1

160 16 1
                                    

Godzina 7:15. Znowu w moim pokoju rozbrzmiał alarm sugerujący, że wypadałoby już wstać. Ja jednak wolałam jeszcze pospać, to jedyna rzecz, którą tak bardzo kocham. Nie dane jednak mi to było przez kogoś kto za wszelką cenę próbował dostać się do mojego mieszkania.

- Idę... Idę...

Odparłam zmęczona wstając z łóżka i idąc prosto w stronę drzwi. Otwierając je ujrzałam w progu tę samą twarz, którą widzę codziennie.

- Niki... Przecież masz klucze... - Powiedziałam opierając się o drzwi i przymykając oczy ze zmęczenia.

- Oboje wiemy, że tylko to mogło sprawić, że wstaniesz z łóżka. - Uśmiechnął się wchodząc do mieszkania.

- Taa... Ale znowu do niego wracam.

Po tym od razu pobiegłam szybko do pokoju i wskoczyłam do łóżka.

- Julia... Jest już późno... Wypadałoby już wstać i iść na zajęcia. - Odparł siadając na łóżku.

- Wiem... Cieszę się, że niedługo już się to kończy.

- Wybrałaś już miejsce pracy?

- Coś patrzyłam... Spodobała mi się praca w biurze. Tworzyłabym projekty reklam i magazynów modowych... Praca też niedaleko, tuż za rogiem tak naprawdę.

- Czyli szybko się mnie nie pozbędziesz haha. Też tam chcę złożyć CV. - Zaśmiał się.

I tak zatraciliśmy się w rozmowie, że jak zwykle na szybko się szykowałam biegnąc tu i tam po całym mieszkaniu jak opętana. Raz potrafiłam nawet wyjść w spodniach od piżamy i założyć jednego kapcia. Gdyby nie Niki, który zawsze po mnie przychodził wychodziłabym tak do ludzi... Albo wcale bym nie wychodziła bo nigdy nie umiem wstać na czas.

- Kto wykupił to miejsce? - Pokazałam na budynek, który stał naprzeciwko mojego mieszkania.

- Sunghoon. Postanowił spełnić marzenie i otworzyć małą kawiarnię.

- Akurat tutaj... - Odparłam.

- Hmm... O co chodzi?

- Nic nic Niki.

- Oj wiem, że Ci się podobał i zachował się jak zachował... Ale może wypadałoby o tym już zapomnieć?

- Nie... Pocałował mnie, powiedział, że mnie kocha, a potem sobie poszedł i więcej się nie odezwał... - Powiedziałam zirytowana tym co powiedział Niki.

Sunghoon przyszedł do nas do szkoły rok temu. Nie był jakoś bardzo otwarty na nowe znajomości. Mimo, że ja i Niki przyjaźnimy się teoretycznie z nim, nawet na nas się nie otworzył. Raz tylko przyznał, że był adoptowany w wieku 10 lat i, że aktualnie nie ma dobrych relacji z ojcem. Chciał by został kimś ważnym w życiu, by pracował w jakiejś firmie, ale Sunghoon postawił na swoim i otworzył kawiarnię co nie spodobało się jego ojcu.

Z Sunghoon'em łączyło mnie chwilowe uczucie. Gdy przyszedł do szkoły od razu mi się spodobał, jednak z czasem przechodziło mi to, gdy zauważyłam jak bardzo odtrąca chęć czegoś większego niż przyjaźni. Teoretycznie nawet nasza relacja nie wyglądała i nie wygląda jak przyjaźń. Pewnego dnia spotkaliśmy się na ławce przy rzece. Zawsze siadał od drugiej strony tak, że ja patrzyłam na rzekę, a on na park przed nim.

Zawsze rozmawialiśmy ze sobą nie patrząc na siebie. Raz w przerwie świątecznej jakoś tak wyszło, że wyznał mi swoje uczucia i mnie pocałował... Jednak następnego dnia już się nie spotkaliśmy. Byłam na niego cholernie wściekła i nie chciałam go już znać. Nigdy nawet nie wyjaśnił mi dlaczego tak postąpił...

