Rano obudził mnie dźwięk nadchodzącego sms'a, więc podniosłam telefon z szafki nocnej i moim oczom ukazała się wiadomość od Sarah.
Sarah: Hej, jak się czujesz no wiesz po wczoraj?
Van: W sumie w porządku, a ty jak?
Sarah: Weź, nie spałam w nocy, a po całej tej akcji musiałam zawieść Toppera do szpitala
Van: No właśnie, jak się trzyma?
Sarah: Wczoraj działała jeszcze adrenalina i aż tak nie czuł bólu, ale teraz ledwo żyje
Van: Pozdrów go
Sarah: Jasne, masz jakieś plany na dziś?
Van: Raczej nie, a co proponujesz kolejną bójkę?
Sarah: Oczywiście, ale tym razem u mnie w domu
Van: No dobrze, skoro chcesz oberwać to wyślij adres
Odłożyłam telefon i wstałam z łóżka, a następnie udałam się do łazienki. Spojrzałam w lustro i zdałam sobie jedno pytanie, czy aż tak widać, że nie spałam?
Oj tak, dość mocno napuchnięte oczy, a na głowie jeden wielki kołtun. Wyciągnęłam szczotkę i próbowałam go rozczesać kiedy zobaczyłam wiadomość od Sarah z jej adresem.
Sarah: Wyrobisz się na 12?
Spojrzałam na godzinę. 10:34.
Van: Jasne, przygotuj rękawice bokserskie
Wróciłam do ogarniania się. Związałam już rozczesane blond włosy w niechlujnego koka, później umyłam zęby, twarz i wzięłam prysznic.
Ubrałam się w spodenki i luźną koszulkę z dużymi dziurami na ręce przez które widać było górna część mojego stroju kąpielowego.
Zjadłam śniadanie, spakowałam do torby najpotrzebniejsze rzeczy i wyszłam z pokoju około 11:40.
- Dzień dobry - przywitała mnie kobieta na recepcji.
- Dzień dobry - odpowiedziałam i ruszyłam w stronę wyjścia.
Po drodze wciąż myślałam o wczorajszym zdarzeniu, o płotkach.
Dziwne jest to, że teraz postrzegam ich jako nieobliczalnych dzikusów, a kiedyś tak ja jak i moja rodzina byliśmy jednymi z nich.Moja rodzina przeprowadziła się do Miami dla lepszych zarobków, by dać mi lepszy start i szansę, na lepsze życie. Teraz już na pewno nie jesteśmy jak płotki.
Dzisiejszy dzień jest bardzo upalny, jest nawet jeszcze cieplej niż wczoraj.
W końcu dotarłam do celu, gdzie już czekała na mnie Sarah.
- Hejjj - powiedziała i mocno mnie przytuliła.
- Hej, hej, błagam chodźmy do środka, tu jest tak gorąco, że nie wytrzymam - jęknęłam kiedy się oderwała.
- W domu nie mamy klimatyzacji, ale możemy iść do naszej łodzi - oznajmiła wskazując palcem za siebie.
- Och tak, błagam chodźmy.
Dom Cameronów był duży, a otaczający go ogród był piękny. Drewnianym pomostem poszłyśmy w stronę bardziej jachtu niż łodzi.
Sarah weszła pierwsza i podała mi rękę.
- Dzięki - powiedziałam kiedy się podciągnęłam.
Weszłyśmy do środka, a klimatyzacja już chyba działała sądząc po różnicy temperatur.
YOU ARE READING
Outer Banks
随机Powrót do domu po czternastu latach? Brzmi ciekawie. Szesnastoletnia Vanessa Walker przeprowadziła się wraz z rodziną do Miami w wieku dwóch lat, teraz jednak postanowiła wrócić do swojego miasta. Poznaje tam kim na prawdę jest i na nowo odkrywa pię...