Obiad rodziny w ogrodzie głównej rodziny. Wszyscy zachwycają się Gun'em powtarzając, że jest najsłodszym aniołkiem i tym podobne. Syn poczuł się trochę zmieszany, zawsze on był chwalony za bycie aniołkiem... Odszedł od stołu i nikt poza jego rodzicami tego nie zauważył. NAWET Jego bracia...
Vegas Spojrzał na PeteVegas
Pójdę z nim porozmawiać* szepnął i poszedł za Syn'em, który usiadł sobie w krzakach by się schować* mały...* Wcisnął się w krzaki koło niego* co się dzieje?* Poprawił włosy*Syn
Nie wiem... czuję się dziwnie, chyba mnie już nie lubią...Vegas
Syn...Nie żartuj, ciebie nie da się nie lubić* złapał go za policzek* jesteś przecież naszym małym aniołkiem i tak już zawsze będzie.* Przytulił Syn'a*Syn
Naprawde?Vegas
Oczywiście, że tak.Star
* Pojawia się znikąd* EGZORCYSTA CHODŹ POMĘCZYĆ DZIECIAKA BARBIE.Syn
Mówiłem ci, nie możesz męczyć małej.*wstał z krzaków*Gun
* Też pojawia się znikąd* mogę pobawić się z wami?!* Gwiazdki w oczach*Syn
* Uśmiechnął się do niego* mhm* złapał go za rękę i poszedł z nim i Star się bawić*Vegas
* Wraca do szkoły i siada obok Pete* już okejPete
To dobrze...