- Może wstąpimy do niego po kawę? - Spytał.

- Co? Nie ma opcji. Jeśli sam wejdziesz to okej, ja na pewno tam nie wejdę. - Odparłam wściekła.

- Nie zachowuj się jak dziecko. - Powiedział łapiąc mnie za rękę i ciągnąc w stronę kawiarni.

Mimo mojego wyrywania się weszłam do środka. Umówmy się, Niki jest dużo silniejszy ode mnie. W środku było bardzo przytulnie. Trzeba przyznać Sunghoon'owi, że ma styl. Z rana było mało osób więc nie musieliśmy obawiać się spóźnienia choć i tak już byliśmy spóźnieni.

- Witam, co podać? - Spytał Sunghoon.

- Dwie mrożone Americano. - Odparł. - Nieźle się tutaj urządziłeś.

- Dzięki. W końcu wszystko wygląda tak jak chciałem.

Stałam nie odzywając się nic za Niki'm patrząc jak Sunghoon robi nam kawę. Chciałam jak najszybciej stamtąd wyjść i iść na zajęcia. Denerwował mnie fakt, że rozmawiając z Niki'm ciągle na mnie spoglądał ale nic się nie odezwał. W tym momencie do kawiarni weszła pewna kobieta z kotem na rękach.

- Oddaje kota. - Odparła dając go Sunghoon'owi na ręce.

- Dlaczego? Adoptowałem go dla ciebie.

- Moi przyszli teściowie nie znoszą kotów... Tak jak mój narzeczony.

- Nie może u mnie zostać... Dobrze wiesz, że jestem uczulony. - Odparł kichając.

- Nie mój problem. - Powiedziała i wyszła.

Byłam zdezorientowana całą sytuacją. Zachowanie tej kobiety było nie do pomyślenia, ale najbardziej nie rozumiałam kim ona dla niego była. Przyjaciółką? Dziewczyną? Narzeczoną? Ciekawiło mnie to okropnie lecz nie chciałam o to pytać.

- O co chodziło? - Wyręczył mnie po części Niki tak jakby czytał mi w myślach.

- O nic istotnego...

- No weź. Przyjaźnimy się przecież.

- Ehh... To była Irene... Byliśmy narzeczeństwem. - Odparł.

Sunghoon i narzeczeństwo? Nigdy nie chwalił się tym... Nie chwalił się nawet, że kogoś ma...

- Ale o co chodziło z tym kotem? - Spytałam przypadkowo na głos.

- Dałem jej go na urodziny. Jakiś czas później zdradziła mnie i rzuciła... Resztę sami znacie. - Odpowiedział stawiając kociaka na podłodze.

- I co teraz zrobisz z tym kotem? - Zapytał Niki.

- Nie wiem... Będę musiał poszukać mu nowego opiekuna.

Rozmawialiśmy jeszcze chwilę. Odkąd Sunghoon postawił kota na podłodze stał przede mną cały czas się na mnie patrząc. Kiedy w końcu dał nam kawę wyszliśmy by udać się na zajęcia.

- Weź tego kota.

- Słucham? O czym ty mówisz.

- Może w końcu byście się przy tym jakoś pogodzili i przy okazji kotek miałby dom?

- O nie, nie ma opcji. Jak chcesz to sobie weź tego sierściucha. Nie lubię kotów. - Odparłam z irytacją.

- Dobrze wiesz, że ja nie mam warunków. Przemyśl to Julia.

Pomysły Niki'ego były czasami niewiarygodnie głupie. Dobrze wie, że nie przepadam za tymi zwierzętami oraz, że pogodzenie się z Sunghoon'em jest praktycznie niemożliwe. Ale jak przypomnę sobie wzrok tego kota patrzącego na mnie... Może przemyśle pomysł Niki'ego.

Secret Boy | Yang JungwonWhere stories live. Discover now