Część 8

1 0 0
                                    

,, Najważniejszą, i wyróżniającą człowieka czynnością jest z dawien dawna praca, mająca cechy celowej społecznej działalności wytwórczej''

,, Pradzieje człowieka'' Josef Wolf i Zdenek Burian , 1982



Rozdział 8

Szczodrość ojca

Mój ojciec był na prawdę trudnym człowiekiem. Raz był miły i dla mamy dobry, a raz zamieniał się w potwora, którego żadne z nas nie rozumiało. Najgorsze było to, że nigdy nie potrafiłem odgadnąć, kiedy to był tym dobrym tatą, a kiedy trzeba było go unikać szerokim łukiem.

W pierwszych dniach pracy mojej mamy ojciec był dla mnie przykładnym aktorem z najwyższej półki. Kiedy mama była w domu zachowywał się porządnie i nigdy na nic się nie skarżył. Można by nawet powiedzieć, że był przykładnym mężem i ojcem. Potrafił zrobić wszystko to, o co mama go poprosiła. Był dla niej milutki i nawet zwierzęta potrafił oprzątnąć sam, że już nie wspomnę, iż w jej obecności nie obrażał mnie ani Anki. Nawet grzecznie rozmawiał z babcią Heleną, ale gdy tylko koło mamy roweru przekroczyło naszą ziemię ojciec wychodził z wcześniejszej skorupy i w domu panowały teraz jego zasady. Ania razem z babcią musiały zostawać w domu i zajmować się sprzątaniem, gotowaniem, a także miały w mig dostarczać mu ciepłą herbatę, gdy tylko miał na nią ochotę. Ja niestety nie miałem tak dobrze, bo mnie nie wolno było robić sobie przerw w pracy, że już nie wspomnę o chęci napicia się choćby wody z kranu. Gdy on łykał parującą jeszcze herbatę mnie wymyślał zajęcia, abym na niego nie patrzył.

- Idź i wywal gnój u świń!- Nakazywał władczym tonem zasiadając przy stole.

- Ale już wczoraj to zrobiłem tato- tłumaczyłem mu najdelikatniej jak tylko potrafiłem.

- To wyrzuć gnój od kur. Tam pewnie się nazbierało- upijał łyk herbaty, a ja na ten widok przełykałem resztki śliny, która na szczęście mi jeszcze została.

- Ale tam też nie ma. I u Gniadego też jest czysto tato- odpowiadałam starając się na niego nie patrzyć, bo tego nie lubił.

- Nie denerwuj mnie ty smarkaczu! Jak coś ci nie pasuje, to zrób to wszystko jeszcze raz!- Walił pięścią w stół.

- Dobrze tatusiu, zrobię wszystko, co chcesz, tylko pozwól mi napić się choć łyk herbatki- błagałem cichutko.

- No nie wytrzymam!- Znów uderzenie pięścią w stół.- Tyle roboty wokoło, a tobie chce się herbatki? Żałosny jesteś! Nie potrafisz nawet uszanować własnego ojca! Co z ciebie za syn?

Tak bardzo chciało mi się pić, że chyba z podłogi bym wyssał całą wilgoć, gdyby tam tylko była. Nie rozumiałem, co było w tym złego, że chciało mi się pić? Przecież on, co chwila przychodził po herbatkę, która musiała być na jego zawołanie, a mnie żałował nawet łyczka. Czy na prawdę byłem aż taki niedobry?

- Szanuję cię tatusiu, tylko w ustach mi zaschło...- Prawie szeptałem z opuszczoną głową.

Ojciec wstał od stołu, a mnie na moment zamarło serce.

- Wynocha mi stąd!- Wskazał palcem na drzwi.- Jesteś wielkim nierobem!- Krzyknął, a ja wtedy spojrzałem na jego oczy i mógłbym przysiąść, że widziałem w nich diabła.

Pozostało mi jedynie wycofać się póki czas, abym czasem nie poczuł jego gniewu na własnej skórze.

- To ja tatusiu przyniosę sianka pod krowę, dobrze?- Zapytałem mając nadzieję, że zapomni o gniewie na mnie.

- No to jeszcze tego nie zrobiłeś?- Siadał znów przy stole na moje szczęście.

- Już tato lecę to zrobić! Już lecę!

Wybiegałem wtedy z domu patrząc błagalnym wzrokiem na babcię, która nawet nie próbowała przeciwstawić się mojemu ojcu. Początkowo miałem o to do niej mały żal, ale gdy sobie to przemyślałem, to przestałem ją obwiniać o cokolwiek. Przecież była starszą schorowaną kobietą, więc sama lękała się ojca, co by i jej mógł zrobić krzywdę. Jedynie Ania pozostawała niezauważalna chowając się pod spódnicę babci udając, że jej nie ma. Przynajmniej jedno z nas było bezpieczne.

A tyle chciałem z siebie dać- nie zdążyłem...Where stories live. Discover now