36. Okrutne okrucieństwo świata.

Zacznij od początku
                                    

Może się bałyśmy zmian. Może byłyśmy zawiedzione. A może wcale się nie przejmowałyśmy. W głębi duszy coś mnie jednak bolało, bo teraz moja mama ponownie będzie sama ze mną.

W końcu w nocy rozeszłyśmy się do naszych pokoi, życząc sobie dobranoc. Zapaliłam światło, zamykając za sobą drzwi. Rozejrzałam się po przestrzeni zastawionej moimi różnymi rzeczami. Rozpakowałam tylko parę kartonów, w tym przedmioty łazienkowe, które zaniosłam na swoje miejsce. Szybko wskoczyłam pod prysznic w łazience, która prowadziła z mojej sypialni. Czułam się bardzo dziwnie i dosyć... obco, nieswojo co łamało mi serce. Przecież to był mój rodzinny dom.

Był czy jest?

Przyzwyczaiłam się do mieszkania gdzie indziej, jednakże wiedziałam, że w kilka dni wrócę na tą ziemię i poczuję się tutaj jak kiedyś. Chyba nadal nic do mnie nie docierało.

Położyłam się do łóżka, przykrywając się chłodnie nieprzyjemną pościelą, którą dzisiaj zmieniłam. Uprzednio zgasiłam światło. Leżałam nieruchomo w kompletnej ciemności.

Już nie leżałam w tym samym miejscu.

Już nie mogłam pójść w nocy do pewnego chłopaka.

Już mnie tam nie było.

***
24 czerwca 2020r.

Przez trzy pieprzone dni nie wyszłam z domu, bo mrok znów nadchodził.
Odszedł tylko na parę chwil, kiedy udało mi się wyjść z domu z przyjaciółmi.

Ale on ponownie wrócił.

Gnębiły mnie myśli. Mało spałam, a zbyt dużo patrzyłam się w ekran laptopa czy telefonu. Najgorsze było to, że płakałam w tym samym pokoju co laty temu. Dobijało mnie to do tego stopnia, że aż bałam się własnych myśli.

Moja mama zaczęła mi się przyglądać i zaczęła mnie wypytywać o różne rzeczy. Przyjaciół zbywałam wymówką, że źle się czułam, kazałam im nie przyjeżdżać, aby się nie zarazili jakimiś bakteriami. Nieważne, że zaczynało się lato, i tak udawałam że coś mi jest. Chłopaki pisali na grupie, nie odpisywałam żeby nikogo nie urazić, nawet tego nie chcąc. Okłamywałam mamę, że wychodziłam z pokoju, gdy ta była w pracy. Wydaję mi się, że zaczęła coś podejrzewać, bo coraz częściej wołała mnie na dół abym zjadła z nią późniejszy obiad. Wyglądałam niezbyt korzystnie, aż sama byłam nieco przez to wystraszona.

Czułam się wyżarta psychicznie. Wysysana przez przeszłość i nie wystarczająca. Czułam się jakbym tkwiła nadal w tym samym bagnie. Przeszłość przyszpilała mnie do ziemi, chcąc mnie wymęczyć gorzej niż kiedyś. Głowa pełna poniżania, śmiania się ze mnie, sprowadzała mnie na samo dno, abym znów nie mogła zasnąć. Wylałam z siebie za dużo łez i nie miałam czym płakać. Choć nawet na to nie miałam siły.

— Emily. — Przeniosłam spojrzenie na mamę, która pomachała mi przed twarzą. — Wszystko dobrze? — spytała cicho, zaglądając w moje oczy z troską.

— Tak, wszystko dobrze — mruknęłam w odpowiedzi.

— Przecież widzę, że nie.

— Daj mi spokój. — Zirytowałam się nagle, sama siebie tym zaskakując.

Oburzona odsunęła głowę i zmarszczyła brwi.

— Jeśli ci się pytam, czy wszystko dobrze i nie jest dobrze, to mi powiedz. — Uniosła ton.

— Mamo, serio mówię — skłamałam, nakładając na twarz sztuczny uśmiech.

Nigdy nie umiała go poznać.

Gdy nastanie jutro Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz