05 [WERSJA 2022]

295 15 7
                                    


Cassandra

Zdążyłam odstawić półmisek z zapiekanką, gdy rozbrzmiał domofon. Zasyczałam, bo mimo trzymania naczynia przez ścierkę, poparzyłam się.

– Idę! – krzyknęłam i zorientowałam się, że zupełnie niepotrzebnie, bo przecież najpierw musiałam otworzyć klatkę schodową.

Wcisnęłam przycisk, a potem pobiegłam do holu. Gdy usłyszałam, że winda znajduje się na piętrze, otworzyłam drzwi na oścież i ujrzałam Lanę objętą przez Harry'ego. Uśmiechnęłam się z ulgą, dawno nie czując takiej beztroskiej radości.

– Przyszłaś – powiedziałam tylko.

– Umówiłyśmy się – odparła i zerknęła na Harry'ego. – Proszę, nie adoptuj nikogo, żadnego kotka ani pieska, podczas mojego spotkania. Wszystko jest dobrze.

– A pomyślałaś może, że ja bym chciał? – odparował Harry. – Czy wiedziałaś o tym, że ja kocham pieski i kotki?

Lana odwróciła się do niego i położyła dłoń na jego policzku. Powstrzymałam prychnięcie rozbawienia. Patrzenie, jak Lana staje się nieco żywsza i zaczyna żartować, było lekiem na całe zło. Szczerze mówiąc, obawiałam się, że w ogóle jej nie zobaczę.

– Wybacz mi. Czy mam się uderzyć w piersi?

– Mogłabyś – powiedział cicho, zjeżdżając wzrokiem na jej dekolt.

– Nie. Dziękuję za wspaniałą eskortę. – Sięgnęła do torebki i wyjęła z kieszonki pięć funtów. – A teraz kup sobie coś ładnego.

Pocałował ją w czoło, chyba ją tym zaskakując.

– Uważaj na siebie i w razie co, zadzwoń. Przyjadę. A to... – Chwycił banknot, który trzymała w palcach. – Będzie na karmę – dodał, uśmiechając się tak tajemniczo i zarazem tak szatańsko, że przeszedł mnie dreszcz.

Harry spojrzał na mnie znacznie poważniej niż przed chwilą patrzył na Lanę. Skinął głową. Posłałam mu uspokajający uśmiech. Wiedziałam, że wystarczyłaby jedna wiadomość do niego i momentalnie wsiadłby w samochód, by odebrać Lanę. Była traktowana z czułością i troską od momentu powrotu z nieszczęsnych gór. Rzadko ze mną rozmawiała, a teraz widziałam ją w końcu pierwszy raz od tamtego czasu. Gdy tylko drzwi zamknęły się za Harrym, wzięłam przyjaciółkę w ramiona i wyściskałam. Objęła mnie i pocałowała w policzek, po czym się odsunęła.

– Też za tobą tęskniłam , Cassie. Zrobisz mi kawy? – Na jej twarzy pojawił się cień uśmiechu.

– Tak. Taką jak zawsze? – upewniłam się i zlustrowałam ją wzrokiem, by z przykrością stwierdzić, że ubrania, które stosunkowo niedawno kupiła, wisiały na ciele mojej przyjaciółki.

Idąc do kuchni, postanowiłam, że lepiej pozwolić jej wrócić do siebie we własnym tempie. Z tego, co Harry mi zdradził, Lana była pod kontrolą psychologa i psychiatry i gdy wczoraj wieczorem rozmawiałam z nim przez telefon, prosił bym ofiarowała jej swoją obecność, bardziej niż pomoc.

– Co u Christiana? – usłyszałam z salonu. – Gdzie on w ogóle jest?

– Zostawiłam go rano śpiącego i chrapiącego jak niedźwiedź w Melbourn. Uznałam, że przyjadę i posprzątam trochę w mieszkaniu, a on sobie posiedzi sam – odparłam głośno, włączając ekspres.

– Ale dopiero wróciłaś i już ma cię dość?

Stanęłam w progu, kładąc ręce na biodrach. Lana podniosła głowę i spojrzała na mnie zainteresowana. Może faktycznie powinnam jej poopowiadać, co się u mnie dzieje i odciągnąć jej uwagę od pracy nad sobą. W zasadzie jak znalazła psychologa, który pojmuje, co się dzieje w mafii? Czy ten psycholog też potrzebuje psychologa?

Golden sin. Zmiana reguł. 2 tomOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz