— Boże, ale ja mam przez ciebie mętlik w głowie. — Jęknął przykładając dłonie do swoich skroni. Odwrócił się ode mnie i spojrzał przez okno za którym świeciły się światła wieżowców Birmingham.

Choć Birmingham było ładnym miastem, wszystko się tu psuło. Wszyscy kisiliśmy się tu jak sardynki w puszce i każdemu z nas coś nie szło po naszej myśli. Tak jakby to miasto było przeklęte. Wszystko po prostu jest gorsze w Birmingham. Nawet jeśli spacery jego urokliwymi uliczkami potrafiły być przyjemne. Nawet jeśli estetyczne kawiarnie otwierane przez pojedynczych właścicieli były najlepsze na świecie.

Przewróciłem oczami słysząc słowa Casha. Nie powiem, że byłem zdziwiony tym jak zwalał na mnie całą winę. W którymś momencie w końcu sam to wybrałem, podjąłem decyzję, że to ja będę przyjacielem dla ich dwójki i to ja będę najbliżej całej sytuacji. Gdybym się wycofał gdy Hale do mnie zadzwoniła i gdybym tylko posiedział z nią mówiąc jak złym pomysłem jest zostawienie Casha, mój przyjaciel prawdopodobnie zwróciłby się do mnie zwyczajnie o pomoc. Poszlibyśmy na jakieś drinki, przegadalibyśmy wszystko. Nie stałbym właśnie w jego kuchni przykładając lód do policzka, który bolał mnie właśnie przez niego. To nie tak, że nigdy się nie kłóciliśmy. Nie zliczę tego ile razy to on dostał ode mnie z pięści. Jednak byliśmy coraz starsi i coraz dojrzalsi. Każdy kolejny powód jakiejkolwiek bójki był po prostu coraz poważniejszy.

— Nie wiem czy jej wyjazd oznacza koniec. — Mruknął mężczyzna mniej wściekłym tonem.

Nie wiedziałem. Pierwszy raz, nie miałem zielonego pojęcia. Przeważnie byłem tą osobą, która wtrąci jakieś zabawne zdanie, które rozluźni atmosferę. Wtedy byłem bezradny.

Nie wiem. — Odpowiedziałem szczerze. — Nie mam pojęcia. — Pokręciłem głową. Chciałem wiedzieć, naprawdę chciałem.

Dostałem w odpowiedzi tylko pełne sarkazmu parsknięcie nad którego znaczeniem nawet się nie zastanawiałem.

Chcesz zamówić sushi?

Zmarszczyłem brwi wykrzywiając twarz w jakimś dziwnym grymasie choć nawet ten nie był w stanie dobrze zilustrować mojego zdziwienia. Gdy nie odezwałem się przez dłuższy czas, Cash znów odwrócił się w moją stronę podnosząc jedną brew.

No czy chcesz sushi?

No chcę, ale.... — Zacząłem, skołowany. — Wszystko z tobą dobrze? — Spytałem niepewnie. Prawdę mówiąc pierwsze pytanie jakie przeszło mi przez myśl to to czy mój przyjaciel przypadkiem nie przeżywał jakiegoś udaru, albo krwotoku.

Mężczyzna skinął głową i zgarnął swój telefon z blatu aby odkopać numer telefonu prawdopodobnie do naszej ulubionej restauracji, która była czynna do bardzo późnych godzin. Była jedyną opcją gdy przesiadywaliśmy wieczorami obgadując nasze miłosne porażki.

Jak będzie chciała to zadzwoni.

— I nie jesteś na nią zły?

Cash wzruszył obojętnie ramionami. Tak jakby w przeciągu paru minut w jego umyśle przestawił się jakiś wyłącznik emocji.

Jestem. Ale nie mogę na nią nawrzeszczeć przez telefon. A nie będę łamał ci nosa.

— Łaskawco.

Rzucił mi mordercze spojrzenie podnosząc jedną brew do góry i przykładając telefon do ucha.

                          Annie Hale

Przerobię to zdjęcie, obiecuję. — Wytarłam łzę spływającą po moim policzku jednocześnie próbując przestać się śmiać jak skończona wariatka.

Give it time // Matty Cash ff  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz