22

271 10 0
                                    

ADAM

Po całej akcji wróciliśmy do mnie. Moi ludzie zajęli się resztą. Cześć z wilków była zmuszona do pracy dla tego psychola. Pozwoliłem im żyć i wypuściłem. Nie oni byli temu wszystkiemu winni. Część z nich poprosili o przyjęcie do stada. Zgodziłem się ale będą pod stałym nadzorem przez jakiś czas. Ola spała w łóżku. Lekarz zbadał ją, podłączył kroplówkę aby szybciej pozbyła się tojadu z krwi. Wszystkie rany i siniaki już niemal się zagoiły. Lekarz mówi, że jest niebywale odporna. Przy takich dawkach trucizny mogła stracić nawet życie lub część jej organów mogła bezpowrotnie przestać funkcjonować. Odetchnąłem z ulgą gdy okazało się, że nic poważnego jej nie jest.

*************

OLA

Nie wiem ile spałam. Czułam się jak na mocnym kacu po długiej alkoholowej nocy. Słońce wpadało przez okno prze nieosłonione okno. Było mi duszno Skopałam z siebie kołdrę. Podniosłam się na łokciach, rozglądając się dookoła. Zakręciło mi się w głowie. Miałam silna potrzebę napicia się czegoś. Najlepiej zimnego. No jak nic mam kaca. Zauważyłam Adama drzemiącego na fotelu obok. Oparł głowę na ręce, a na kolanach trzymał laptopa wciąż otwartego. Najwidoczniej zasnął pracując. Potarłam twarz dłonią i przypomniałam sobie co się działo. Żyliśmy, a ten psychol już nie. Powinnam czuć coś, jakąś obrazę, zniesmaczenie, żal, w końcu nie żył człowiek, a jedyne co myślałam teraz to tylko wreszcie wszyscy są już bezpieczni, a on zasłużył na to co go spotkało. Wstałam z łóżka i cicho podeszłam do Adama. Wzięłam jego laptopa i odłożyłam go na stolik obok. W tedy mężczyzna otworzył oczy. Spojrzał na mnie zaspany. jeszcze nie dawno z zimną krwią wyrwał serce mężczyźnie i rozgniótł je jakby nigdy nic, a ja miałam ochotę przytulić go i wdychać jego zapach ciesząc się że nic mu nie jest. Przeczesałam jego włosy i dotknęłam policzka.

- dzień dobry - przywitałam się cicho - wtulił twarz w moją dłoń i zaciągnął się jej zapachem.

- dzień dobry - odpowiedział równie cicho. - jak się czujesz?

- jakbym balowała całą noc i wypiła hektolitry alkoholu. Chce mi się pić i jestem niesamowicie głodna. - usadowiłam mu się na kolanach i położyłam głowę na jego ramieniu. Ujął mnie jak najdroższy skarb. I zaśmiał się. Widać było, że stres dopiero zaczął go opuszczać.

- Trzeba temu zaradzić. - Pocałował mnie w szyję. Zadrżałam pod jego ustami. Uśmiechnął się z ustami przy mojej skórze. - uwielbiam jak tak na mnie reagujesz.

- Nie gadaj tylko daj mi jeść!

- Tak jest królowo! - zaśmialiśmy się oboje. Czy to oznacza, że teraz już będzie normalnie? O ile życie z wilkołakiem i to alfą było normalne. Nie mówiąc o tym, że ja sama też nim byłam.

Adam ze mną na rękach poszedł ze mną do kuch posadził mnie na blacie wyspy. Oparł ręce o blat tak że siedziałam między nimi. I spojrzał mi w oczy. Zrobiło mi się bardzo gorąco.

- Na co masz ochotę? - zapytał dwuznacznie.

- hmm.. A tez jesteś w menu?

- Ja zawsze jestem i to jako deser. Ale dopiero jak wszystko grzecznie zjesz.

- A możemy zamówić pizze? - zrobiłam maślane oczka. Pocałował mnie w nos.

- Jasne.

Potem obżeraliśmy się pizzą i oglądaliśmy filmy.

