Rozdział 2

271 14 5
                                    



      W pomieszczeniu panował zaduch, jakby wypełnione było tuzinem ludzi, jednak panowała perfekcyjna cisza, zmącona jedynie czyimś cichym oddechem. Artur zmarszczył brwi czując okropny ból głowy, nie miał pojęcia co się stało. Wiedział, że gdzieś leżał, jednak nie mógł przypomnieć sobie szczegółów zdarzeń. Wciągnął głęboko powietrze i uświadomił sobie, że czegoś dotyka. Ścisnął delikatnie, czując w ręce czyjąś dłoń. Uchylił powieki, choć przyszło mu to z trudem, gdyż światło z okna mocną łuną świeciło prosto na łóżko w którym leżał. Powoli przyzwyczaił się do jasności i próbował skupić na otoczeniu. Miejsce wyglądało jak izdebka w dolnych częściach zamku. Pracownia Gajusza?

Poprawił głowę na poduszce i spojrzał na osobę siedzącą na krześle obok. Zobaczył Merlina przechylonego w niewygodnej pozycji z głową przy jego nogach. Miał zamknięte oczy, a jego klatka unosiła się równomiernie. Promyki słońca oświetlały całą jego sylwetkę i łaskotały gdzie nie gdzie po twarzy. Spojrzał na swoją dłoń leżącą na pościeli i drobniejszych palcach chłopaka wsuniętych pomiędzy te jego. Nie ruszył się obserwując jego spokojną twarz, oczy poruszające się pod powiekami podczas snu i lekko otwarte usta. Uroczy, pomyślał.

Drzwi otworzyły się z cichym skrzypnięciem wpuszczając do środka zapach ziół i samego Gajusza.

Artur momentalnie zabrał rękę chowając ją pod narzutę spłoszony. Nagły ruch zbudził również chłopaka, który zaraz siedział już sztywno na swoim krześle. Staruszek pokręcił głową z dezaprobatą na zachowanie swojego podopiecznego.

— Jak się czujesz Arturze? — Gajusz podszedł z drugiej strony łóżka i obejrzał jego ramię, nie zwracając już uwagi na rozespanego Merlina z Gniazdem na głowie.

— Jest w porządku, tylko nie do końca pamiętam jak się tu znalazłem. — Skrzywił się próbując podnieść się do siadu.

— Nie podnoś się na razie chłopcze, zostałeś postrzelony z łuku i twoi rycerze z Merlinem cię wczoraj przywieźli do zamku. Miałeś dużo szczęścia, ponieważ rana była dość rozległa, jednak wszystko już zostało opatrzone, teraz został tylko odpoczynek i czas.

— Dziękuję Ci Gajuszu — Mężczyzna uśmiechnął się lekko — Podziękuj Merlinowi, siedział przy tobie całą noc.

Dla Artura powietrze w pokoju stało się jakby cięższe, przez co trudniej było złapać oddech. Spojrzał na Merlina do którego skinął głową z wyrazem wdzięczności i na język nie cisnęły mu się żadne zwyczajowe przezwiska. Pierwszy raz nie wiedział co powiedzieć, a dziwne myśli i odczucia ugrzęzły mu w głowie. Jak się tego pozbyć?

*****

Minęło kilka dni, gdy Artur wracał już całkowicie do siebie. Jednak normalnie bywał na posiłkach i pokazywał się na dziedzińcu, aby plotki w mieście się nie nasiliły. Unikał jedynie wszelkich wyzwań i pokazowych walk, w których uwielbiał uczestniczyć co jakiś czas. Jedyne co robił to wypełniał tonę papierów, spraw miasta i próbował pozbyć się dziwnego uczucia i myśli, które zapanowały w jego głowie całkowicie nieproszone, takie jak twarz śpiącego Merlina leżąca na jego boku.

 Dlatego po kilku dniach kontakty z Merlinem ukrócił do zbędnego minimum, potrzebne przywitanie, obowiązki i nic poza tym, aby wrócić do potrzebnej normalności. A zająć się próbował królestwem i rozbudowywaniem kontaktów z innymi, najbliżej była Gwen, która po jego postrzale była wyjątkowo troskliwa, co również przez jakiś czas zaprzątało mu umysł w pozytywny sposób.

Zdawał sobie sprawę, że pokojówka nie powinna go obchodzić w żaden z tego typu sposobów, jednak coraz bardziej uświadamiał sobie, że ciągle ją widzi albo sobie wyobraża. Nie wiedział tylko czy specjalnie próbował zająć umysł obrazami Gwen czy naprawdę dziewczyna wkradła się tam sama. 

~Merthur~ LśnienieWhere stories live. Discover now