Rozdział XI

215 5 4
                                    

•Pamiętajcie o gwiazdce⭐•

Później włączyliśmy jakiś denny film- mianowicie szybcy i wściekli. Niegdy nie rozumiem o co w nim chodzi. Wolę Marvela..

-Co robiliście na tej imprezie? -Zapytała dziewczyna siedząca obok.

-Eee.. tańczyliśmy, no przynajmniej ja bo twój brat to rasowy podpieracz ścian.

-Haha wiem o tym.. jak ostatnio byliśmy na weselu u kuzyna to też je podpierał.

-Obrażacie mnie.. -Westchnął.

-A coś jeszcze?- nie odpuszczała.

-Ja wygrałam na kieliszki z taką zdzirą z mojej dawnej szkoły. Przepraszam..

-Oo fajnie.. A ty braciszku? Podpierałeś ściany czy się bawiłeś.

-Co cię to tak interesuje co? Jesteś dopiero w pierwszej liceum.

-Nie pozwoliliście mi iść więc teraz jestem ciekawa co mnie ominęło.

-Jesteś za mała na takie imprezy.

-Nie martw się Emy, ja też mam starszego brata i jest strasznie nadopiekuńczy i wredny.-Pocieszyłam ją.

-Ile ma lat?

-23

-Ale nie mieszka z wami nie?

-Nie, on został w Chicago ma tam pracę i studia... W ogóle, pamiętam jak ostatnio po imprezie u Alexa musiałeś u nas nocować i miał pretensje do mnie i do ciebie rano.

-O co?

-Tsa..chcesz jej o tym opowiadać?

-Możemy..

-To nie jest dla jej usz-

-Dobra dobra cicho..to Aaron miał gorączkę i zasnął u mnie w łóżku, jak przyszedł po tabletki, chyba na ból głowy. A potem ja się uparłam, że będę tu spać, tak samo jak on się uparł i..spaliśmy w jednym. Tony jak przyszedł mnie obudzić to mnie zobaczył obok niego i już sobie za dużo powymyślał.

-Ale śmiesznie

-Ta dla ciebie śmieszne, nawet nie wiesz jaką mi w tedy awanturę zrobił.

-Dobra zabijecie mnie pewnie przez to pytanie, ale trudno.

-Tak?

-Kręcicie?

-CO?! Nie! -Powiedzieliśmy w jednym momencie.

-Zabije Ciee- Rzucił się na nią i zaczął ją łaskotać.

Półtorej godziny później przyszła mama mojego towarzystwa.

-Dzieci chodźcie na kolacje.

-Już idziemy. -Zeszliśmy na dół, a pyszna sałatka czekała już na nas.

Usiadłam na przeciwko mojej mamy, po mojej prawej był Aaron, a po lewej Emy. Jednak ich mam obok mojej. Nałożyłam sobie małą porcje sałatki. Po chwili moja mam zaczęła.

-Jak było na imprezie?- Zbladłam.. Nie chciałam jej mówić co kolwiek co się tam działo. Aaron spojrzał na mnie dając mi głos.

-Fajnie.

-Bardzo fajnie- Dopowiedział. Nagle zaczeła mi skakać noga. Na początku nie zwróciłam na to uwagi.

-Coś się stało?-Zapytała, a na moje kolano spadła męska dłoń chłopaka. Najwidoczniej zauważył jak skacze, i próbował ją zahamować.
-Nie nic.

Chłopak z naprzeciwkaNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