JEKYLL & HYDE w Teatrze Muzycznym w Poznaniu

53 12 34
                                    


22.10.2022 (godz. 15.00) w Teatrze Muzycznym w Poznaniu miałam okazję obejrzenia musicalu „Jekyll & Hyde". (Kiedy piszę tę recenzję, jest dopiero następny dzień, wciąż jestem cała roztrzęsiona i rozemocjonowana, ale mam nadzieję, że uda mi się napisać jak najmniej chaotycznie.)

Jak ja się cieszę, że zdecydowałam się pojechać na ten musical, bo spodobał mi się o wieeele bardziej niż podejrzewałam, a oglądanie go na żywo było niesamowitym przeżyciem. Ręce tak mi się trzęsły, że aż mam dzisiaj na nich zakwasy, a momentami zapominałam oddychać i w pewnej chwili wydawało mi się, że mogę zemdleć z niedotlenienia i emocji, co się na szczęście nie stało. Wbrew pozorom te może trochę nieprzyjemne objawy sprawiają, że jeszcze lepiej wspominam ten spektakl, bo były one jedynie ilustracją niesamowitego uczucia jakiego doświadczyłam.

Dla tych co nie znają kontekstu musicalu: Doktor Henry Jekyll chcąc ratować chorego psychicznie ojca, wymyśla chemiczny specyfik, dzięki któremu można oddzielić od duszy „złą" część swojej natury. W ten sposób rodzi się Edward Hyde, zupełnie nowa i „zła" osoba, zamieszkująca ciało Jekylla, dlatego obie te postacie musi grać jeden aktor.

Przed obejrzeniem musicalu w Poznaniu, znałam zaledwie kilka piosenek z niego i nie wiedziałam jakiej muzyki można się spodziewać. „Jekyll & Hyde" skomponował mój ukochany kompozytor Frank Wildhron, ale ponieważ był to jego pierwszy musical, obawiałam się, że muzycznie może być słabszy od jego późniejszych dzieł. Jednak przekonałam się mimo niewielkiego doświadczenia Wildhorn stworzył świetną muzykę, co tylko utwierdza mnie, że jest to mój ulubiony kompozytor. Wszystkie utwory śpiewane przez Hyde'a są niesamowite i robią naprawdę duże wrażenie, ale inni bohaterowie również dostali kilka pięknych piosenek. Na przykład „Ktoś taki jak ty":

Jednym z utworów, które znałam wcześniej jest „Girls of the Night", jednak w polskiej wersji się nie pojawił (a w każdym razie ja nie mogę go sobie przypomnieć), więc trochę szkoda.


Musical grany był w Teatrze Muzycznym w Poznaniu osiem lat temu, a w tym roku wznowiono go na krótko i wystawiono sześć spektakli, także czuję się niemalże zaszczycona, że udało mi się go obejrzeć. Byłam w tym Teatrze po raz pierwszy i trochę zaskoczył mnie niewielki rozmiar sali, jednak dzięki temu, siedząc w trzecim rzędzie, mogłam dobrze widzieć twarze aktorów, co szczególnie w przypadku głównego bohatera jest niezbędnym elementem odbioru postaci. Scena jest mała, scenografia uboga i widać było, że kostiumy nie zawsze były w rozmiarze aktora. Jednak to wszystko wcale mi nie przeszkadzało w przeciwieństwie do mikrofonu odtwórcy głównej postaci, który chwilami trzeszczał, na szczęście jedynie przez pierwsze trzy utwory.

Na samym początku też trochę raziła mnie zauważalna różnica między sposobem grania głównych aktorów, występujących w tym teatrze gościnnie, którzy grali bardzo musicalowo, a mniej ważnymi postaciami, granymi przez zespół Teatru Muzycznego w Poznaniu, grający bardziej teatralnie, jako że sam teatr skupia się bardziej na operetkach niż musicalach. Jendak co najmniej w połowie pierwszego aktu udało mi się przyzwyczaić i ogólnie całą obsadę oceniam bardzo dobrze.

Nie udało mi się co prawda trafić na cudowną Edytę Krzemień jako Emmę, ale Ewa Łobaczewska też dała radę w tej roli. Bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie Marta Wiejak w roli Lucy. Widziałam ją już w „Pilotach" w roli Alyss, ale nie zwróciłam wtedy na niej większej uwagi. Natomiast teraz w każdym śpiewanym przez nią utworze, zachwycałam się jej głosem. Ale oczywiście największy zachwyt wywołał we mnie odtwórca głównej roli. Damian Aleksander, którego głos bardzo lubię, z pewnością jest świetnym Henrym Jekyllem i Edwardem Hydem, ale cieszę się, że zdecydowałam się zobaczyć w tej roli Janusza Krucińskiego. Nie czytałam wcześniej żadnych recenzji, a jednak skądś miałam przekonanie, że będzie genialny i miałam wobec niego tak ogromne oczekiwania, że aż mi go było szkoda i nawet trochę obawiałam się, że może im nie sprostać. Widziałam go wcześniej w roli Dżafara w „Aidzie" i Prezesa w „Pilotach". Podobało mi się to jak zagrał tych bohaterów, ale równocześnie nie było to nic tak wspaniałego, żebym miała powód spodziewać się po nim takiego poziomu, jakiego z niewiadomcyh mi przyczyn oczekiwałam.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Oct 23, 2022 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

„Ten głos nawiedzał mnie..." czyli o MUSICALACH słów dużoWhere stories live. Discover now