one

8.5K 211 442
                                    

Pierwszy dzień września, a co za tym idzie? Rozpoczęcie nowego roku szkolnego w kilkunastu liceach świata. Młodzież porzuca wakacyjne zabawy, miłości i marzenia, by stawić czoła nowym trudniejszym problemom, z którymi nie zawsze mogą poradzić sobie w pojedynkę. Wracają do szkolnych ławek, przygotowani na następny rok wrażeń.

Jedno z takich liceum, znajdowało się w centrum małego miasteczka zwanego Hawkins. Mała mieścina z niespełna trzydziestoma tysiącami osób na wschodzie Indiany, gdzie każdy zna każdego, a plotki rozchodzą co równie szybko co internetowa wiadomość.

Otwarci na świat ludzie, pragnący czegoś więcej niż tylko marzeń.

Jedną z tych osób był Will Byers, siedemnastoletni artysta, z zapałem do życia. Choć pozory mylą. Will nienawidził Hawkins.

Zaledwie trzy miesiące temu Will, został zmuszony wyjechać z słonecznej Kalifornii, a w zamian zamieszkał w przytulnym i znacznie mniejszym domu w sercu lasu. Kolejny aspekt z życia Will'a. Byers nienawidził lasów. A szczególnie tych w Hawkins. Miasto nie należało do najlepiej położonych miejsc na świecie, było otoczone lasami i pustkowiem. Choć samo rozwinięcie gospodarcze nie należało do najgorszych, wcale nie poprawiało mu to humoru.

Temperatura nie konkurowała z tą w Kalifornii, a Will musiał pożegnać się z opalaniem w pełni słońca, ponieważ utknął w zimnej dziurze w na najbliższe lata.

Ale istniały plusy, bardzo duże plusy. Rodzinne życie Will'a, nie było idealne, a wręcz stanowczo od niego odbiegało. Lonnie, biologiczny ojciec Will'a, nie był ideałem, a jego przeciwieństwem. Poświęcił swoje nędzne życie alkoholowi i hazardom. Nie było dnia w którym by się nie awanturował, bądź rzucał tym co wpadnie mu pod rękę. Joyce, matka Will'a, po latach kiepskiego małżeństwa, postawiła przed Lonnie'em papiery rozwodowe żądając natychmiastowego rozwodu, a mężczyzna został z niczym. Will naprawdę podziwiał matkę, w jego oczach była idealna, a to co przeżyła było koszmarem.

Jednak po tygodniach spokojnego życia, czar prysł. Byers'owie otrzymali list z długami Lonnie'go, a następnie przez kilka dni, Joyce robiła wszystko co w jej mocy, by odebrać byłemu mężowi całkowite prawa do rodzinnego majątku i opieki nad niepełnoletnim synem. I wygrała.

Po trzech ciężkich miesiącach wszystko wróciło do normy, a przynajmniej prawie wszystko. Will musiał zacząć nowe lepsze życie, bez ojca potwora, za to z kochająca matką i wspierającym starszym bratem.
Z wielkiego miasta tętniącego życiem i turystyką, trafił do Hawkins.

Will spojrzał na telefon mrużąc oczy. Za dwadzieścia minut, zaczynały się pierwsze zajęcia tego dnia, a on zamiast przygotować się na nadchodzące lekcje, siedział na miejscu pasażera, w samochodzie. Zazwyczaj nowe rzeczy, oraz poznawanie ludzi sprawiało mu trudność, co tłumaczył sobie kiepską komunikacją. Dlatego w sytuacjach kryzysowych, gdzie potrzebował pomocy od kogoś w swoim wieku, kierował się do Jonathan'a. Jonathan nie tylko by jego starszym bratem, ale i przyjacielem.

- Dobra bierz rzeczy i wypad, ile można siedzieć w samochodzie? - Jonathan wypalił wskazują na budynek kilka metrów od samochodu.

Will przewrócił oczami na nagle słowa brata. Odpiął pas zabezpieczający, rozkładając się wygodniej na siedzeniu. Nie miał ochoty nigdzie iść, a już na pewno nie do liceum. Pomysł z nową szkołą był gorszy niż mu się wydawało.

- O której kończysz lekcje? Przyjadę po ciebie.

- Znasz moje zdanie na ten temat - burknał wymuszając słaby ironiczny uśmiech, mówiący jak bardzo nie chcę tu być.

It's just sex |BYLER|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz