Nocna Rozmowa

7 3 8
                                    

Nikogo chyba nie zdziwiło, że na święta dostałam książkę. Przecież tyle mi do szczęścia wystarczyło. Jednak nikt się nie spodziewał, ja też nie, że ta książka do mnie przemówi, a to będzie jedynie początkiem największej przygody mojego życia. A było to tak...

Miałam już iść spać, zgasiłam w moim pokoju światło i właśnie wchodziłam pod kołdrę, gdy nagle usłyszałam jakiś hałas. Szelest, chociaż może bardziej jakiś stukot. Dochodził z drugiego końca pokoju. Być może coś przewróciło się na biurku albo parapecie. Westchnęłam i już miałam wstać by zobaczyć co wywołało ten dźwięk, ale wtedy usłyszałam coś co sprawiło, że zamarłam w totalnym bezruchu:

- Ej...chodź tutaj! Ta łamaga cię potrzebuje!

Stałam w pusty, ciemnym pokoju nic więc dziwnego, że zaczęłam się zastanawiać czy być może się nie przesłyszałam, ale wtedy znów usłyszałam ten głos:

- Słyszysz mnie czy nie?

Minęła chwila zanim odpowiedziałam.

- Słyszę... - odpowiedziałam niepewnie, mój głos zabrzmiał nieco zbyt piskliwie. Odchrząknęłam. - Ale nie wiem przypadkiem czy nie zwariowałam.

- Nie zwariowałaś...chyba - odezwał się głosik i od razu można było wyczuć w nim lekką kpinę.

- Aha...- w końcu ruszyłam się w stronę włącznika i zapaliłam światło. Zobaczyłam wtedy, że książka, którą położyłam na biurku, stoi.

- No dobra - rozejrzałam się dookoła, a następnie ponownie spojrzałam na książkę. Zmarszczyłam brwi. Byłam pewna, że ją położyłam. Nie umiałam zrozumieć czemu w takim razie stoi. - Pokaż się! Kim ty właściwie jesteś i czego ode mnie chcesz?

- No przecież patrzysz wprost na mnie - odezwała się...stojące książka, a mnie znów zamurowało. Zapewne musiałam wyglądać komicznie z wytrzeszczonymi oczami i rozdziawioną ze zdziwienia ustami, ale w tej sytuacji chyba każdy by tak wyglądał.

- Ty mówisz? - zapytałam głupio po chwili gdy już lekko otrząsnęłam się z szoku.

- No przecież! I mówię, że ta łamaga cię potrzebuje, chociaż zaczynam wątpić w twoją inteligencję. Najpierw wyglądasz jak ryba wyciągnięta z wody, a teraz zadajesz arcygłupie pytania. Nie wiem czy się nadajesz.

Zamrugałam kilkakrotnie. Nie no, na pewno oszalałam. Gadam z książką. Mało tego ta książka mnie właśnie obraża. Albo zwariowałam, albo to kolejny mój dziwny sen. Innego wyjaśnienia nie ma.

- Przyjdziesz tu w końcu czy nie? - książka była wyraźnie zniecierpliwiona. - A może zamierzasz tak stać i się gadać przez całą noc?

To tylko głupi sen, tylko sen. Powtarzałam to w myślach jak mantrę ostrożnie podchodząc do biurka.

- Dobra...ale co ja mam niby zrobić? - zapytałam niepewnie.

- Ehh...główna bohaterka znowu wpadła w jakieś tarapaty i zamiast coś zrobić czeka na swojego księcia w złotej zbroi na białym rumaku! Kretynka skończona! Nawet nie wiesz jak ciężko z nią wytrzymać, pomożesz jej? Bo ja już tracę cierpliwość.

Słuchając tego co mówiła książka ze zrozumieniem pokiwałam głową - takie bohaterki były niezwykle irytujące! Miałam wręcz na nie alergię. Choć było to absurdalne zaczęłam się zastanawiać jak niby mam jej pomóc. Już miałam zadać te pytanie, ale nie zdążyłam bo książka znowu się odezwała.

- To jak, umowa stoi? Pomożesz tej łamadze?

- Co? Jaka umowa? Przecież ja nic... - nie udało mi się dokończyć mojej wypowiedzi. Nagle z książki buchnęło jasne, oślepiające światło. W następnej chwili poczułam jak tracę grunt pod nogami. Już miałam szykować się na upadek, ale nic takiego się nie stało. Nie uderzyłam o podłogę. Spadałam. Wirowałam, cały czas będąc oślepiona przez jasne światło. Aż w końcu zapadła zupełna ciemność. 

Z życia studentki pisarstwa || Zbiór RóżnościWhere stories live. Discover now