XVI - Poranek po

En başından başla
                                    

Nie mogłam się doczekać długiego prysznica. Moje spodnie były trochę... hmm... lepkie od wczorajszych... wysiłków.

- Na co czekasz? Wstań i odwróć się! – powtórzyłam, siadając, kiedy odsunął się ode mnie, z prześcieradłem przyciśniętym do piersi.

- Przepraszam, bardzo podoba mi się ten widok.

Cała się zarumieniłam.
- Wasza królewska mość, czy zechciałbyś zrobić mi zaszczyt zdjęcia twojego królewskiego tyłka z mojego łóżka i wyjścia się z mojego domu! - Niektórzy ludzie po prostu nie rozumieją, że istnieje granica czyjejś cierpliwości i Zayn z jego seksownymi włosami i gołą klatą mnie męczył. To znaczy, poważnie! Jak on może wyglądać tak cudownie z włosami po wstaniu, kiedy moje wyglądają jak chlew.

- Chcesz śniadanie? Bo jestem głodny i chcę bekon, jajka i tosty. Mam nadzieję, że je zjesz, bo nie mam teraz ochoty iść do sklepu spożywczego. W końcu miałem całkiem niezły trening nocny.- Z tymi słowami w końcu wstał z łóżka, wyszedł z mojego pokoju i zszedł po schodach, przeczesując palcami włosy.

Co. Tu. Się. Stało?

Czy on właśnie mnie podważył? W moim własnym domu?

Stałam tam, gapiąc się na otwarte drzwi przez dobre dziesięć minut, zanim wyskoczyłam z nich i spojrzałam na stolik nocny... i krzyknęłam.

Była 8:42 i asystent mojego menedżera będzie tutaj o 10, aby odebrać moją pracę.

Cholera jasna!

Z tą myślą pobiegłam prosto po mój rękopis, zapomniawszy o prysznicu i zaczęłam pisać – oczywiście po założeniu zgubionego stanika i koszulki.

Dzięki pewnej osobie miałam teraz na myśli idealne zakończenie.

Prawie czterdzieści minut później skończyłam z moim scenariuszem, końcowa scena idealna zgodnie z moimi standardami. Pozostało tylko przekazać ją Henrykowi, asystentowi mojego menedżera, do ostatecznego sprawdzenia, a następnie do redakcji i w końcu do publikacji. Proces publikacji z pewnością był żmudny.

A teraz, kiedy zauważyłam, dom nagle pachniał fantastycznie. Wygląda na to, że Zayn znalazł swój bekon, jajka i tosty. Chętnie odrzuciłabym jego zuchwałość, gdyby tylko smakowało tak dobrze jak Edyty.

Mój żołądek zaburczał dokładnie w tym momencie, przypominając mi, że ja też nie jadłam śniadania, a teraz jest 9:51. Nie bałam się, że Edyta wejdzie i dowie się o moim „małpim interesie" z Zaynem, ponieważ tak jak on lubiła przedłużać swoje powitanie, co oznacza, że ​​nie będzie w domu do kolacji. W końcu ktoś musiał się pochwalić swoją ekscytującą nocą z przyjaciółmi. I byłam pewna, że miała ich sporo.

Wracając do szafy, wyjęłam bieliznę i dopasowaną białą koszulkę z czarnymi legginsami i poszłam do łazienki, żeby wziąć tak oczekiwany prysznic, rozluźnić nerwy i zapomnieć o wczorajszej nocy. Później przygotowałam się, wysuszyłam włosy i nałożyłam trochę wiśniowego balsamu do ust, aby moje usta były nawilżone. Wreszcie byłam gotowa stawić czoła duchowi w mojej kuchni.

Chwyciłam mój rękopis, spięłam kartki razem i ukryłam je przed wzrokiem ciekawskich. Potem zeszłam na dół do kuchni, gdzie Zayn ustawiał dwa talerze z pysznym smażonym bekonem, jajecznicą i kilkoma tostami. Ale potem zauważyłam, że on też wziął prysznic i miał teraz biały dekolt w serek i wyblakłe niebieskie jeansy.

- Hej – przywitał się, podnosząc wzrok znad talerza i gapiąc się na mnie... i dalej gapiąc się, jakby chciał mnie zjeść żywcem.

- Hej, kiedy brałeś prysznic? - Usiadłam przy stole obok niego, przerywając niezręczną ciszę. Ale byłam zaskoczona, że ​​zrobił mi śniadanie, nie wyglądał na ten typ. A jeśli zapach był jakąś wskazówką, facet z pewnością wiedział, jak gotować.

- Kiedy byłaś pochłonięta pisaniem mojego natchnionego punktu kulminacyjnego. - Uśmiechnął się, podając mi talerz, przez co moje policzki rozgrzały się ze wstydu. - Mówiłem do ciebie przed wejściem, ale wydawałaś się być... zajęta.

Myślałam o mądrej odpowiedzi, gdy Zayn odgryzł kęs swoich jajek, kiedy zadzwonił dzwonek, co sprawiło, że zaczął przeklinać.

- To prawdopodobnie asystent mojego redaktora, który zabierze mój rękopis - zapewniłam go, wstając, by otworzyć drzwi.

Byłam trochę zbyt pewna siebie, więc otworzyłam drzwi bez wcześniejszego sprawdzenia. Zły, zły ruch. Coś, co często dzisiaj robię.

- Astoria! Dzień dobry, kochanie! Jadłaś śniadanie? Czy zostało nam coś?

- Kochanie, zapomniałaś powiedzieć „niespodzianka".

Święta Matko Boża!

To nie był Henryk... nie na dłuższą metę.

To byli moi rodzice.

Pupilek Nauczyciela [18+]Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin