3

100 15 5
                                    

Był bardzo mroźny dzień. Szłam właśnie do domu, kiedy ujrzałam małego chłopca stojącego samotnie nad rzeką. Był ubrany tylko i wyłącznie w biały sweterek.

- Kochanie co tu robisz sam? Gdzie twoja mama? - Spytałam kucając przy dziecku, ten jednak mi nic nie odpowiedział. - Pewnie Ci zimno?

Chłopczyk tylko lekko skinął głową mimo, że nie wyglądał na zmarzniętego. Nie mogłam jednak go tak zostawić, więc owinęłam go swoim czerwonym szalikiem.

- Chodź, zaprowadzę Cie do siebie, zrobię herbatę i spróbujemy odnaleźć twoją mamę.

Po tym złapałam chłopczyka za rączkę i szliśmy w stronę mojego mieszkania. Po drodze zauważyłam, że moja ulubiona piekarnia jest otwarta. Nie wiedziałam ile to dziecko stało na tym mrozie, ale stwierdziłam, że do ciepłej herbaty idealnie będą pasować jakieś słodkie wypieki.

Podeszłam z chłopcem do sprzedawcy i kupiłam naleśniki w kształcie rybek. Ponoć wszystkie dzieci je kochają. Dałam dziecku do rączek torebkę z wypiekami by móc za nie zapłacić. Po tym, gdy odwróciłam się w stronę chłopca, jego już nie było. Nie mogłam nigdzie go znaleźć. Jedyny ślad jaki po nim został to torebka z naleśnikami, którą niedaleko upuścił. Po tej sytuacji nigdy już nie znalazłam chłopczyka z czerwonym szalikiem.

—————

Usłyszałam nagle pukanie do drzwi. Nawet nie zamierzałam podchodzić do nich bo wiedziałam kto za nimi stoi. Z reguły Niki kulturalnie puka 5 razy jak to on i wchodzi jak do siebie nie patrząc czy w danym momencie śpię, myje się lub przebieram. Jak drzwi są otwarte to dla niego po prostu są otwarte jakby to było jego mieszkanie. Niki miał szczęście bo w tym momencie siedziałam przed telewizorem jedząc lody. Gdy tylko wszedł i na mnie spojrzał od razu wiedziałam o co chodzi.

- Waniliowe są w zamrażarce. - Odparłam.

On tylko się uśmiechnął, poczłapał do kuchni i wrócił z lodami.

- Emmm... I gdzie ja mam siąść? - Spytał.

- No na kanapie.

- Na kanapie leży kot. - Odparł.

Spojrzałam obok siebie i faktycznie miał racje. Nawet nie wiedziałam, że tu ciągle leżał. Nie miałam serca zrzucać go z kanapy, więc tylko delikatnie go podniosłam i położyłam na fotelu tak by się nie obudził.

- Proszę, masz wolne miejsce.

- Dzięki. I co? Jak się spisujesz w roli kociej mamy? - Spytał siadając.

- Jakoś... Chyba okej. - Odparłam.

- Chyba?

- Odnoszę wrażenie, że Sunghoon nie wierzy, że mogę dobrze się opiekować Wonim...

- Wonim? Już wybrałaś mu imię? - Zaśmiał się.

- Tak. Póki jest u mnie, to będzie Wonie.

- Nie pomyślałaś, że Sunghoon może się tak zachowuje bo ten kot jest jakoś dla niego w pewien sposób ważny?

- Nie wiem. - wzruszyłam ramionami. - Może po prostu mi nie ufa.

- Może wyjdziemy na miasto? Na automaty i coś zjeść? Wiem, że masz ochotę haha.

Niki miał racje. Byłam zmęczona psychicznie i w sumie takie wyjście dobrze by mi zrobiło, więc się zgodziłam. Idąc po kurtkę zauważyłam jak Niki zaczął głaskać tego sierściucha tym samym go budząc.

- Niki! - Wrzasnęłam.

- Co? - Spytał przerażony.

- Po co go obudziłeś. Teraz będzie miauczał pod drzwiami jak wyjdziemy. - Stwierdziłam wkurzona.

- Trudno i tak wyjdziemy.

Jak powiedziałam tak też się stało. Kot od razu za mną poszedł i usiadł pod drzwiami jakby chciał żebym została w domu. Ja jednak mimo wszystko wyszłam. Za drzwiami mogłam usłyszeć od razy parę miauknięć kota.

Z Niki'm chodziliśmy po mieście już kilka godzin. Graliśmy na automatach i w końcu poszliśmy na wyczekiwane jedzenie. W drodze powrotnej wygłupialiśmy się przez co wpadłam na jednego chłopaka.

- Jejku przepraszam...

Speszyłam się spoglądając na chłopaka. Był niewiele wyższy ode mnie, ubrany w biały sweterek i białe spodnie. Patrzył na mnie tak jakby mnie już znał i tylko lekko się uśmiechnął. Byłam na tyle speszona, że stałam przed nim w bezruchu i tylko na niego patrzyłam. W końcu jednak odzyskałam mowę ze względu na fakt, że podszedł do mnie Niki. Postanowiłam więc odezwać się w końcu.

- Je-jestem Julia. - Od razu podałam mu rękę i czekałam niepewnie na jego słowo.

- Wonie. - Również podał mi niepewnie swoją rękę.

 - Również podał mi niepewnie swoją rękę

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
Secret Boy | Yang JungwonWhere stories live. Discover now