1

200 20 7
                                    

Per. Rin

- To wszystko? - zapytałem ziewając.

- ta chyba możemy się zbierać- powiedział Yuki przeciągając się.

Mieliśmy się już zbierać lecz usłyszeliśmy przeklęty dzwonek, który był założony nad drzwiami, żeby nas informować że ktoś wszedł. Popatrzyliśmy na siebie wymownie i wszyscy wróciliśmy na swoje stanowiska pracy. Znaczy ja sobie chodziłem w tą i w tamtą, bo przecież w końcu byłem kelnerem oraz pomagałem na kasie jak był duży ruch.

- Dwa latte. - usłyszeliśmy krzyk Yuki'ego, nie chciało mu się nawet pisać już na karteczce. Jakby on to ujął "po co mam marnować papier dla dwóch latte?" wziąłem głęboki wdech I oczekiwałem aż będę wydelegowany odnieść to zamówienie.

Chwilę później wszystko było gotowe, poprawiłem jeszcze koszulkę i ruszyłem do klientów.

Myślę że są w moim wieku. Patrząc na to że ja nie wyglądam na swój wiek, to bardzo możliwe. Mam zapłakane 23 lata a wyglądam jak 17-latek. Zresztą to dobrze, może na starość będę wyglądać lepiej.

Obydwoje byli dobrze zbudowani, wyglądali jak jacyś biznesmeni, jeden miał czerwone włosy I takie same oczy. Drugi za to był blondynem o krwistych tęczówkach. Od razu było czuć od nich że są alfami. 

Podałem im napoje, widziałem jak blondyn się mi przyglądał. Później natomiast zamiast wrócić od razu na zaplecze, postanowiłem ogarnąć trochę sale, żeby można było szybciej wyjść z tego lokalu po zamknięciu. 

- mówię ci że go kojarzę.- powiedział jeden z nich

- no a ja go nie - powiedziała druga alfa i siorbnęła.

- nie siorb bo ci zajebie - odwróciłem się w ich stronę, widziałem jak blondyn uderza czerwonowłosego w tył głowy, zaśmiałem się bezdźwięczne i wróciłem do wykonywania swoich obowiązków.

Po 15 minutach wszystko było gotowe i wszyscy pracownicy z tej placówki, mogli opuścić to miejsce. Ja czułem jak moje tabletki na zapach są na granicy działania, lecz postanowiłem nie brać kolejnych, żeby nie truć się niepotrzebnie na noc.

- do zobaczyska! - krzyknął Yuki

- Tak tak, żegnaj- pomachałem do niego na pożegnanie, a on teatralnie chwycił się za serce i udawał urażonego.

- Ej co powiecie na imprezę? - zapytał Sero jak już mieliśmy się rozchodzić.

- kiedy? - padło pytanie od Uraraki.

- jutro? Wiecie sobota. Będziemy mogli trochę dłużej trzeźwieć. - zaśmiała się czarno włosa Alfa

- jeszcze się zastanowię - powiedziałem zgodnie z prawdą.

- IDZIESZ ZE MNĄ - krzyknęła blond włosa, niewyróżniająca się inteligencją beta ochrzczona imieniem Yuki.

- no czyli nie mam wyjścia. -mruknąłem lekko dobity, wolę już iść niż żeby przyszli do mnie i rozwalili pół mieszkania.

- No to jutro się umówimy gdzie. Siedzi? - dopytywał Sero. Wszyscy przytaknęli i zaczęliśmy się rozchodzić w swoje strony.

Powoli kierowałem się w stronę mojej kawalerki i wzięło mnie na bardzo filozoficzne rozmyślania.

Bycie omegą jest przejebne.

 Nigdzie nie znajdziesz normalnej pracy, pomimo że masz dobre zdolności fizyczne bo jesteś omegą.

 Przecież nie możesz się przemęczać. Ja bym wolał trochę bardziej popracować  i zarabiać godne pieniądze niż robić tutaj u jakiegoś zasranego alfy który żyje dawnymi ideologiami, że omegi to dno i tego typu.

 Przyjąłem tę pracę ze względu na jego żonę która kiedyś uratowała mi życie, a mieli ciężki okres w firmie więc kiedy zaproponowała mi pracę przedstawiając ich sytuację, zgodziłem się, jako akt wdzięczność. Poza tym ona jest naprawdę kochaną kobietą. 

Przeczesałem sobie włosy ręką i przyspieszyłem tępo.

- A to co? - popatrzyłem na mustanga, który stał pod budynkiem w którym mieszkam. - może nie komornik od matki - zaśmiałem się, a w myślach zacząłem się modlić aby to nie była prawda.

Przechodząc bliżej, przez przyciemniane szyby zauważyłem dwie pary czerwonych oczu patrzących na mnie. Jedna z par była rozbawiona a druga śmiertelnie poważna.

Wiedziałem że to te alfy, które uprzykrzały nam życie 20 minut przed zamknięciem. Popatrzyłem w niebo próbując się nie za śmiać lecz kiedy zdałem sobie sprawę, że stoją pod moim blokiem i  obserwują mnie lekko zamarłam.

Postanowiłem na nich nie zwracać uwagi i ruszyłem, wręcz biegłem do swojego domu. 

Wparowałem na klatkę schodową i szybko zamknęłam drzwi. Oparłem się o drzwi i zsunąłem się na kolana. 

- Jezusie - westchnąłem wstając z podnosząc się i popatrzyłem przez małe okienko. - Co oni mogą chcieć? 

Chwilę później byłem już u siebie, w małej lecz przytulnej kawalerce.

Wziąłem prysznic i położyłem się spać.

W nocy dręczyły mnie koszmary, przez które kilka razy się budziłem. Widziałem w nich  jakiegoś mężczyznę, wywnioskowałem tak po jego wysokiej i wysportowanej posturze. Trzymał mnie za policzki więc patrzyłem wprost na jego twarz, która była rozmazana. Wydawało mi się że coś do mnie mówi, a później krzyczy. W tym momencie budziłem się z wielkim bólem głowy.

Odpuściłem sobie próby snu o 3 rano i postanowiłem poczytać książkę, która swoją drogą była naprawdę dobra.

##1rozdział##

sory ze taki krótki

Co myślicie o tej książce jakieś teorie?

Wiedziałem że cię znajdę*BakuDeku*A/O/BOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz