Jasne pomieszczenie, szarawe rolety zasłaniały małe okna. Sprzęt medyczny, fizyczny, a w szczególności chemiczny był niemal wszędzie. W każdej szafce kryły się niezliczone ilości przeróżnych substancji, mniej lub bardziej niebezpiecznych. W każdej szufladzie chowano mniejszy sprzęt i dokumenty, do których praktycznie nikt nie mógł mieć dostępu. Notatki z badań, o których nikt, nigdy nie miał się dowiedzieć.
Jedno z nich właśnie trwało.Białe światło oświetlało niską postać stojącą przy jednym z blatów. Subtelnym ruchem dłoni dodawał krople ostatniego składnika swej mikstury.
Ujął srebrną strzykawkę, która po chwili była już pełna czerwonego eliksiru.Skierował się w stroje metalowej klatki. Spojrzał na zamkniętą w niej, związaną kobietę.
-- No dalej, nie zwlekaj. -- rozbrzmiał głos wysokiego, niebieskowłosego mężczyzny stojącego obok klatki. W ręku trzymał szaro-czarną maskę na oczy.
Niższy beż wahania wbił igłę strzykawki w kobietę. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, kącik ust nawet nie drgnął. Po chwili, cała zawartość strzykawki znalazła się w ciele ich ofiary. Rozległ się niemiłosierny krzyk kobiety. Jej oczy zaświeciły jaskrawą czerwienią, wśród uzębienia wyrosły ostre kły. Jej umysł stracił kontrolę nad ciałem, a priorytetem stał się tylko jeden kluczowy czynnik: rządza krwi.
-- Świetnie. -- czerwonawe oczy wyższego rozbłysły dziką satysfakcją.
Zawołał dwójkę podległych sobie mężczyzn -- tak zwane popychadła.
-- Zabierzcie klatkę, wywieźcie ze Snezhnayi, prosto do Fontaine. -- rozkazał niebieskowłosy, patrząc na ofiarę czerwonej mikstury.
-- Niech powali archonów na kolana przed Tsaritsą.
×××××××××××××××××××××××××××××××
Życzę miłego czytania mojego tworu, napisanego z okazji Halloween 2022.
~KittyMilka
YOU ARE READING
•● Krzyk ciszy ●•×•●genshin Impact ●•
FanfictionW Teyvacie było dość spokojnie. Do czasu, gdy nowu członek zasilił szeregi Fatui. = = = = = = Po Teyvacie rozchodzi się wiadomość o epidemii dziwnej choroby w Fontaine. Gdy pierwsze przypadki pojawiają się w Sumeru, Akademiya postanawia rozpocząć ba...