Tym czasem w szpitalu
Tankhun odchodził od zmysłów, był tak samo wściekły jak Venice. Kinn, Porsche i Vegas woleli zająć się ochroną interesu. Gdyby nie fakt, że pierwszy raz od dawna Macau był z nimi w pracy Big prawdopodobnie by nie przeżył.
Na dodatek nikt nie powiedział Venice co do chuja pana Big robił z nimi... Gdyby on tam był nie pozwolił by na to.
Niestety dla Big'a, Venice był poza miastem z Pete i braćmi.Venice, zrobił taki rozpierdol na ludziach, którzy skrzywdzili jego męża, że kiedy Mangkorn i Fiat dojechali na miejsce nie mięli nawet w czym mu pomóc. Był bezlitosny, zabijał każdego, mężczyźnie który śmiał dotknąć Big'a zrobił takie rany, że Fiat i Magkorn mięli problem z rozpoznaniem która strona to powinna być głowa.
Venice na co dzień jest bardzo kochany i spokojny... Ale w pracy to bestia, wszystko co najgorsze. Jest chyba jeszcze gorszy niż Vegas...
Kiedy szał złości w końcu go opuścił spojrzał na Magkorn'a- pozbądźcie się wszystkiego- powiedział i skierował się do wyjścia.
Macau który prowadził operacje Big'a, wyszedł z sali, podszedł do Tankhun'a i Top'a.
- zrobiłem wszystko co w mojej mocy...ale i tak musimy czekać, musiałem wprowadzić go w śpiączkę- powiedział i skierował się do gabinetu.
- mamo wszystko będzie dobrze - Daisy starała się jakoś dotrzymać otuchy Tankhun'owi - musi być...
Venice przyjechał do szpitala dopiero w środku nocy, wszedł do sali Big'a i pogłaskał jego policzek. Pocałował go w czoło
- wyglądasz tak spokojnie - powiedział sam do siebie- tak bardzo brakuję mi twojego śmiechu - nie odrywał wzroku od niego.
Do sali wszedł Top, zarzucił mu na barki koc
- miejmy nadzieję, że szybko się obudzi- powiedział i poklepał ramię Chłopaka.
- To moja wina... powinienem tu być i go chronić... - patrzył na Top'a bliski płaczu
- właśnie tego nie chciał, chciał jak to on stwierdził chociaż raz chcę się przydać... Będąc szczerym gdyby nie on cały plan Kinn'a i Porsche poszedłby się jebać...
- i tak powinienem tu być... Nie pozwolił bym by tak cierpiał - pogłaskał policzek ukochanego...
Top wyszedł z sali po czasie zostawiając Vencie i Big'a samego, Rano do sali przyszedł Tankhun. Usiadł koło Venice i złapał go za policzek
- zjedz coś Venice. Musisz być w pełni siły dla Big'a - zjadł tylko dlatego, że wie, że Tankhun siłą go nakarmi jak nie zje.
Później przyszedł jeszcze Pete i przytulił syna, pocałował go w czoło
- kochanie jak nikt wiem co czujesz... Big jest silny, zobaczysz jeszcze trochę i obudzi się - uśmiechnął się do niego i pogłaskał jego włosy.
- żeby to się nie skończyło jak każdy rodziny pobyt w szpitalu czyli nowym dzieciakiem- Magkorn siedzący na fotelu niedaleko odezwał się i zarobił w tył głowy od Pete- no co taka prawda, tata w szpitalu cyk pyk pojawia się Vencie, Wujek Tankhun codziennie odwiedza szpital, znajduję dzieciaka. Wujek Porsche obrażony na Kinn'a jedzie do szpitala i ratuję Fiata.
- weź zamknij ten ryj- Vencie spojrzał na niego - idź zajmij się tym wszystkim puki nie wrócę - powiedział, a Mangkorn wstał, wziął od niego kluczyki od motoru i wyszedł.
Dni miały, Big ciągle spał... Venice prawie odchodził od zmysłów, w sumie cała rodzina odczuwała skutki. Kinn i Porsche czuli się winni, Vegas był zły na siebie, że nie powstrzymał Big'a przed pojechaniem z nimi. Macau wolałby być na jego miejscu by Venice tak nie cierpiał...
Tankhun czuł się jakby to on był w śpiące, jego dziecko walczyło codziennie o życie, a on nie mógł nic zrobić, gdyby nie fakt, że musiał być silny dla Daisy załamałby się całkiem.
Umył go znów i przebrał delikatnie, robił mu masaż mięśni by nie zanikły, pocałował go w czoło i pogłaskał jego włosy.
12 letni Syn przyszedł do niego i pomodlił się z nim o zdrowie Big'a- Barbie się obudzi zobaczysz.- przytulił brata i popatrzył na Big'a - wygląda jakby spał
- bo tak jakby śpi, ale nie może się obudzić - powiedział spokojnie i pogłaskał włosy Syn'a- byłeś w świątyni?
- byłem z tatą i wujkiem Tankhun'em- powiedział, a do sali wszedł Macau,
- wyniki są coraz lepsze, jeśli sam nie obudzi się w ciągu tygodnia, to spróbujemy go obudzić - poklepał bark Venice- Syn chodź Pete na ciebie czeka przed salą.
Na drugi dzień Venice jak zawsze siedział przy łóżku Big'a, nagle jego mąż otworzył delikatnie oczy
- gdzie jestem?- usłyszał zachrypnięty głos Blondyna. Venice od razu go przytulił- przepraszam kim jesteś?- zapytał zmieszany, a Venice zbladł
-Big ... To ja Venice twój mąż...- był naprawdę blisko płaczu, Big złapał go za policzki
- żartuje ! - pocałował go w usta - twoja barbie nigdy cię nie zapomni- zaśmiał się
- chcesz bym dostał zawału?!- złapał go za nos, a Macau słysząc hałas w sali spojrzał do środka co się dzieje - Macau zbadaj go chyba mu siadło na mózg. Ja zadzwonię do wujka Tankhun'a...- wyszedł z sali i zadzwonił do rodziców Big'a, prędkość światła odpalona, Tankhun wpadł do sali. Akurat jak Big dostawał masę buziaków od Vencie.
Big wyszedł ze szpitala po kolejnym miesiącu, leżał na łóżku w jego i Vencie pokoju w posiadłości Vegaspete, Syn przybiegł do nich
-Barbie. - dał mu kartkę - to ty i Vencie - pokazał mu obrazek.
- musisz dorysować siebie - złapał go za nos- bo tak nudno we dwóch - powiedział, a Syn poszedł od razu do siebie dokończyć rysunek.
A Venice pocałował Big'a w czoło- Wiesz jak tak spałem... Śniło mi się, że mamy dziecko...- NIE- Mangkorn wbił do pokoju Venice drzwiami balkonowymi. - nie pozwalam- zagroził im palcem
- czy ty chory pojebie nas podsłuchujesz?- Venice rzucił w niego poduszką
- nie moja wina, że Yai wyjebał mnie z pokoju. A nasze balkony są połączone - wzruszył rękami i znów wyszedł.
- wyprowadzimy się stąd w końcu?- Big Spojrzał na niego rozbawiony
- ... Daj mi kilka dni...