Otwierając drzwi do pokoju hotelowego czułam jakbym miała rozwiązać wszystkie tajemnice, które skrywał przede mną Jake.
Wyobrażałam sobie jak siedzi na łóżku i wpatruje się w okno - szukając wolności, której nie zdołał niestety znaleźć.
Usłyszałam pukanie do drzwi, które wyrwało mnie z refleksji. Po otworzeniu drzwi moim oczom ukazał się ciemnowłosy mężczyzna o pewnych siebie, niebieskich oczach. Ubrany był w biały fartuch, przez co od razu poznałam, że należy do obsługi.
"Mogę w czymś Ci pomóc?" spytałam, a on uśmiechnął się.
"Doszły mnie słuchy, że w Pani pokoju przesiaduje mysz. Proszę nie panikować, zajmę się nią." odparł, a ja wpuściłam go do pokoju, aby przeprowadził inspekcję - nie chciałam mieszkać pod jednym dachem z gryzoniami. Mężczyzna zaczął rozglądać się po pokoju, zerkając pod różne meble.
"Chciałby Pan napić się herbaty?" spytałam i skierowałam się w stronę kuchni.
Jednak zanim zdołałam uzyskać odpowiedź, nieznajomy zasłonił mi usta i przyszpilił do ściany.
"Cicho, zaraz ci wyjaśnię." dodał, a ja niepewnie przytaknęłam - obserwowałam każdy jego ruch, obawiając się, że zaraz zakończy moje życie. "Mogę Ci ufać, MC?"
Mężczyzna opuścił dłoń, prawdopodobnie wiedząc, że mu ufam - w końcu znał moje imię.
"Skąd mnie znasz?" spytałam, a on poklepał mnie po ramieniu z uśmiechem.
"Nie odmówię herbaty." wtrącił, a ja wzięłam głęboki oddech, wyrywając się z jego uścisku. "Wyjaśnię Ci wszystko przy stole. Udawanie inspekcji nie jest łatwym zadaniem dla zwykłego hackera."
"Hackera?" powtórzyłam i zatrzymałam się w połowie drogi do kuchni, odwracając głowę w jego stronę. "Co masz na myśli?"
"Zapomniałem się przywitać." powiedział i wyciągnął dłoń w moją stronę. "Nazywam się Jake."
Jego słowa sparaliżowały moje ciało - nie byłam w stanie poruszyć żadną kończyną o choćby milimetr.
"Jake?" zagabnęłam, przełykając ślinę. Odwróciłam się i pchnęłam go, pokazując dłonią na drzwi wyjściowe. "Jeśli to żart, to wcale nie jest zabawny. Wyjdź, zanim napisze zażalenie i zostaniesz zwolniony."
"Myślałem, że bardziej ucieszysz się na mój widok." odparł i zmierzył mnie wzrokiem, badając każdy centymetr mojej duszy. "Mówiłaś, że ufasz mi niezważając na to, co się stanie."
"Jake umarł trzy lata temu. Jeśli o tym nie wiedziałeś, to z przykrością informuję, że twój żart nie wyszedł." wyjaśniłam i ugryzłam się w policzek, by nie rozpłakać się przed nim. "Skąd wiesz, kim jest Jake?"
"Jak mogę udowodnić, że jestem twoim ukochanym chłopakiem, którego zostawiłaś dla jakiegoś Aleksa?" spytał i sztucznie się uśmiechnął. "To ja powinienem mieć do ciebie problem, a nie odwrotnie."
"Na jakie jedzenie chciałeś mnie zabrać?" zapytałam, próbując rozgryźć jego mowę ciała.
"O rozumiem, gramy w pytania." odparł i zdjął swój biały fartuch. "Chiński bar naprzeciwko, kochana."
"Nazwa bota stworzonego przez ciebie?"
"Nym0s." mruknął i rozsiadł się na krześle przy stole. "Gdzie jest herbata, którą zaproponowałaś?"
"Kogo chcieli wyrzucić z grupy podczas poszukiwań Hannah?"
"Ciebie, ale im na to nie pozwoliłem."
"Ostatnia wiadomość, jaką do mnie wysłałeś?"
YOU ARE READING
Belamour | Jake × MC
Fan fikcia¬ Belamour (eng.) "osoba, która jest kochana przez innych." Wystarczył jeden telefon, by przywrócić utracone kontakty z dawnych lat - grupa przyjaciół po raz kolejny rozpoczyna nowe poszukiwanie. Tym razem zaginioną jest 12-letnia Ada, zamieszkująca...