- Słucham? To babsko po prostu było wkurwiające, nic więcej

Nagle podszedł do nas jakiś mężczyzna w fartuchu, pytając co się stało, na co odpowiedziała ta baba z recepcji

- Dzieciaki się poparzyły - Wzruszyła ramionami

- Proszę to pokazać - poprosił, a Harris zdjął delikatnie kurtkę i odwrócił się pokazując swoje oparzenia. Ja zrobiłam to samo tylko że z ręką - dziewczyna pójdzie do izby przyjęć, a chłopak do osobnej sali. - poinformował kobietę na co naburmuszona zaczęła wypełniać jakieś papiery.

Mężczyzna zaprowadził mnie do izby przyjęć, gdzie zaczęła się mną zajmować jakaś pielęgniarka, a Harrisa zabrał gdzieś indziej. Położyłam się na łóżku i musiałam czekać, aż pojawi się pani doktor, która w tamtej chwili musiała pomagać komuś innemu. Zaczęłam przeglądać instagrama aż na ekranie pojawiło mi się powiadomienie o wiadomości od Harrisa.

Od: nemesis kija baseballowego

Wiem, że to wszystko moja wina i że mnie nienawidzisz bla, bla, bla, ale ważne pytanie mam. Czy ciebie leczy pani doktor, czy pan doktor?????

Na tą wiadomość niechętnie się uśmiechnęłam i napisałam mu że pan doktor by zobaczyć jego reakcję. Napisał mi jedynie bym dała mu chwilkę, aż nagle w drzwiach od izby przyjęć pojawił się Tony. Zdziwiłam się, a on szybko podbiegł do mnie.

- Co robisz? - Zapytałam zdziwiona, gdy nagle podłożył swoją jedną rękę pod moje zgięte kolana, a drugą pod moje plecy.

- Zabieram cię. - powiedział, podnosząc mnie, przez co, by nie spaść, szybko owinęłam ręce wokół jego szyi. Spodobało mu się to bo szybko na jego ustach zaczął się błąkać mały uśmieszek

- Słucham?! - spytałam gdy zaczął ze mną uciekać. - Gdzie?

- Do mojej sali.Tam mnie leczą tylko kobiety - Odpowiedział z pewnością siebie wymalowaną na twarzy, gdy mijaliśmy jakąś starszą panią, która na nasz widok zachichotała.

Nie odezwałam się do końca naszej podróży, bo wiedziałam, że to nie ma sensu. Gdy wszedł do sali postawił mnie delikatnie na ziemi, a ja założyłam dłonie na biodrach.

- Ale ty zdajesz sobie sprawę, że zaraz po mnie przyjdą? - spytałam.

- W zamian za ciebie mogę mu kogoś innego znaleźć, na przykład małpę. Wyjdzie na to samo. - Powiedział, a ja na te słowa się oburzyłam, zakładając ręce na klatce piersiowej. Nie jestem małpą. - O, proszę pani czy pani chce pójść do pana lekarza, zamiast do kobiety? - spytał jakąś przypadkową kobietę, leżącą na łóżku szpitalnym, która na jego pytanie się zaśmiała.

- Takim sposobem robisz z siebie tylko błazna. - Powiedziałam rozbawiona.

- Dla twojego uśmiechu mogę go z siebie robić codziennie - odpowiedział uśmiechając się szerzej. Miał bardzo ładny uśmiech.

- Tutaj jesteś! - krzyknęła jakaś kobieta w fartuchu, a ja zrozumiałam, że to moja doktorka. - Miałaś nigdzie nie iść, muszę cię opatrzeć.

- Masz problemy z rozróżnianiem płci? - zapytał mnie, kręcąc głową Tony.

-Nie, ale przynajmniej miałam okazję zobaczyć jak po raz setny robisz z siebie idiotę. - uśmiechnęłam się i wyszłam z kobietą z sali.

Zaprowadziła mnie z powrotem do izby gdzie zaczęła coś robić przy mojej ręce. Po godzinie uznała, że mogę już wyjść z szpitala. Zanim wyszłam, ruszyłam jeszcze do sali gdzie leżał Tony. Gdy tam weszłam zastałam chłopaka leżącego na brzuchu.

- Ile będziesz musiał być tak jeszcze uwięziony tu? - spytałam, obserwując różne dziwne przyciski i urządzenia na ścianie, gdy podeszłam do łóżka bruneta.

- Raczej do rana. - Wymamrotał. - Nie zapytasz jak się czuję? To twoja wina.

- Moja? Ty mnie przestraszyłeś. Dumb ways to die. - odpowiedziałam czując jak powoli złość we mnie wstępuje.

- Kto normalny gotuje coś o północy?

- Kto normalny straszy ludzi o północy?

- Jesteś straszną idiotką, gdybyś mnie nie uderzyła to pewnie teraz mógłbym leżeć na plecach. - burknął cicho, na co ja parsknęłam kpiącym śmiechem.

- Żałuję, że ten olej nie dostał ci się do łba, może wtedy byś go w nim miał.

- No a ty nie masz gustu. - uśmiechnął się wrednie.

- Tak?

- Tak, serio Luke'a? Jesteś zdesperowana czy po prostu ci się nudzi? - zapytał

- Bardziej nudzą mnie te twoje durne docinki.

- Durne docinki w stronę durnej dziewczynki - Przewrócił oczami, a mnie jakoś te słowa wkurzyły. Nienawidziłam tego słowa. "Durna dziewczynka" która nigdy nic nie przeżyła w swoim życiu i która myśli, że życie to cukierkowy świat niczym z Barbie. Jak jakieś dziecko.

- Wow, nie czujesz, że rymujesz

- Wow, jesteś irytująca.

- Spójrz w lustro, Harris. - Powiedziałam, po czym udałam się do wyjścia. Wiedziałam, że doigra się za te słowa.

Nawet nie byłam w stanie powiedzieć czemu mnie te słowa zdenerwowały, to tylko słowa. Jednak mimo wszystko nienawidziłam paru stwierdzeń a to należało do tych najbardziej znienawidzonych. Tony mnie nie znał, nie wiedział ile przeżyłam i co musiałam przetrwać by znaleźć się tutaj gdzie teraz się znajdowałam. Może to wszystko przez moją nadwrażliwość, ale serio nienawidziłam tych słów

Gdy dotarłam do domu, byłam mocno zmęczona, ale nie na tyle by odpuścić tamtemu dupkowi. Ruszyłam początkowo do mojego pokoju, a z niego wzięłam dwie rzeczy. Weszłam do pokoju chłopaka, a następnie garderoby, nie zwracając dużej uwagi co się znajdowało w jego pokoju. Otworzyłam jego szafę i po kolei zaczęłam na nich malować czerwoną szminką różne rzeczy. Czasami nawet nie mające jakiegokolwiek sensu. Na jednej narysowałam delfina, a na drugiej barana, którym w zasadzie był. Na jednej z nich, a dokładniej na jej plecach wypisałam moje inicjały OB. Namalowałam ich dokładnie dwadzieścia pięć. Do kieszeni innych bluz wsypałam sporo brokatu, ale tylko do niektórych.

Pomalowałam wszystkie jego koszulki i bluzy. Gdy skończyłam ciuchy włożyłam z powrotem do szafy i wyszłam z pokoju.

Położyłam się spać, by jutro pójść do szkoły i czekać na reakcje Tony'ego.

Od teraz chyba zamiast mojej siostry będę denerwować Harrisa.

Our Little Dream || SKOŃCZONAWhere stories live. Discover now