— Wręcz przeciwnie — kobieta powiedziała. — Pomyślałaś, że nikt w ciągu dnia mnie o to nie zapytał, więc ten fakt może mnie zasmucić. Postanowiłaś to zmienić. Nie musiałaś mnie pytać. 

— Pomyślałam, że to będzie w porządku. 

— I było. Bardzo. 

— Więc czemu roztrząsamy to jakby to było coś złego?

— Wszystko ma granice, River. 

— Tak, wiem — pokiwała głową. — Czy ja jakieś przekroczyłam?

— Ty mi powiedz. 

Dziewczyna zmarszczyła czoło.

Gdy Ray zaproponował jej kilka wizyt u terapeutki nie przyjęła tego najlepiej. Bo przecież wszystko z nią w porządku. Potem uznała, że może warto z kimś porozmawiać. W końcu nic na tym nie straci, a może coś zyskać. Pierwsze wizyty były średnie, ale z każdą kolejną widziała ich efekty. Teraz zastanawiała się czy nie wróci do pierwszej opinii na temat tych spotkań. Naprawdę nie chciała tu być. Rozmawiać, tłumaczyć, główkować. 

Ale gdzieś w środku wiedziała, że to jej pomaga. Tak samo jak wizyty u terapeutki pomogły Sally. Charlie też się zapisał choć jego były rzadkie i raczej pełniły funkcje kontrolną. River sama ich do tego zachęcała. Ale gdy chodziło o nią...nie widziała sensu. Było z nią w porządku. Nie przeżyła żadnej traumy. W domu Quinnów nie zdarzyło się nic wielkiego. 

Nagle jej głowę zaczęły zalewać obrazy. Przenosiła się do wydarzeń sprzed kilku tygodni. 

— A więc w końcu się spotykamy, panno Conway.

W salonie pojawił się wysoki mężczyzna. Bardzo elegancki. Jego plecy były proste, a broda wysoko zadarta. Śmiało pokazywał swoją wyższość w tej sytuacji. North całkowicie tracił przy nim swoją pewność siebie. Nagle stał się kolejnym elementem wystroju salonu. 

River zrozumiała, że North to marionetka. Syn, który jedyne czego chce, to uznania ojca.

Nagle poczuła wielki smutek.

— Znam Pana?

— Niestety nie — odparł. — Bardzo nad tym ubolewam.

— Zostałam porwana przez pana syna — powiedziała. — To przestępstwo.

— Chcemy tylko cię ugościć.

— Nie chcę tu być — powiedziała. — Zostałam porwana.

— Zaproszona w odwiedziny.

— Niech ma pan choć tyle jaj, żeby nazywać swoje zbrodnie po imieniu.

Powiedziała zanim udało jej się zapanować nad własnymi ustami.

Świetnie, River.

Wykop sobie większy grób.

— To wyszczekanie masz na pewno po Isaaku.

— Mam też mocny prawy sierpowy po Loganie — odparła. — Chce pan to sprawdzić?

Zamknij się! głosik krzyczał w jej głowie.

Przed oczami pojawił się jej pierwszy dzień szkoły. Moment, gdy Logan powiedział jej, że ma dobry prawy sierpowy i niech uderzy każdego kto będzie dla niej niemiły. Przypomniała sobie jak była zła na Logana, bo powiedział reszcie, o której ją odwozi. I jak wszyscy zjawili się przed szkołą, by wpierać ją w tym dniu.

Czterech Ojców River Conway | TOM III ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz