Upłynął już jeden dzień od mojego przyjazdu, i nie spodziewałam się, tego, że przyjeżdżając tutaj od razu napotkam niebezpieczeństwo, które podążało za mną od urodzenia jak cień.
Ale dlaczego akurat Beacon Hills?
Niedługo miałam się o tym przekonać.***
— Stiles! Złaź w tej chwili na dół, bo spóźnisz się do szkoły! — wrzasnęłam na cały dom.
— Chwila! — odkrzyknął mi. Pokręciłam głową z bezsilności, co za człowiek, nigdy nie nauczy się punktualności. — Już jestem — wydyszał kiedy znalazł się tuż przy mnie.
— Co ty taki zdyszany jesteś?
— Biegłem — odparł, a następnie wziął duży łyk wody. — Jedziemy?
Mrucząc ciche tak udałam się do wyjścia, a za mną brązowooki.
Oboje wsiedliśmy do mojego auta i ruszyliśmy w kierunku szkoły do której jeszcze dwa lata temu chodziłam.
— Wiesz co? Jednak dobrze, że ciebie wiozę, przy okazji pójdę odwiedzić trenera Finstock'a. Zawsze go uwielbiałam — uśmiechnęłam się na wspomnienie czasu, w którym grałam w lacrosse. Byłam jedyną dziewczyną w zespole i jedyną osobą, którą trener Bobby Finstock naprawdę lubił. Spojrzałam kątem oka na brata, a on siedział w fotelu auta ze skwaszoną miną.
— Z tego co słyszałem to, nie jest za bardzo lubiany przez innych uczniów.
Rzuca cały czas sarkazmami i podobno ma wymyślonego gracza, Greenberg'a — przewrócił oczami.— To całkiem tak jak ty — zaśmiałam się, a on zmrużył oczy i udając obrażonego odwrócił się w stronę szyby po swojej stronie.
Nikt mi mógł zaprzeczyć temu, że Stiles Stilinski jest najbardziej sarkastyczną osobą, przynajmniej w Beacon Hills. Nikt prócz mnie, taty i Scotta, tak dobrze go nie znał. Zawsze sobie ufamy i dotrzymujemy danej obietnicy.
Lecz jedną już złamałam, przekraczając próg naszego domu.
Obietnica prawdy.
— Halooo, ziemia do Hailee Stilinski — Stiles pomachał mi przed oczami dłonią, wybudzając mnie z zamyślenia. — Jesteśmy na miejscu od dwóch minut, a ty dalej siedzisz.
— A, tak, tak. Chodźmy — odpowiedziałam pośpiesznie, co chłopak nijak skomentował i oboje wyszliśmy z samochodu.
A zaraz przy szkolnym wejściu stał Scott, zachowując się dość nerwowo.— Coś nie tak...Scott? — zapytałam troskliwie, jednak na chwilę się zastygłam w bezruchu. Poczułam silną woń krwi.
Cholera, całkowicie zapomniałam, że mój przyjaciel został ugryziony przez alfę.
— Co jest stary? — Stiles również zapytał.
Scott nic nie mówiąc, podwinął koszulkę, ukazując nam sporych rozmiarów biały opatrunek.
— Ouu — wydał z siebie Stiles i dotknął opatrunku.
— Nie wiele widziałem, ale to chyba był wilk — odparł, kiedy zaczęliśmy się kierować w stronę budynku.
— Ja też — powiedziałam kłamiąc. Nie mogłam im przecież powiedzieć, że to był wilkołak. — Mnie na szczęście nie zauważył. Scott nie miał takiego szczęścia.
— To nie możliwe — zaprzeczył krótkowłosy.
— Słyszeliśmy wycie — dodał Scott, a ja kiwnęłam głową zgadzając się z nim.
— Wątpie — odpowiedział, dalej stawiając na swoim.
— Skąd wiesz co słyszeliśmy, hm? — zapytałam ironicznie.
YOU ARE READING
Moon Heart | Teen Wolf
Werewolf- Mamo! - wrzasnęłam przestraszona, czując jak łzy zalewają moją twarz i patrząc na rzeź która odgrywała się na moich oczach. Do naszego domu wtargnęli łowcy, atakując moich rodziców, oboje byli alfami tak jak ja, ale ilość łowców była za duża by ic...