Ostatnie życzenie Edrahila

62 9 14
                                    

    – Zostało nas trzech. Edrahilu... Dzisiaj ty zginiesz.

Głos w ciemnościach wypowiedział owe słowa, ukończone zdanie, wszelako samym swoim brzmieniem niosące treść znacznie większą. Troskę i boleść niczym balsam: kojący, a mimo to równie znużony, zbyt słaby, ażeby rozproszyć mrok lub uleczyć rany.

– Tak. – Prawda była Edrahilowi znana. Była wszakże jedna rzecz, niewiadoma, która szargała spokój jego serca. – Niewiele przysłużyliśmy się tej wyprawie. Wszystko... na próżno...

Głęboka czerń we śnie i na jawie. Wdzierał się przez nią tylko chłód rozległej przestrzeni, przeszywający każdą część hröa oraz cisza, otępiająca zmysły. Nigdy nie przychodziło światło. Ostatni raz widzieli je, płonące jak najczystsze złoto, gdy Pieśń Finroda Felagunda stawiła opór Czarnoksiężnikowi... Oczy wilka także płonęły, co noc jarzyły się ogniem, lecz nie miały w sobie ani krzty światła.

– Nie, nie wierzę w to. – Po pewnym czasie Edrahil znów usłyszał znajomy i umiłowany głos, jakkolwiek nie potrafił oprzeć się wrażeniu, że ostatni raz był tylko złudzeniem. Atoli wytężał słuch i gotów był chłonąć w swe serce każde ciche, a zarazem tak stanowcze słowo. – Zdaje mi się, że rozumiem, na czym polega nasza rola. Każdy cielesny żywot nieśmiertelnego elfa to... kolejny dzień nikłej szansy. Edain jest w tej chwili nieprzytomny, ale wciąż żyje. Nie ulegam złudzeniu, że Sauron o nim zapomniał. I nie potrafię powiedzieć, w jaki sposób dopełni się jego przeznaczenie... Muszę jedynie walczyć do ostatniego tchu, by nie stało się to w paszczy wilka. Zanim opuściłem Nargothrond... A nawet przed złożeniem przysięgi... wiedziałem, że pochłonie ona moje życie. Godziłem się na to. Chyba nie zdołałbym dochować wiary, gdybym miał świadomość, że pociągnę was wszystkich do tego samego.

To szczere wyznanie w przedziwny sposób dodało Edrahilowi odwagi i sprawiło, że odnalazł swą odpowiedź. Miłość i gorycz splatały się razem, podtrzymując go skuteczniej niż ciężkie kajdany. Nie mógł powiedzieć wszystkiego tak, jak tego pragnął; o każdej godzinie ciemność pomiędzy nimi mogła wypełniać złowroga obecność, czyhająca na moment nieuwagi. Przemówił jednak z całą żarliwością, jak w ten dzień, gdy wyszedł spoza tłumu i podniósł z ziemi koronę swego pana.

– Więc dobrze się stało, że nic o tym nie wiedziałeś! Tym razem los zdecydował za ciebie. Jestem z tego rad. Inaczej nie mógłbym zostać towarzyszem twej niedoli.

– Jak możesz tak mówić, Edrahilu? Zwłaszcza, gdy sam wcześniej rzekłeś, że to próżnia?

– To ty utrzymywałeś mnie przy życiu, kiedy przedzieraliśmy się przez lodową krainę – podjął z wolna ciemnowłosy elf. Wzruszone słowa drżały na spierzchniętych do granic ustach. – Zbudowałeś dom, do którego tęskniliśmy i schronienie w czas niebezpieczeństwa. A gdy ono nadeszło, walcząc u twego boku, nie pochłonął mnie ogień. Wreszcie przyszedł czas, że sam znalazłeś się w potrzebie, i to najwyższej. Czy sądzisz, że mógłbym odmówić ci czegoś, czegokolwiek? Nigdy. Jesteś moim... – Znaczące słowo „król” nie padło, lecz Edrahil dokończył zaraz w niemniej prawdziwy sposób: – ...przyjacielem. Jako żyłem, pozwól mi ginąć dla ciebie.

Odpowiedź nie nadeszła od razu, wszelako gęsta i lepka zasłona ciszy wciąż pozostała przerwana, zakłócona. Ciężkie łańcuchy władcy musiały być w ruchu, gdyż rozlegało się ich delikatne dzwonienie. Elf próbował poruszyć się w stronę tego dźwięku, tworząc tym samym własnymi kajdanami hałas ostry, jeszcze głośniejszy. Dźwięk ten ranił w uszy, jednak z chwilą, gdy znowu zamarł w bezruchu, zamarło także jego serce. Słyszał teraz szloch, bardzo cichy, za to niespodziewanie bliski. Wydobywał się z piersi Finroda Felagunda. Nie miał szans usłyszeć go Czarnoksiężnik, ani żaden z potworów żyjących w tej wieży - Edrahil znał wszakże ten płacz. Rozbrzmiewał żalem i bólem podczas przeprawy Helcaraxe, nad śmiercią Angroda i Aegnora oraz tragicznym losem ludzi, których król tak pokochał. Wierny wojownik jeszcze raz poderwał swe łańcuchy: pragnął uklęknąć przed nim, objąć go, a nawet zganić. Uczynić cokolwiek, byle nie ulec rozpaczy.

Ostatnie życzenie EdrahilaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz