two

3.5K 165 197
                                    

Odkąd Will skończył sześć lat sądził że kłopoty trzymały się go bez przerwy, bądź to on trzyma się kłopotów. Nie było tygodnia by nie wplątał się w tarapaty, czy dnia gdzie nic nie upuści. Więc tak, Will Byers nie mógł powstrzymać się od niechęci gdy nauczyciel matematyki poprosiła go, by wystąpił na środek sali, mówiąc o sobie kilka słów.

Z natury nie był nieśmiały, ale gdy stoi przed większą grupką ludzi, oddech zapiera mu w piersi, a serce przestaję bić. Dostaję małego skurczu w brzuchu, a żołądek podchodzi mu do gardła. Posiadał znaną większości taktykę. Zamknij oczy, policz do dziesięciu i wykrztuś z siebie cokolwiek, by nie wyjść na idiotę.

Will spojrzał na Jane oddaloną o kilka ławek dalej, a zaraz po niej na Max. Znał je, przynajmniej były dla niego miłe, a może wkrótce przestaną jeśli nie powie ani jednego słowa.

- Nazywam się Will i... - ponownie zamknął oczy, a czarne plamy zalały jego głowę. Will wziął kolejny głęboki oddech, prostując się a jego wzrok spoczął na klasie - nazywam się William Byers, w skrócie Will... I to chyba tyle.

- Nie chciałbyś coś jeszcze dodać? Może co lubisz robić, czym się interesujesz, bądź skąd pochodzisz? - głos mężczyzny za biurkiem był irytujący, na mniemanie Will'a, bardzo irytujący.

- Nie, raczej nie.

Nie zwracając uwagi na szmer i uniesione brwi mężczyzny, Will wrócił do ławki. Specjalnie wybrał tą najdalej oddaloną, by zaszyć się w tyle bez możliwości kontaktu wzrokowego z nauczycielem.

Nie lubił opowiadać o swoim życiu, a tym bardziej otwierać się na nowych ludzi. Miał wewnętrzną urazę do której zaliczał wszystkich których poznaję. Nie powinien ładować wszystkich do jednego worka, nie każdy jest nie miły i próbuję go w jakiś sposób dobić, ale nic nie poradzi na swoją nieufność, oraz dziecięcą traumę związaną z ojcem.
Nie chwalił się przeszłością, a już napewno nie ojcem alkoholikiem i bliznami jakie od niego otrzymał. Will był zamknięty, próbował udawać normalnego nastolatka z dobrej amerykańskiej rodziny.

Will chciał normalnego życia, nawet jeśli mieszkał w Hawkins.

Godzinna lekcja niemożliwe przeciągała się w nieskończoność, a w oczach Will'a zegar cofał się w tył. Odliczał do końca lekcji, by uciec od monotonnego głosu nauczyciela, cichych szeptów dziewczyn ławkę obok rozmawiających o facetach. Może to zazdrość, a nie sama złość ponieważ Will sam pragnął mieć osobą z którą porozmawia o wszystkim co przyjdzie mu do głowy. Chciał znaleźć komfort i bezpieczeństwo.

Odpuścił nadmierą kłótnie swoich myśli, zajmując ręce czymś znacznie ciekawszym niż matematyka. Will był artystą, wyrażał swoją osobowość poprzez sztukę. Zawsze łatwiej było mu odzwierciedlić uczucia na płótnie, niż w słowach. Tworzył z pasją, a jego szkicownik wypełniały przeróżne dzieła od małych zachodów słońca, po portrety. Will chciał zostać profesjonalnym artystą, mierząc w najlepsze muzea sztuki, nawet jeśli miał dopiero siedemnaście lat, a przed sobą kilka lat nauki.

Wraz z przerwą Will nie miał ani sekundy odpoczynku, ponieważ został wciągnięty w mały okręg Max i Jane, chodząc w koło budynku. Wszystkie korytarze mieszały się w jeden, a szereg nieskończonych drzwi przyprawiał o zawrót głowy. Will nie spodziewał się, że tak mały budynek, w wewnątrz skrywa tyle pomieszczeń, a każde skrzydło prowadzi do innej oddalonej części. Jedyny plus dużej parterowej powierzchni, stanowił brak pięter, oraz brak schodów.

Spodziewał się znacznie mniej sal, a już napewno nie myślał, że budynek posiada w pełni wyposażoną siłownię, halę sportową, czy basen. Własną drużynę koszykówki, i cheerleaderki. Hawkins High, choć w małym stopniu przypominało mu Kalifornię.

It's just sex |BYLER|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz