Prolog

685 20 0
                                        

Cześć, przepraszam za brak przecinków, ale ich nie ogarniam. "I'm not your friend" jest moją pierwszą opowieścią, dlatego postaram się ją napisać jak najlepiej.

fifteent

***

- Tess wstawaj! - krzyknęła mama z kuchni - Jest 6.30 zaraz się spóźnisz do szkoły!

- Mhm... - wymruczałam pod nosem.

Budzik już dawno się wyłączył, więc tak w sumie gdyby nie mama lub moi bracia, mogłabym nie przyjść pierwszego dnia do szkoły. Cóż to chyba nie problemow mmntytf. j nie pojawić się raz czy dwa. I tak jedna osoba mniej czy więcej to żadna różnica.

Po kilku minutach bezczynnego leżenia, usłyszałam skrzypienie zawiasów w drzwiach.

- Kto ma czelność zakłócać mój sen? - zapytałam chyba bardzo nie zrozumiale

-Nie wiem co gadasz Tess, ale wstawaj późno już - po głosie rozpoznałam, że do pokoju zawitał mój jeden z dwójki braci - Connor

Postanowiłam odwrócić się na drugi bok, ignorując brata. Po chwili poczułam uginający się materac i dłoń na moim ramieniu.

- Wstawaj karaluchu, kupię ci żelki. - Gdy to usłyszałam szybko podniosłam się do siadu.

"Jezu jak ja kocham żelki..."

- Ale tylko te kwaśne i... - odpowiedziałam, ale po krótkim namyśle dodałam - pięć paczek.

- Okej, ale pośpiesz się, bo Sky i Shane czekają już w samochodzie, przed domem - powiedział Connor już stojąc już w korytarzu.

Gdy usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi, wstałam szybko z łóżka i założyłam moje kapcie z uszami królika. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej czarne jeansy, czarną, dużą koszulkę z misiem i szarą bluzę zakładaną przez głowę.

Ruszyłam w stronę łazienki i gdy już byłam przed drzwiami potknęłam się i upadłam. Leżąc na ziemi, podniosłam głowę i popatrzyłam na podłogę.

No tak kto by pomyślał. Trampek. Mam taki syf w pokoju, że trudno się nie wywalić.

Szybko się pozbierałam i tym razem patrząc pod nogi, weszłam do mojej łazienki. Nie zakluczyłam drzwi, no bo w końcu mam łazienkę w swoim pokoju, więc o prywatność martwic to ja się nie muszę.

Szybko się przebrałam, umyłam zęby, podeszłam do lustra i nałożyłam makijaż, składający się z pudru i czarnej kredki na linię wodną, po czym rozczesałam moje długie, brązowe włosy, które następnie spięłam w wysoki kucyk.

Wybiegłam z łazienki, po drodze do biurka założyłam trampki, o której się wcześniej potknęłam. Zasznurowałam buty, zabrałam plecak, odłączyłam telefon od ładowarki i szybko zbiegłam na dół, omijając co drugi schodek.
Ledwo wyhamowałam przed ścianą, a następnie ruszyłam już spokojnie do korytarza, gdzie założyłam brązowy płaszcz i czarny szal.

Gdy chwyciłam za klamkę, usłyszałam głosy Connora i Luke'a dochodzące ze schodów oraz głos mamy dochodzący z kuchni.

- Nie jesz śniadania? - zapytała

- Nie mam czasu, Sky i Shane stoją już pod domem od 10 minut i przeze mnie jesteśmy spóźnieni - odpowiedziałam, wbiegłam do kuchni i szybko zabrałam jabłko

-Alan mi napisał, że czeka za drzwiami - usłyszałam głos Luke'a, który wraz z bratem był już w korytarzu.

Słysząc imię przyjaciela moich braci, aż zachciało mi się zwymiotować wczorajszą kolację, ale tylko wywróciłam oczami i wyszłam z domu.

Przed drzwiami zobaczyłam tego typka, opierającego się o maskę swojego czarnego BMW. Od razu pomyślałam, że jeszcze przed przyjazdem pod szkołę będę całą zarzygana.

- O, kto do nas zawitał, miło cię widzieć McLight - zaczął z ironią w głosie, podnosząc głowę z nad telefonu.

- Cześć lamusie - odpowiedziałam, ale to był błąd, bo znalazł się przy mnie w kilku szybkich krokach, zatrzymując się metr ode mnie i uśmiechając się tym swoim uśmieszkiem.

Usłyszałam otwieranie drzwi, więc uznałam, że nie warto tak stać i czekać na nie wiadomo co, więc ruszyłam w stronę samochodu mojego przyjaciela Shane'a, który stał kilka metrów za samochodem tego palanta.

Zaczęłam iść, ale znowu poczułam jakbym leciała. Na moje szczęście i jego szczęście zostałam przez kogoś złapana. Dziękuje Luke.

Odwróciłam głowę i zmierzyłam wzrokiem tego kretyna, kątem oka widząc wysuniętą nogę.

Podłożył mi nogę, ale z niego debil, ma facet szczęście, że nie zaryłam twarzą o kostkę, bo bym go pozbawiła nosa.

Zaczęła iść w stronę samochodu Shane'a i tylko prychnęłam na odchodne, na co usłyszałam tylko "idiotka". Podchodząc do czarnego mercedesa zdjęłam plecak z ramienia, po czym rzuciłam go na tylną kanapę i wpakowałam się do środka.

- Cześć Sky, cześć Shane - przywitałam się z moimi przyjaciółmi

- Witaj moja droga Tess, co to za wkurzona mina? - zapytał Shane

- To przez tego kretyna, nie widzieliście co zrobił? - odburknęłam

- No tak, czego innego można by się spodziewać - powiedziała Sky, podnosząc głowę znad ekranu telefonu - Cześć Tess, miło cię widzieć.

- Ciebie również. Dobra, nieważne, jedziemy do tej szkoły? - zapytałam

Po naszej krótkiej rozmowie, Shane załączył piosenkę Arctic Monkeys - I wanna be yours, a Sky podgłośniła ją i już po chwili wyjechaliśmy z pod domu, zmierzając w stronę szkoły.

fifteent_

***
Jest to moja pierwsza opowieść, wiec postanowiłam na prolog dać mniej tekstu. Ten rozdział m 780 słów, więc nienajgorzej.
Mam nadzieję, że moja książka zostanie miło odebrana. :)
Dajcie znać czy chcecie więcej
<33

I'm not your friendWhere stories live. Discover now