Pov. Tony
Droga z baru do wieży trwała 15 minut ale mi dłużyła się w nieskończoność. Po wyjściu z auta pobiegliśmy z Peterem do czekającego na nas Bruce'a . Wraz z kilkoma innymi lekarzami zabrał go do sali. My musieliśmy zostać na korytarzu.Wtedy zacząłem panikować . Dlaczego wcześniej nic nie zrobiłem ?
Mogłem wszystkiemu zapobiec.
Dlaczego nic nie zrobiłem? Nie odzywał się 2 miesiące mogłem wcześniej zorientować się że coś jest nie tak. Czemu jestem taki głupi?
Łzy zaczęły spływać mi po policzkach. Wtedy Nat podeszła do mnie i zaczeła mnie uspokajać- Wszystko będzie dobrze .Nic mu nie będzie .To nie twoja wina.
-Własnie ,że moja . Gdybym wcześniej cokolwiek zrobił nic by się nie stało.
-Nie obwiniają się .Znalazłeś go i to się liczy.- Powiedziała Natasha i mnie przytuliła. Normalnie odepchnął bym ją ,ale teraz wtuliłem się w nią i plakałem.
Po 30 minutach z sali wyszedł Bruce
-Jest stabilny .Nie ma większych urazów . Już możesz do niego wejść Tony.
-Dziękuje - powiedziałem i odrazy wszedłem do sali. Peter leżał tam podpięty do aparatury . Chciałbym żeby wstał i powiedział że to żart .Ale tak się nie stanie . Przysunąłem krzesełko do jego łóżka i złapałem go za rękę i zacząłem płakać .
-Pete ja cię przepraszam . Gdybym zrobił coś wcześniej , nic by się nie stało . To wszystko moja wina .Przepraszam cię .-mówiłem a łzy spływały mi po policzkach .
- To nie pana wina .-powiedział ledwo słyszalnym szeptem .
-Peter , jak dobrze że się obudziłeś .Ja cię naprawdę przepraszam .- powiedziałem i przytuliłem go . Odwzajemnił lekko uścisk i uśmiechną się.
-Kto Ci to zrobił Pete ?- zapytałem .
-Mój nowy opiekun .
-A co z May ?
Zaczął płakać i wtulił się we mnie.
-O-ona nie żyje.-powiedział a ja nie wiedziałem co powiedzieć .
Przytuliłem go i próbowałem go uspokoić.
-Już spokojnie, nie płacz . Teraz wszystko już będzie dobrze.
-A co teraz ze mną będzie - powiedział gdy już trochę się uspokoił.
Pomyślałem chwilę . On tam nie wróci . To jest pewne. Nie ma rodziny ,więc trafiłby do domu dziecka . A może...
-Może mógłbyś zostać ze mną .
Peter spojrzał się na mnie zaszklonymi oczami.
-Naprawdę by pan chciał?- Oczywiście ,że tak .
Wracam po długiej przerwie .
Może w tym roku będę wrzucać coś częściej .
Szczęśliwego nowego roku ! Trochę spóźnione ale trudno.
To do następnego
YOU ARE READING
Peter /Irondad
ActionPeter po śmierci May trafia do sierocińca .Zostaje adoptowany przez człowieka , który się nad nim znęca .