Rozdział 2

116 9 7
                                    

Delikatny wiatr kołysał trawę. Szare chmury szczelnie zakryły całe niebo, ukrywając nieśmiałe słońce, zniżające się już by ukryć swoją postać za horyzontem.

Xiao pełnił właśnie warte na obrzeżach Liyue Harbor. Po raz kolejny uważnie skanował wzrokiem pobliską okolice. Pod wzgórzem na którym stał, rozciągała się dość pusta polana, jedynym pobliskim budynkiem była dość stara, drewniana chata.

Kolejny skan pobliskiego terenu.

Tym razem, dostrzegł nie małą grupę Fatui zmierzającą w jego stronę. Bezszelestnie zszedł ze wzgórza stając na polanie. Uważnie ich obserwował, wśród Fatui dostrzegł niską, blondwłosą postać. Rozróżniał się wśród reszty głównie przez biały, smukły płaszcz. Wyglądała jak dowódca.

Xiao ruszył przed siebie, wprost na grupę wrogów. Nie mógł pozwolić na ich obecność tutaj. Kątem oka zobaczył jak blondynka znika za pobliskim wzgórzem. No trudno, zajmie się nią później.

Bitwa była zacięta. Jednak dla Adeptusa - dość przeciętna. Jedyne co różniło ją od walk których na co dzień prowadzi dziesiątki, to liczba przeciwników. Teraz kwestią odnalezienia tajemniczej blondynki.

Ruszył więc za wzgórze, za którym wcześniej zniknęła dziewczyna. Okazało się, że znajdowała się tam jaskinia, do której Xiao pewnie wkroczył. Szedł długim korytarzem, wsłuchując się w otoczenie, gotowy na ewentualny atak.

-- Dobry wieczór. -- spokojny głos blondynki, a właściwie blondyna rozniósł się echem po jaskini. Siedział właśnie na jeden z leżących na ziemi skał, a w ręku trzymał świece - jedyne źródło światła w tym miejscu.

Xiao niemal od razu rzucił się z włócznią na bladego chłopaka, gotowy przebić jego ciało swoją bronią. Jednak ku jego zdziwieniu, przeciwnik zrobił nagły unik, świecą zgasła, a w jaskini zapadła absolutna ciemność. Adeptus zastygł w miejscu. Wyczulił słuch, starając się w taki sposób namierzyć położenie wroga. W pewnym momencie usłyszał jak coś dość małego spadło na ziemię i potoczyło się w jego stronę.
Uslyszał Ciche syczenie, a Chwilę później do jego uszu doszły dźwięki kroków oddalającego się blondyna.

Ale było już za późno, gaz sparaliżował go. Zaczął kaszleć. To była pułapka. Jak mógł dać się wywinąć jakiemuś idiocie z Fatui. Kręciło mu się w głowie, dusiło go w płucach. Jego głowę i ciało przeszył nagły ból. Z ust wyrwał mu się przerażający krzyk.

Jego oczy zaświeciły jaskrawą czerwienią.

= = = = = = = = = = =

Praca egzorcysty była beż wątpienia czymś wyjątkowym. Poczucie podarowania spokoju zleceniodawcy, napawa dumą.

-- I jak... kolejny sukces? -- Xingqiu powitał wychodzącego ze starej chaty, uroczym uśmiechem.

Jego uśmiech - kolejna wyjątkowa rzecz. Mógłby patrzeć na niego godzinami. Tak pięknie ozdabiał twarz ciemnowlosego.

Chongyun przytaknął lekko.

Z oddali było słuchać niepokojące dźwięki, złotooki przybliżył się do przyjaciela zaniepokojony, a ten objął go ramieniem.

-- To coś chyba tu zmierza... -- Xingqiu przełknął ślinę.

-- Spokojnie, obronie Cię jeśli będzie trzeba. -- zacisnął dłoń na rączce claymore-a.

-- Lepiej nie, może... zapytamy się czy moglibyśmy zostać u twojego klienta do rana...? -- Spojrzał błagalnie na właściciela jasno niebieskich oczu.

