- No chyba, kurwa, nie. - podniosła mnie i zaczęła na szybko malować mi rzęsy.

- Dobra, bo mi oko wydłubiesz. - wyrwałam jej szczoteczkę z rąk i podeszłam do lustra, gdzie dokończyłam robotę. Emily kazała mi jeszcze pomalować usta błyszczykiem, co zrobiłam.

- Max, pakuj jej plecak do szkoły - rozkazała, co Max od razu zaczął robić. - Zdążysz jeszcze na drugą lekcję. - słowa te skierowała do mnie i z swojej torebki wyciągnęła batonika proteinowego. - A to na śniadanie, może i mało pożywne, ale nie mamy czasu na gotowanie.

Odpakowałam go i zaczęłam jeść, mimo że batonik był paskudny to zjadłam go całego by nie marnować jedzenia. Emily i Max wpakowali mnie do auta, do którego sami wsiedli, by dopilnować bym tam pojechała.

Niechętnie ruszyłam z podjazdu i pojechałam w stronę szkoły. Gdy dojechałam i zaparkowałam wszyscy wysiedliśmy.

- Będę za wami tęskniła. - kąciki ust uniosłam w małym uśmiechu, przytuliłam ich obojga.

- Będziemy cię odwiedzać, ale ty też nas odwiedzaj, albo chociaż dzwoń czasami. - uśmiechnęła się Emily.

-Obiecuję. - jeszcze raz ich przytuliłam.

- Dobra, leć dzieciaku do szkoły. - poklepał Max mnie po głowię.

- Dobrze, staruchu. - uśmiechnęliśmy się wrednie, wystawiając języki i ruszyłam w stronę szkoły, a oni ruszyli w stronę dworca. Z każdym kolejnym krokiem coraz bardziej chciałam wrócić do domu, i do swojego pokoju. Gdy weszłam do szkoły ludzie definitywnie byli wpatrzeni we mnie. Ruszyłam na wprost, aż na moje plecy wskoczyła dziewczyna, która definitywnie była podekscytowana. Razem wylądowaliśmy na ziemi. Był to nikt inny jak Nathalie.

- Już się bałam że nie przyjdziesz! - pomogła mi szybko wstać. - Przykro mi z powodu tych zdjęć, ale uwierz, że oni zapomną po tygodniu.

- Mam taką nadzieję. - wymusiłam lekki uśmiech, by przekonać blondynkę, że wszystko okej, ale ona chyba w małym stopniu w to uwierzyła.

- Myślę, że ten tydzień o wiele szybciej ci minie, jeśli czymś się zajmiesz i już mam dla nas pewne zajęcie. - uśmiechnęła się chytrze, dając mi znać o co jej chodziło.

-Tak, wiem, gdzie jest więc Will?

-Już się bałam, że nie spytasz. - blondynka obdarzyła mnie ogromnym uśmiechem i zaczęła mnie prowadzić do Willa, po drodze parę razy się potykałam, bo dziewczyna prowadziła mnie bardzo szybko.

Dotarłyśmy pod salę gimnastyczną. Nathalie odchyliła drzwi, przez które wychyliłyśmy głowy. W środku grali mecz koszykówki, a gdy wypatrzyłyśmy Willa, blondynka szybko pomachała w jego stronę ręką, a chłopak powiedział parę słów do trenera i podszedł do nas.

- Tylko szybko, trener nie ma dziś zbyt dobrego humoru. - uśmiechnął się miło, przytulając nas obie.

- Tak, jasne, Will. - spojrzała na mnie, dając mi znać bym ja zaczęła. Westchnęłam cicho i zaczęłam:

- Już wiem od Harrisa czemu się nie przyjaźnicie. - powiedziałam to w taki sposób jakby miały to być moje ostatnie słowa, trochę się stresowałam obecną sytuacją i tym jak zareaguje.

-A myślałem, że się nie dowiesz.

- Czemu, zachowałeś się tak fałszywie? Czy serio miano kapitana jest aż tak ważne? - odezwała się niespodziewanie Nathalie, spoglądając na niego z wyrzutem i złością.

-Jeśli ktoś z nas dwojga zachował się fałszywie to on - ja i Nathalie spojrzałyśmy się na siebie. Nie rozumiałam już nic.- Spisał naszą długoletnią przyjaźń na straty, nawet nie starając się choć przez chwilę mnie wysłuchać.

Our Little Dream || SKOŃCZONAKde žijí příběhy. Začni objevovat