~~~~~ROZDZIAŁ IV~~~~~

74 5 9
                                        

TW samobójstwo/samookaleczenie
------
Pov. Xiao
Nareszcie Ventiego wypuścili do domu minęły 3 miesiące, odkąd miał nauczanie indywidualne, ale nareszcie wrócił do szkoły tak bardzo tęskniłem za tym jego wspaniałym uśmiechem, a że codziennie nie mogłem go widywać, bo musiałem się uczyć się jak rozmawiać z dziećmi, jak z młodzieżą, a jak z dorosłymi i osobami starszymi itp. Był czas, gdy prawie codziennie miałem kartkówkę...przecież to chore i potem miej siłę na cokolwiek, ale i tak starałem się chociaż jedną godzinę w tygodniu poświęcać Ventiemu . Na szczęście wyszedł już ze szpitala i będzie mógł chodzić normalnie do szkoły i znów będę go widzieć co przerwę jutro wraca do internatu haha mam trochę mu historyjek do opowiedzenia na przykład jak Tomo klęknął w przedszkolu przed Kazuhą i zapytał się czy ten chce go uczynić najszczęśliwszym człowiekiem i zostać jego chłopakiem. Przysięgam na Szatana w następnym roku moja słodziutka kluska Ventuś będzie ze mną cóż jest już 23...powinienem iść spać musze się spakować do internatu i zadzwonić do kluseczki, że go biorę ze sobą w pociąg, ale nie ma ekchem we wsi, że pojada z rana, pójdziemy tym o 21 i będzie dobrze.

/następnego dnia/

-no i jak się czujesz mój misiaczku? - zapytałem z troską

-o wiele lepiej, to naprawdę miłe z twojej strony, że pytasz – jego turkusowe oczy tak pięknie błyszczały, poliki natomiast były delikatnie rumiane a na ustach widać było cudowny uśmiech

-cieszysz się, że już wracasz? - lekko się zaśmiałem

- no oczywiście że tak nawet nie wiesz jak bardzo tęskniłem!! - również się zaśmiał oraz mnie przytulił a ja oczywiście że to odwzajemniłem

-jesteś taki uroczy – lekko przeciągnąłem to zdanie łapiąc go za policzki

-nieprawda - odpowiedział nadymając policzki, przy czym się słodko zarumienił

Wtedy postanowiłem zrobić ten piękny krok ręce mi lekko drżały a ja bałem się, że może to zrujnować naszą długą przyjaźń tak bardzo nie chciałem tego zepsuć jednak to była moja ostatnia nadzieja. Pocałowałem go delikatnie i od razu uciekłem do łazienki. Zamknąłem się w jednej z kabin i zacząłem ciężko oddychać żałując tego co zrobiłem. Musiałem się uspokoić na szczęście Venti nie wiedział, że tu uciekłem. Po godzinie, gdy się ogarnąłem uciekłem z lekcji od razu do internatu, gdzie od razu zwolniłem się z godzinek podrabiając wiadomość od mojego ojca. Poszedłem do lasu, który był kilka kilometrów od internatu jak i miasta miałem przy sobie mój ukochany mały plecak, w którym był nóż oraz mój telefon. Gdy wszedłem w głąb lasu usiadłem przy małym jeziorku, które było w środku niego usiadłem przy jeziorku i wyciągnąłem z plecaka nóż a oczy mi się od razu zeszkliły wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do Ventiego dając na głośnomówiący od razu robiąc parę głębokich ran na nadgarstku w miejscu żył. Gdy Venti odebrał zaczęłam płakać.

-Xiao co się dzieje i gdzie jesteś. Martwię się-słychać było zmartwienie w jego głosie

-Eh...Jestem przy naszym ulubionym jeziorku i chciałbym ci powiedzieć że bardzo cie kocham i przepraszam za to co zrobiłem- odpowiedziałem mu płacząc

-Xiao spokojnie co zrobiłeś.. – starał się mieć opanowany głos jednak było słychać że młodszy się bał

-Podciąłem sobie żyły... Przepraszam.. Papa.. – rozłączyłem się kładąc się na ziemi robiąc jeszcze większe rany nożem po paru minutach zacząłem robić się senny więc zamknąłem oczy

Pov. Venti

Zmartwiony chłopak szybko się ubrał i wyszedł przez okno wiedząc że wychowawcy go nie wypuszczą ze względu na trwające godzinki a, że mieszkał na parterze nie był to wiekszy problem by tak uciekł . Pobiegł do ich ulubionego jeziorka i zobaczył Xiao .