Ten westchnał, po czym przytaknął lekkim ruchem głowy. Weszli z powrotem do chaty. Po krótkiej rozmowie, entuzjastyczna staruszka pozwoliła im zostać na noc. Siedzieli właśnie w salonie chaty, gdy starsza pani w pokoju obok przygotowywała herbatę.

Xingqiu podszedł do okna.

-- Nie widać dzisiaj gwiazd. -- Westchnął. -- Szkoda.

Chongyun siedział wpatrzony w przyjaciela. Ale czy na pewno tylko "przyjaciela"?
Nie.
Przynajmniej nie dla niego. Uczucie Chongyuna do Xingqiu, nie było już tylko zwykłą przyjaźnią.
Było czymś więcej.
Ale nie wiedział co czuje Xingqiu.
Stąd strach przed wyznaniem rozpalającego go uczucia. Rozpad przyjaźni z nim bolałby zbyt bardzo.

Jednak co jeśli Epidemia przejdzie również do Liyue? Co jest zostanie zarażony. Właściciela cryo wizji przeszedł dreszcz na samą myśl. Obiecał sobie ze będzie bronić ciemnowłosego do końca, jednak co jeśli nie zdoła?

Właśnie w tym momencie, do pokoju wpadł Xiao rozbijając okno. W ciągu sekundy przygniótł Xingqiu do ziemi i wbił w niego ostre kły. Ciemno włosy był tak zaskoczony i przerażony, że nie był w stanie wydobyć z siebie żadnego dźwięku, zacisnął rękę w pieści z bólu.

Chongun zamarł przez chwilę, przecież to nie mogło się tak skończyć. Chwycił szybko claymore i zgrabnym ruchem wbił go w plecy Adeptusa. Ten jęknął puszczając ciemnowłosego i upadając na bok.

Niebieskooki wziął na ręce Xingqiu i wybiegł z budynku. Staruszki już nie był, pewnie też uciekła. Jego celem było Bubu Pharmacy.

-- Chong... stój... zatrzymaj się! -- Oddychał ciężko, ciągnął przyjaciela za rękaw ostatkiem siły. -- To koniec... zostaw mnie i uciekaj. Powiedz w Liyue Harbor co się... stało. -- Wygiął się lekko w bólu.

Chongyun zatrzymał się, jego oczy wypełniły się łzami.

-- To nie może się tak skończyć, Xingqiu ja... -- przełknął ślinę. -- ja Ciebie...

-- Wiem. Ja.... Ja ciebie też. Uciekaj, proszę. Chroń Liyue Harbor przed tą chorobą. Dla mnie. Proszę. A teraz uciekaj. UCIEKAJ. -- Złapał się za głowę, zwijając się z bólu. Oddech miał szybki, świszczący.

Chongyun położył przyjaciela na ziemi. Ostatni raz spojrzał na niego, po czym żucił się do biegu w stronę miasta. Dławił się własnymi łzami. Jego serce rozleciało się na milion kawałków.
Xingqiu go kochał.
A on nie zdołał go nawet obronić.

Jedyne co teraz może zrobić to wypełnić jego wolę.

= = = = = = = = = = =

Gdy tylko w Liyue Harbor usłyszano o pierwszych zakażeniach, Tartagia niemalże od razu wyruszył w podróż do Snezhnayi.

Sami mieszkańcy Liyue stanowili nie mały upór. Bronili się po mistrzowsku. Dobra organizacja, przygotowanie i wyjątkowa determinacja sprawiły, że pomimo dużej liczby chorych, był to region który doznał najmniejszej liczby strat. Wiele osób trwało w żałobie po ukochanym Adeptusie.

Za to w Sumeru, dokonano nowych odkryć. Dzięki złapaniu kolejnych zakażonych, udało się ustalić iż istnieją dwa warianty choroby. Pierwszy to zakażenie poprzez ugryzienie. Chory wpuszcza ofiarze truciznę podczas picia z niej krwi. Ten wariant charakteryzuje się krwistoczerwonymi oczami.
Drugi, to zakażenia zaaranżowane przez Fatui, z użyciem gazu w małych, metalowych kulkach. Ci chorzy charakteryzują się jaskrawoczerwonymi oczami.

Trwają badania nad składnikami obu specyfików.

•● Krzyk ciszy ●•×•●genshin Impact ●•Where stories live. Discover now