*******************

Minęło już sporo czasu od akcji z Simonem. Wyprowadziłam się od Kasi i zamieszkałam z Adamem. Dobrze się złożyło bo Adrian wprowadził się do niej. Każdy był zadowolony. Mój pies nie miał problemu ze zmiana miejsca, a Adama pokochał. Czasem jestem o niego zazdrosna. Kasi musiałam wyjaśnić o co chodziło. Nie wtajemniczałam jej w sprawy wilkołaków, ale usłyszała, że człowiek był chory. Z powodu depresji po stracie siostry i zazdrości wobec sukcesów Adama chciał zaszkodzić mi jak i Adamowi. Powiedziałam, że Simon popełnił samobójstwo po tym jak pojawił się Adam. Całkowitej prawdy nie musiała znać. Najważniejsze, że w to uwierzyła. Czułam się źle, że musiałam to ukrywać, ale tak było lepiej.

Poznałam rodzinę Adama i całą watahę. Dziwnie było być nazywaną luną i traktowana jak królową, ale po części musiałam się przyzwyczaić. Adam twierdził, że to normalne i teraz czują również bardzo silna więź ze mną. Cos musiało w tym być, bo i ja ją odczuwałam. Adam również poznał całą moja rodzinę. Byli nim oczarowani. I jak to moi rodzice już planowali dla nas ślub i powiększanie rodziny. Co nieoczekiwane Adam chętnie im w tym wtórował. Nie żebym miała jakieś zdanie.

******************

Dziś nadszedł ślub mojej siostry. Szykowałyśmy się razem z przyjaciółkami popijając martini. Był to niesamowity czas. Kinga Była już gotowa, a ja jedynie musiałam już tylko założyć sukienkę. Moja była w kolorze pudrowego różu w stylu gotyckim z koronkami i głębokim dekoltem. Włosy miałam spięte nisko nad karkiem w misterne koczki, warkoczyki i loczki. Zaraz moja siostra powie "tak" przed ołtarzem. A ja pierwszy raz w życiu nie myślałam nad tym czy kiedykolwiek i ja się zakocham. Kilka miesięcy temu nawet bym nie pomyślała, że z kimś pójdę na to wesele, a teraz w salonie z rodzicami czekał mój chłopak bez którego nie wyobrażam sobie życia.

******************

Impreza weselna trwała w najlepsze. Czułam przyjemny szum w głowie od alkoholu i uczucie najedzenia. Zjadłam sporo tortu jak mam być szczera, ale dzisiaj nie wyliczamy kalorii. Adam cały czas był ze mną, tańczył, przytulał spędzał czas. Polubił się z moimi znajomymi i z moją rodzina było idealnie. O północy wszyscy wyszliśmy obejrzeć fajerwerki. Śpiewaliśmy na cześć młodej pary. W pewnym momencie po skończonej atrakcji wszyscy weszli do środka. Adam powstrzymał mnie przed powrotem i zaprowadził nas w cichsze miejsce. Nie daleko rosła wielka wierzba a pod jej koroną stała ławeczka oświetlona lampionami. Było romantycznie. Pocałował mnie delikatnie w usta. Spojrzeliśmy sobie w oczy. A chwile potem Adam uklęknął na jedno kolano, ujął moja dłoń ii wyjął z kieszeni małe pudełeczko. Zakryłam rozdziawione usta dłonią, a do oczu zaczęły napływać łzy.

- Olu... - denerwował się - czy zrobisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną? - czułam jego wzruszenie i zdenerwowanie. Ja już niemal zaczęłam wylewać z siebie łzy, ale musiałam się powstrzymać jak mam jakoś wyglądać do końca wieczoru. - Olu? - zaniemówiłam, a Adam chyba myślał, że nie wiem co powiedzieć

- Tak!! Oczywiście, ze tak!!! - wziął mnie w ramiona, a potem pocałował. Spojrzałam mu w oczy i również były zaszklone.

- Mówiłem, że tak łatwo się mnie nie pozbędziesz. - pocałował mnie w czoło.

- Powinnam powiedzieć to samo. Kocham cię!

- Ja ciebie też!

Ten wieczór był jednym z najlepszych w moim życiu. A cudowną nowinę pozostawiliśmy tego dnia w tajemnicy.

Alfa i jaWhere stories live. Discover now