Prolog - Nowe początki

391 21 13
                                    

Wszystko powoli zaczynało się układać.

Myślał, że to już nigdy nie nastąpi, a jednak. Wreszcie jego życie znowu zaczęło się stabilizować. Udało mu się znaleźć pracę i wynająć mieszkanie. Mógł zacząć odkładać na studia i spróbować nadal być przyjaznym Spider-Manem z okolicy. Jedynym minusem (a może właśnie plusem?) była zmiana tej okolicy.

Kochał Nowy Jork całym swoim sercem, ale wiązało się z nim zbyt wiele bolesnych wspomnień, a tutaj, w Bostonie mógł zacząć od nowa. Drugim plusem było to, że w tym stanie mógł wcześniej przystąpić do napisania GED, w Nowym Jorku mógłby zrobić to dopiero po ukończeniu dziewiętnastego roku życia, a w stanie Massachusetts dopuszczali do niego już po skończeniu osiemnastki. To znaczyło, że zostając w Nowym Jorku, byłby cały rok w plecy, żeby móc ubiegać się o przyjęcie na studia, a do tego nie chciał dopuścić. Zależało mu, żeby jak najszybciej dostać się na kampus MIT i uczyć się przy boku swoich dawnych przyjaciół.

Może i porzucił plany tłumaczenia im całej tej sytuacji, ale chciał spróbować się z nimi znowu zaprzyjaźnić. Może mogliby znowu mieć podobne relacje? Może MJ znowu by się w nim zakochała? Z jednej strony miał na to nadzieje, a z drugiej nie chciał jej narażać. Może to nie był najlepszy pomysł, ale mimo wszystko chciał być blisko nich, nawet jeśli to oznaczało obserwowanie ich z ukrycia.

Poza tym Boston mu się podobał. Miasto miało swój własny urok, a ludzie tutaj byli o wiele bardziej ze sobą zżyci i milsi niż w Nowym Jorku. Wydawało się, że każdy mieszkaniec jest naprawdę dumny ze swojego miasta, a już zwłaszcza ci starsi. Bycie Spider-Manem miało tu swoje zalety, bo wydawało się, że ludzie o wiele bardziej go doceniają i chociaż miasto samo w sobie było spokojniejsze, nie znaczyło to, że nie miał tutaj co robić. Od czasu kiedy tu mieszkał, udało mu się udaremnić parę naprawdę poważnych włamań i napadów.

Chociaż tęsknił w pewnym stopniu za swoim starym życiem, to cieszył się, że wreszcie odnalazł spokój. Wszystko to zawdzięczał Thomasowi, który pozwolił mu u siebie pracować na czarno i załatwił fałszywe dokumenty. Tak. Spider-Man obrońca sprawiedliwości miał podrobione dokumenty. Ironiczne, ale nie miał innego wyjścia. Po tym, jak wszystkie informacje o jego istnieniu zniknęły z powierzchni Ziemii, musiał sobie jakoś radzić, albo umarłby z głodu. Jego poczucie sprawiedliwości nie pozwoliło mu jednak za wiele zmienić i ktoś, patrząc na niego z boku, mógłby się z tego uśmiać, ale jego dokumenty były na dokładnie te same dane co wcześniej. To samo imię, nazwisko, wiek, nawet imiona rodziców. Jedyne co się zmieniło to zupełnie czysta karta. I brak jego wyników szkolnych. Zaczynał wszystko od nowa, jednak z tą samą tożsamością. W ten sposób przynajmniej wiedział, że się nie pogubi, a nie musiał się martwić, że ktoś go rozpozna. Przecież nikt nie pamiętał o jego istnieniu.

Wszystko byłoby idealne, gdyby ktoś nagle nie zaczął mu wchodzić w paradę i nie wywoływał niepotrzebnych wspomnień.

Wczoraj, kiedy pierwszy raz go spotkał był w cywilu i w pierwszej chwili, kiedy zobaczył lecącą po niebie niebiesko srebrną zbroję, miał ochotę się rozpłakać. Dopiero po chwili dotarło do niego, że ktoś dosłownie podszywa się pod Tony'ego i natychmiast znienawidził jej właściciela. Zalał go gniew i miał ochotę rzucić się w wir walki i strącić tego gagatka, żeby tylko zobaczyć, kto kryje się pod maską. Mimo to zacisnął jedynie dłonie w pięści i obserwował ze złością jak ten ktoś, obezwładnia napastnika z bronią i czeka na przybycie policji.

Patrzył na niego z taką nienawiścią, że gdyby mógł, najchętniej wypaliłby mu dziurę w tej jego marnej podróbie zbroi Tony'ego. Nieznajomy musiał to zauważyć, bo odwrócił się w jego stronę i machnął ręką w geście pozdrowienia, jednak kiedy Peter mu nie odmachał, wzruszył ramionami i wrócił do rozmowy z poszkodowaną kobietą.

Peter dalej stał jak wryty, zastanawiając się, jakim skurwielem trzeba być, żeby żerować w ten sposób na śmierci Iron Mana, i chociaż miał ochotę podejść i zrobić z tego kogoś krwawą miazgę, to coś mu na to nie pozwalało. Wygląd zbroi był tak podobny, że budził w nim mieszane odczucia. Poza tym musiałby wtedy zdradzić swoją tożsamość, a przekonał się już bardzo boleśnie, że to się nie kończy zbyt dobrze.

Wreszcie odwrócił się, zaciskając usta w wąską linię i ruszył prosto do baru. Zdecydowanie będzie miał o czym myśleć podczas pracy.

---

Tym razem pisane z trzeciej osoby, bo stwierdziłam, że za bardzo już przyzwyczaiłam się do pisania w pierwszej XD

GED to testy, które w USA może zdawać każdy dorosły, który nie chodził do Liceum i które umożliwiają ubieganie się o przyjęcie na studia. Każdy stan ma swoje własne zasady dopuszczenia do tych egzaminów i w stanie Nowy Jork można do nich przystąpić dopiero po ukończeniu 19 lat, a w stanie Massachusetts, gdzie mieści się Boston już od 18 lat. Jednym z warunków jest odpowiednio długie mieszkanie w danym stanie.

Prolog krótki, rozdziały będą dłuższe :)) Pierwszy rozdział pojawi się od razu z prologiem <3

From Beginning | Parley | Irondad |Where stories live. Discover now