"O nie..." - spodziewałem się najgorszego.

Szybko podbiegłem do chłopaka, który leżał w kałuży krwi Mimo że byłem na kierunku gastronomicznym starałem się pomóc jak najlepiej potrafię W mgnieniu oka wyciągnąłem telefon z kieszeni i zadzwoniłem na 112

Po dłuzszej chwili go zabrali jednak nie dali mi znim jechać w zasadzie to nawet się do mnie nie odezwali . Odezwali się tylko raz by powiedzieć bym nie przeszkadzał . Usiadłem przy drzewku i zaczełem płakać

/pare godzin później w szpitalu/

POV.Xiao

Obudziłem się zaspany na początku nie wiedziałem co się dzieje czułem że nie mogę się ruszyć i zacząłem panikować lecz po chwili usłyszałem delikatną melodie z fletu i znów zamknąłem oczy powoli się uspokajając a po chwili poczułem ciepłą dłoń na moim poliku a melodia ucichła wtedy postanowiłem otworzyć oczy zdziwiony gdy je otworzyłem zobaczyłem zapłakanego ventiego

-Gdzie jestem?...co się stało?..czemu płaczesz?..-miałem tak wiele pytać ale tak mało odpowiedzi

Venti na spokojnie mi wytłumaczył co się stało a ja ze łzami się odwróciłem do niego plecami bo przypomniałem sobie co do niego powiedziałem

Po chwili Venti załapał mnie za poliki i delikatnie mnie pocałował

-kocham cie xiao -powiedział delikatnym głosem

Napłynęły mi łzy i od razu chaotycznie usiadłem i się do niego przytuliłem

-Tak bardzo mocno cie kocham Venti i mój ojciec tu nie musi przyjedzać nie?...- powiedziałem to lekko zestresowany

-on już jest w szpitalu xiao musiał podpisywać druczki i tak dalej - powiedział spokojnie i mnie otulił

-cholera...no i zajebiście teraz będę musiał po psychologach jedzić...kurwa cudnie – rozpłakałem się wtulając się w ventiego

-spokojnie wszystko załatwię nie stresuj się niczym - powiedział to tak spokojnie i delikatnie że czułem się jakby mówił do mnie anioł

- venti jesteś moim aniołem wiesz to?

- powiedziałem cicho wtulony w niego i delikatnie przymknąłem oczy – czy mógłbyś mi zagrać znowu tą melodie? błagam - nie miałem już sił trzymać otwartych oczu

Venti cicho się zaśmiał i zaczął grać mi te melodie a ja po chwili usnąłem

Pov. Venti

Otulałem śpiącego Xiao gdy nagle wszedł do sali jego ojciec

-witaj Venti...jak się czuje Xiao?..- powiedział wyraźnie zmartwiony zhongli

- Teraz śpi ale myślę że jest lepiej niż było wcześniej...Nie odda go pan do psychiatryka prawda ?...-powiedziałem lekko się jąkając ze względu na to że nie chciałem się oddzielać od xiao po za tym on również by nie przeżywał tego dobrze w końcu mnie potrzebuje a ja jego .Gdy tak o tym myślałem popłynęły mi łzy po polikach zdałem se sprawę w jak niestabilnym stanie jest Xiao

-nie..narazie będzie normalnie chodził do szkoły ale będzie miał spotkania z psychiatrą ..jeśli to nie pomoże będę zmuszony go tam oddać...ale oczywiście podpisze zgodę byś mógł przychodzić o każdej porze ..zdaje se sprawę ze xiao by to przeżywał gdybyś mógł przychodzić na jedną godzinę dziennie...cóż mam nadzieje że to jednak nie nastąpi i nie będę musiał go tam oddawać...boje się bardzo o niego jego stan jest niestabilny..-powiedział to zmartwiony stanem xiao jak i smutny 

-ciesze się że pan rozumie jaka relacja jest miedzy mną a xiao i że nie zamierza nas pan rozdzielać..obiecuje będę mu pomagał jak tylko mogę …-powiedziałem deliaktnie się uśmiechając się

-Ciesze się że Xiao ma tak wspaniałego chłopaka -uśmiechnał się
----------
Słowa 1010
Bardzo przepraszam za to że nie było długo rozdziału ale po prostu nikt mi nie przypomniał że mam go wstawić
Wybaczcie kochani

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jun 15, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

-¦Monofobia¦-¦xiaoven¦-Where stories live. Discover now