7. Noc Świętojańska

158 8 8
                                    

   W tym momencie chciałam tylko uciec. Nie wiem dokąd. Gdziekolwiek. By tylko móc wymazać z pamięci to co dziś do niej wróciło.

Przez dwa lata nie widziałam ojca i w tym czasie starałam się odbudować wszystko, kawałek po kawałku. Ale dziś to wróciło. Luke Maybank jest taki sam jak Anton Gorger, czyli mój rzekomy ojciec. Z boku widziałam wszystko co przeżywałam i od nowa wzięłam w tym udział.

   Nazwisko jak z resztą można zauważyć mam po matce, po Josephine Walker. Gdy miałam czternaście lat zmieniłam je by nie czuć na sobie ciężaru jaki niosło nazwisko Gorger.

   Mocno trzymałam JJ'a w pasie, ale nie mogłam się do niego w pełni przytulić przez kask, który mi oddał. A teraz potrzebowałam tylko tego. Nagle zatrzymaliśmy się przed dość znanym mi miejscem.

- Dom Sarah - oznajmił - Zostaniesz tu okej?

- Co? Nie. Dlaczego?

- Tak będzie lepiej. Spotkamy się później - powiedział i zszedł z motoru - Odprowadzę cię, chodź.

- Nie! - krzyknęłam gdy złapał mnie za rękę - Jadę z tobą.

- Nigdzie nie jedziesz. Nie rozumiesz? Co jest w tym takiego trudnego?

- JJ proszę..

- Mogę cię odwieźć do hotelu.

- Dlaczego zachowujesz się jakby nic się nie stało? - zapytałam oburzona.

- Bo nie stało! - krzyknął. Ma rację, nic się nie stało. Zeszłam z pojazdu i ruszyłam w stronę domu przyjaciółki.

Chłopak jeszcze chwilę stał na ulicy po czym wsiadł na motor i odjechał. Zapłakana, powolnym krokiem przeszłam przez otwartą bramę i zapukałam do drzwi, które po kilku sekundach się otworzyły.

- Co ci się stało?! - powiedziała Sarah kiedy zobaczyła w jakim stanie do niej przyszłam.

- Musimy pogadać - powiedziałam. To chyba ten czas kiedy muszę jej o wszystkim powiedzieć.

   Kilka minut później siedziałyśmy w jej pokoju, a ja opowiedziałam jej o wszystkim. Dosłownie wszystkim. O zatopieniu łodzi, odszkodowaniu, o tym, że jej brat mnie pobił, później ojciec JJ'a, o poszukiwaniu wraku i życiu na dwa plemiona. Wyrzuciłam z siebie wszystko i było mi dużo lepiej. Jednak to co usłyszałam później kompletnie mnie zaskoczyło.

- Też muszę ci coś powiedzieć. Ostatnio, kiedy był ten cały maraton filmowy - zaczęła Sarah - Johna B nie było z wami. Był ze mną. W Chapel Hill.

- Co?

- Go był kompletny przypadek, uciekał przed policją i trochę się obił po drodze więc zabrałam go do siebie i próbowałam pomóc. Zobaczył obraz z Denmarkiem Tannym i od słowa do słowa okazało się, że mam dostęp do jego papierów.

- Jakich papierów?

- Kiedy się tu wprowadziliśmy znaleźliśmy kilka, jakieś listy.

- O co chodzi z tym całym Denmarkiem?

- Właściciel Tannyhill, za pieniądze które zarobił na tych plantacjach wykupywał niewolników i zwracał im wolność. Oskarżono go o podżeganie do buntu dlatego go powiesili. Ziemię kupił za brytyjskie złoto, John B mówi że było na..

-..Merchancie - dokończyłam za nią. Ciężko opisać słowami moje zaskoczenie, ale z zaciekawieniem słuchałam przyjaciółki.

- Tak. W dniu śmierci napisał list do jednego z trzech synów, Roberta, napisał go w jakimś starym języku, który tylko oni znali. To tak w skrócie. Rano wróciliśmy do Outer Banks i myślałam, że wszystko będzie tak jak dawniej, jednak trochę się pokomplikowało..

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 25, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Outer Banks Where stories live. Discover now