2

44 7 8
                                    

- Serio? - zapytał John. - Znów The Rocky Horror Picture Show?

- Tak, lubię ten film - spojrzał na niego. - Poza tym to jedna z nielicznych kaset, które to ty masz, a nie ja.

John usiadł na kanapie, a po chwili Olivier włączył film, usiadł obok niego i położył głowę na jego ramieniu.
Brytyjczyk już wiedział, że jest źle. Rzadko kiedy Olivier przystaje na to, by ich filmowe randki odbywały się w domu Constantine. To nie tak, że nie lubił przebywać w tym domu, ale bał się ojca chłopaka, który nie pajał do niego sympatią. Zgadzał się lub proponował spotkania w domu Constantine, gdy sam pokłócił się z rodzicami albo działo się coś złego.

- Wyjedźmy do Wielkiej Brytanii, zamieszkajmy na wsi w ładnym domku z dwoma kotami i pieskami - powiedział nagle Olivier.

John zaśmiał się krótko i objął go ramieniem.

— Nie śmiej się! — Olivier udał obrażonego. — Po prostu ostatnio jestem cały czas zestresowany. Ojciec ma bzika na pukcie ocen, matka ma mnie jeszcze bardziej gdzieś, siostra coraz bardziej mnie wkurwia, a na dodatek zgubiłem naszyjnik z twoją kostką do gitary, który mi zrobiłeś.

— Wiesz ojcowie często są pierdolnięci na punkcie ocen, a z niektórymi matkami trzeba znaleźć wspólny język, ale oczywiście bez przymusu, jeśli ona nie chce spędzać z tobą czasu to nic nie zrobisz. Twoja siostra jest w trakcie zmiany z dzieciaka w nastolatke to też ciężki okres dla niej. Mogę zrobić Ci kolejny naszyjnik, a jeśli go zgubisz to zrobię kolejny. Nie stresuj się i nie myśl o wszystkim nadmiernie, bo znów będziesz mieć problemy ze snem.

— Masz racje — Olivier przytulił się do niego. — Po prostu czasem nie wiem wszystko jest dla mnje trudne.

— Rozumiem, pamiętaj, że jestem i możesz mi mówić o wszystkim.

Amerykanin pocałował go w policzek i uśmiechnął się pod nosem. Dosłownie sekunde później uśmiech zszedł z jego twarzy, gdy John poderwał się z kanapy, by odebrać telefon. Nie dlatego że jego chłopak wstał, żeby odebrać telefon tylko z tego, że przez to spadł z kanapy na podłogę.
Miał ochotę go udusić, ale gdy usłyszał jego słowa po tym, gdy przyłożył słuchawkę do ucha mimowolnie pobladł.

— BRUCE ZROBIŁ CO?

***

— Nie wierzę — Artur zachichotał. — Spierdole się zaraz ze śmiechu.

Olivier uderzył go w tył głowy przez co chłopak zrobił poważną mine po czym znów wybuchnął śmiechem.

— Przepraszam, ale nigdy nie sądziłem że będę ściągał półnagiego Bruce'a z drzewa o dwudziestej pierwszej — powiedział Artur podając drabine Kent'owi.

— Uwierz mi, że ja też — powiedział John.

— SZYBCIEJ TAM NA DOLE! — krzyknął Bruce.

— KURWA BYŁO TAM NIE WCHODZIĆ GŁUPI CHUJU. PO CHOLERE TAM WCHODZIŁEŚ? — odkrzyknął John.

***
HA, IM BACK
Po takim czasie nie wiem czy ktoś nadal czeka na kontynuacje, ale wywalone.
+ Nie mam pojęcia czy będę to pisać dalej czy nie.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Sep 27, 2022 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

school friendsWhere stories live. Discover now