Rozdział 5

3.2K 254 85
                                    

Wolnym krokiem szłam w kierunku szkoły. Przez całą niedzielę i dzisiejszy poranek myślałam o tym, co powiedział mi Kastiel.

-Kate! Hej! Co u ciebie? Jak ci minął weekend?-zawołał znajomy głos, wyrywając mnie z zamyślenia. To Roza. Jej błyszczące białe włosy i oczy koloru złota sprawiały, że poznałabym ją na końcu świata. Obok niej kroczyła nieznana mi jeszcze osoba. Był to mężczyzna. Przystojny mężczyzna. Wyglądał nieco osobliwie, ale chyba właśnie jego odmienność tak mi się podobała. Miał jasną karnację i wyostrzone rysy twarzy. Jego białe włosy były z jednej strony dłuższe, zakończone czarnymi pasemkami, dodatkowo wzrok przykuwały jego oczy. Miał bowiem heterochromię- jedno oko było koloru złotego, drugie koloru malachitowego. Był on ubrany w stylu wiktoriańskim- biała koszula, której kołnierz oraz rękawy wystawały poza długi czarny płacz z rękawami ¾. Kołnierz ten był przewiązany turkusową chustą. Na nogach miał ciemne spodnie, a także czarne buty do kolan. Tak, ewidentnie wyróżniał się wśród innych. Kiedy już oboje zrównali ze mną swoje kroki, Rozalia obdarzyła mnie swoim uroczym uśmiechem i uściskała.

-Kate, to Lysander, brat mojego chłopaka Leo. Opowiadałam ci. Lysander, to jest Kate Ackerman, będziemy chodzić razem do klasy-przedstawiła nas sobie dziewczyna. Nowopoznany chłopak podszedł do mnie, a następnie ujął moją dłoń, aby potem złożyć na niej pocałunek.

-Miło mi cię poznać Kate, mam szczerą nadzieję, że będziemy mieć wiele wspólnych tematów do rozmów-powiedział Lysander z uśmiechem. Skinęłam głową chyba lekko się rumieniąc. Gdy weszliśmy do szkoły Roza przedstawiła mnie z pozostałymi osobami, których wcześniej nie udało mi się poznać. Owy czarnowłosy śpioch to Armin. Totalnie wciągnięty w swój wirtualny świat. Ostatnim razem zarwał noc, to pewnie stąd ta akcja-przynajmniej tak mi powiedział jego brat bliźniak-Alexy. Ten drugi miał niebieskie włosy i był duszą towarzystwa. Lubiłam go, tryskał od niego wielki optymizm. Myślę, że z nim nie grozi mi nuda. Pozostałe dziewczyny też polubiłam, zwłaszcza Iris i Violette. Kiedy już zapoznałam się ze wszystkimi, wspólnie zdecydowaliśmy, że czas udać się na lekcje. Pod czas zajęć opowiedziałam Rozalii całą moją historię związaną z Kastielem, a pod czas przerwy zostałam zasypywana przeróżnymi pytaniami. „Był u ciebie?", „Doszło coś między wami?", „Robiliście to?", „Naprawdę powiedział to tak beztrosko?" Kiedy wreszcie wyspowiadałam się ze wszystkiego i odpowiedziałam nawet na najbardziej krępujące pytania, Roza zaciągnęła mnie w jakieś odosobnione miejsce, a następnie złapała za ramiona i zmusiła do spojrzenia, w jej przenikliwe złociste oczy.

-Kate, cieszę się z tego co jest między wami, ale Kastiel to typ człowieka, który lubi zdobywać, a potem porzuca. Proszę uważaj na siebie-upomniała mnie Roza. Zaraz potem jej powaga zniknęła, a jej miejsce zajął dobrze mi znany spokój i beztroskość.

-Chodź! Za chwilę zaczyna się ostatnia lekcja!-zawołała dziewczyna i pociągnęła mnie za rękaw bluzki. -Idź beze mnie, muszę jeszcze iść po książki.-powiedziałam do niej i poszłam w drugą stronę, idąc w kierunku szafki, gdzie trzymałam moje książki. Niestety, kiedy wyszłam za róg, zostałam brutalnie uderzona drzwiami jednej z sal. Wychyliła się z nich wysoka blondynka z kręconymi włosami oraz turkusowymi oczami, która była dość wyzywająco ubrana. Za chwilę wyłoniły się dwie pozostałe dziewczyny- za pewne jej świta.

-Ty! Trzymaj swoje brudne łapy od Kastiela! Myślisz, że jest tobą zainteresowany? Ha! Nawet gdybyś miała być jedyną dziewczyną na Ziemi, nikt by na ciebie nie spojrzał. A teraz odsuń się! -zagroziła blondyna.

-Amber, szkoda nerwów na takie COŚ. Chodźmy.-powiedziała jej koleżanka. Z tymi słowy, dziewczyna pchnęła mnie i poszła gdzieś z pozostałymi dziewczynami. Podniósłszy się z ziemi otrzepałam ubranie i spojrzałam z niedowierzaniem w miejsce, gdzie zniknęła jej banda. Wariatka. Obrałam kierunek Sali, gdzie niebawem miały zacząć się lekcje. Nie wiedzieć czemu nie było w niej Kastiela. Może się spóźni? To było do niego podobne... Jednak na pozostałych lekcjach też się nie zjawił. Byłam przygnębiona. Chyba było to widać, bo po skończonych lekcjach Roza podeszła do mnie i przytuliła.

No return | Słodki FlirtOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz