mnie woła.
-Dobrze...
Chłopiec znajdował się w sali numer 6. Nagle rozległo się pukanie do jego sali. W drzwiach ujrzał pielęgniarke Gosie i jego rodziców.
-COŚ TY NAROBIŁ! -Krzyknął Edzio.
-Prosze pana! Prosze nie krzyczeć! Są tu inni pacjenci którzy potrzebują spokoju i odpoczynku. Pozatym jest późno i jest cisza nocna! -Próbowała uspokoić go pielęgniarka Gosia.
-Bardzo przepraszam za męża... Bywa niespokojny... -Zapewniała ją Maja.
-Dobrze. To ja państwa zostawiam samych. Prosze porozmawiać na spokojnie z synkiem.
-Rozumiemy. 
Gosia skierowała się do wyjścia i zamkneła za sobą drzwi.
Edzio szedł w strone Igorka.
-TY PALANCIE DURNY COŚ TY ZROBIŁ! WIESZ JAKIE TO KOSZTY BĘDĄ BY NAPRAWIĆ TWÓJ DURNY ŁEB! -Wydarł się bardzo głośno Edzio.
Nagle z sali obok przyszedł do nich użytkownik bez nogi.
-Mogli by być państwo troche ciszej?! Próbuje srać! Znaczy spać. Przepraszam autokorekta głosowa.
-Przepraszam za męża...Mamy dziś ciężki dzień a mój Edzio jest bardzo krejzi ostatnio...
-Rozumiem! Prosze być cicho bo zgłosze was do pielęgniarek!
Użytkownik bez nogi opuścił sale.
-GNOJU NIE POZBIERASZ SIE!
Edzio podchodząc do łoża chłopca wziął użytkownika za szyje i wziął w swoje ręce siły całej ludzkiej cywilizacji i go poddusił.
Igorek kaszlający walczący o życie spadnął z łóżka uduszony nieprzytomy.
-O kur...
-EDZIU COŚ TY NAROBIŁ!
Przyszła pielęgniarka gosia
-Halo co się dz- UŻYTKOWNIK?! CO SIE STAŁO UŻYTKOWNIKOWI?!
-Bardzo prosze nam pomóc.. synek sie naćpał soczku pomarańczowego...
-OJEJU! UŻYTKOWNIKU!
Gosia podbiegła do użytkownika i zaczęła go reanimować.
Igorek otwiera oczy.
-Udało nam się uratować użytkownika...
-Bardzo dziękujemy!
Igorek położył się na łoże.
-A państwa zapraszam za mną. Trzeba podpisać dokumenty.
-Dobrze...
Państwo Pomidorkowie wyszli.
-Boże...Przecież nie moge powiedzieć, że mój ojciec mnie podduszał.


You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 14, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Gdzie śpiewają Igorki Tom 2Where stories live. Discover now