1

41 6 0
                                    

Chłopak poderwał się do siadu ciężko dysząc. Jego oddech był niespokojny, a włosy przykleiły się do jego czoła przez pot. Całe jego ciało drżało, a on sam nie potrafił nic zrobić. Znowu to wszystko wróciło w postaci koszmarów i wspomnień. Nie chciał tego. Bał się wracać do tamtych dni. W końcu jego przeszłość zabiła w nim coś tak ważnego. Uspokojenie zajęło mu jakieś 10 minut. Po tym czasie wstał i wolnym krokiem skierował się w stronę kuchni. Pierwsze co zrobił to włączył ekspres. Pomimo, że dzień na dobre się nie zaczął wiedział, że będzie okropny. Wizja rozmyślania następne kilkanaście godzin o koszmarze, który mu się przyśnił nie cieszyła go.

Gdy kawa była gotowa wypił ją niemal od razu. Jak zwykle wziął prysznic i ubrał czarne ubranie. Czuł się w nim komfortowo i w pewnym sensie niewidzialnie dla innych w takim kolorze. Kiedy chłopak spojrzał na godzinę wiedział, że musi się pospieszyć. Złapał w biegu plecak, do którego dopakował potrzebne rzeczy i zamykając mieszkanie szybkim krokiem opuścił blokowisko. Nie zajęło mu dużo czasu na dojście do pracy. Miał szczęście, że studio znajdowało się niedaleko jego miejsca zamieszkania. Wpadł lekko zdyszany do budynku i mijając kilka osób wszedł do dobrze mu znanego pomieszczenia na 3 piętrze. Był to mały pokój zawierający wszystkie najpotrzebniejsze przedmioty do jego pracy. Ściany były obłożone gąbką powodując dźwiękoszczelność pomieszczenia. Przy biurku stały dwa monitory i konsola, za którą była szyba oddzielające małe pomieszczenie. W środku pustego pokoiku stał mikrofon, na którym wisiały słuchawki.

Szatyn zdjął bluzę rzucając ją na bok. Zostając w koszulce opadł na obrotowe krzesło. Nie tracąc więcej czasu odpalił komputer ogarniając miejsce pracy. Już po chwili jego sprzęt był gotowy do dalszych zadań, a mężczyzna zabrał się za coś co uwielbiał robić.

_

Po kilku godzinach dumny z siebie odchylił się do tyłu napierając na oparcie krzesła. Westchnął przeciągając się co spowodowało strzyknięcie jego kości w okolicach kręgosłupa. Udało mu się stworzyć obiecany podkład muzyczny oraz nadrobić kilka zaległych bitów, które czekały już tylko na słowa i oprawę teledysku. Delikatnie uśmiechnął się wstając. Nagle rozległo się ciche pukanie. Z westchnięciem otworzył drzwi, aby ujrzeć za nimi niewiele wyższego bruneta, którego dobrze znał.

-Changbin mam nowe zadanie - powiedział z uśmiechem trzymając plik kartek w ręce, a na jego szyji tradycyjnie znajdowały się słuchawki.

-Jakie zadanie Chan? - kim był Chan? To szef największego studia muzycznego w Seulu. Był jednocześnie szefem jak i dobrym znajomym szatyna.

-Nagrasz coś z Jisungiem? Młody ma świetne umiejętności, a pod twoim okiem będzie mógł rozwinąć skrzydła. Co ty na to? - Bin stał chwilę analizując wszystkie za i przeciw. Nigdy jeszcze nie spotkał na żywo wymienionego chłopaka, ale dużo o nim słyszał. Radosna kulka energi, której jest wszędzie pełno. Szatyn wiedział, że to nie jego klimaty. On był wyciszony, a jego grono znajomych było niewielkie. Perspektywa pracy z tak wybuchową osobą jakoś go nie cieszyła.

-A nie może nikt inny? - zapytał się mając nadzieję na pozytywne odrzucenie tej propozycji. Nie że nie lubił ludzi. Szanował ich. Ale słyszał dużo o Jisungu. Podobno chłopak miał talent, ale był trudny w obejściu.

-Niestety. Ja bym go wziął, ale jeszcze dzisiaj jadę do Busan na kilka dni - odpowiedział brunet co skończyło się na cierpiętniczym westchnięciu Changbin.

-Niech będzie...

-Super! To jutro czekaj na niego w holu - po tych słowach brunet odszedł zostawiając Seo z kolejnym powodem do śmierci.

Szatyn zamknął drzwi, aby następnie opaść na krzesło. Musiał się psychicznie przygotować na współpracę, którą miał zacząć już jutro. Na myśl przyszła mu tylko jedna osoba, do której bez wachania napisał. Nie musiał nawet długo czekać na odpowiedź, która go usatysfakcjonowała. Zebrał szybko swoje rzeczy i wyszedł zamykając studio.

ZASADA nr 5 || binsungWhere stories live. Discover now