To dopiero początek

11.8K 467 66
                                    

Obudziłam się, nawet nie wiem po jakim czasie. Nie chciałam otwierać oczu, miałam nadzieję, że to był tylko zły sen. Niestety poczułam, że moje ręce są czymś skrępowane. Czuję, że moja głowa leży znacznie wyżej ,niż reszta mojego ciała. Muszę to w końcu zrobić, muszę otworzyć oczy... Boję się... Nie wiem czego się spodziewać... Słyszę dźwięk silnika, czyli ciężarówka musi jechać. Raz kozie śmierć.. Otwieram oczy i pierwsze co widzę to twarz jakiegoś chłopaka. Na pierwszy rzut oka wydaje się być niewiele ode mnie starszy. Ma pociągłą twarz i brązowe włosy. Jego oczy są błękitne, cudowne, mogłabym się w nie wpatrywać godzinami. 

-No nareszcie się obudziłaś... W sumie z otwartymi oczami jesteś jeszcze słodsza -odzywa się chłopak, a w mojej głowie dzieje się coś dziwnego.

 Czuję złość, smutek i zakłopotanie na raz. Chce mi się płakać, ale z trudem się powstrzymuję. W tym momencie słodkie tekściki tego kolesia totalnie na mnie nie działają. 

-Kim jesteś ? Gdzie ja jestem? Czemu jestem związana? -ogarnia mnie panika i zaczynam zadawać te wszystkie pytania. 

-Spokojnie księżniczko, wszytko w swoim czasie. Na początek zacznijmy od tego, że ja jestem Aron. -przedstawia się z lekkim rozbawieniem. 

-Świetnie, a teraz powiedz mi co ja tu robię- zaczynam się wściekać. 

-Spokojnie księżniczko, tak jak powiedziałem wszystko w swoim czasie. 

-Przestań do mnie mówić księżniczko i powiedz mi co tu się do cholery dzieje ! -wybucham gniewem,a potem zaczynam płakać. 

Czuję na swoim ramieniu jego rękę, która próbuje mnie pocieszyć. Jednak jest ostatnią osobą na świecie, której obecności w tym momencie potrzebuję. Chcę do rodziców, do Mikołaja, do Amandy. Chcę do domu... Nie mogę go odepchnąć, bo moje ręce są przecież związane. Muszę cierpliwie znosić jego nagłą litość i marne próby pocieszenia. Popłakałam tak jeszcze z pół godziny i zasnęłam. Obudziłam się po jakiś 15 minutach. Podszedł do mnie Aron i rozciął sznurek, którym miałam związane ręce.

 -Nie boisz się, że ucieknę albo sobie coś zrobię?-zapytałam ze zdziwieniem 

-Taka słodka istotka nie mogłaby przecież robić nic złego. -powiedział z czarującym uśmieszkiem.

 Nie miałam siły z nim dyskutować. Zniknął na chwilę i wrócił z pizzą. W sumie byłam bardzo głodna, więc nie dyskutowałam i posłusznie zjadłam dwa kawałki. W tej pizzy musiało być coś specjalnego, bo nagle zrobiłam się bardzo senna. Gdy się obudziłam nie było w pobliżu nikogo. Zorientowałam się, że moje ręce nie są związane. Szybko zaczęłam szukać telefonu, gdy nagle z cienia wyłonił się Aron. 

-Ahhh jakie to słodkie, Mikołaj dzwonił do ciebie z 20 razy i napisał, że cię kocha -zaczął sobie drwić

 -,,Latioko, przepraszam za tamte smsy, nie byłem sobą. Bardzo Cię kocham, proszę wybacz mi. Twój Mikołaj"- Aron cytował smsy.

 -Odpisać mu, że ma spierdalać, czy może napisać, że też go kochasz -zapytał z ironią. 

-Przestań! Nic nie pisz i zostaw mój telefon! -zaczęłam wrzeszczeć. 

-Spokojnie księżniczko, tylko żartowałem sobie -powiedział jak zwykle z tym swoim czarującym uśmieszkiem i poszedł.

 Zostałam znów sama i zaczęłam rozmyślać o Mikołaju. On wciąż mnie kocha, ale czy ja go kocham... Nie mam pojęcia, chyba , nie , nie wiem.... To skomplikowane, ale w tym momencie i tak nie mogę nic zrobić.. I tak nie mogę mu chociażby tylko wybaczyć i dać znać, że jeszcze żyję....





PorwanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz