— Nie krzyw się już tak — zaśmiał się ze mnie — jest dobre przecież.
— Tak tak, mów za siebie — widząc karcący wzrok Hana, westchnąłem — da się wypić okej! Nie jest najgorsze — upiłem kolejnego łyka, a on uśmiechnął się wyraźnie zadowolony.
Wieczór zapowiadał się naprawdę ciekawie. Głośna muzyka dudniała w moich uszach, ale nie była na tyle głośna, abym nie był w stanie jej znieść, było w porządku.
Cały wystrój pomieszczenia był dość typowy, pełno kolorowych światełek, efekty dymu, parkiet do tańczenia, kanapy i inne jakieś bzdety. Niezbyt mnie to kręciło.
Z czasem miejsce obok mnie zostało zajęte, przez uśmiechniętego od ucha do ucha Hwanga. Zaczął mi opowiadać jak dobrze zaczął dogadywać się z Yeonjunem i że cieszy się, że w końcu mógł go poznać.
Cieszyło mnie, że zaczęli się dogadywać, bo Choi był serio świetną osobą, z którą warto się zadawać.
Jak się też okazało, był on tutaj z Soobinem, Beomgyu, Taehyunem i Kaiem, co tym bardziej mnie ucieszyło. Im więcej znajomych, tym weselej. Nie może dziś być nudno.
Hyunjin nie chciał zostawiać mnie samego, ale usilnie przekonywałem go, że jest w porządku i nawet pchnąłem go delikatnie, aby wrócił do reszty. Gdy już zostałem sam, mój wzrok co sekundę lustrował całe pomieszczenie, oczekując tej jednej, konkretnej osoby. Obiecał, że przyjdzie się ze mną zobaczyć, bo nie widzieliśmy się spory czas, a zawsze dotrzymywał obietnic, więc liczyłem na jego pojawienie się.
Zdążyłem poznać kuzynkę Seungmina, która była naprawdę miłą osobą i myślę, że zostaniemy w kontakcie. Rozmawiałem też z Woo i Sanem, którzy również się tu zjawili, co było dla mnie wielkim plusem, bo jakbym był znudzony, to mam z kim porozmawiać. Dowiedziałem się, że niedługo przyjdzie reszta jak to na nich mówiliśmy "piratów", w tym i Hongjoong.
Tęskniłem za nim, bo odkąd wyprowadził się do Busan, do jego rodziców, nie widywaliśmy się zbyt często.
Czułem się naprawdę dobrze, otoczony przyjaciółmi, na których mogłem polegać.
Byli oni pewni, że mój stan psychiczny się polepszył, przez moje wizyty u psychologa.
Gdyby tylko się dowiedzieli, że nie uczęszczałem do niego od jakichś 2 miesięcy, napewno by się załamali i tak samo chciałem pozostawić tajemnicą to, że moje myśli samobójcze powróciły. To wszystko przez niejakiego Park Boguma.
Z czasem zaczynałem akceptować moje wychudzone, pełne blizn ciało, ale przez niego znów je znienawidziłem i to z podwójną siłą.
Dlatego też nie dziwne dla mnie było, gdy większość czasu przesiedziałem w ciszy przy barze, pijąc już drugiego - tym razem innego - drinka.
Jisung poszedł tańczyć z Minho jakieś 10 minut temu, a reszta zapodziała się nawet nie wiem gdzie. Jedynie w pobliżu był Hwang, który co jakiś czas kierował wzrok w moją stronę, chcąc być pewnym, że wszystko ze mną w porządku. Myślę, że naprawdę polubił się z Yeonjunem i resztą tych wielkoludów.
Jak przy nich stałem, czułem się strasznie niski. Irytowało mnie to, ale były też tego plusy.
Nie wiedząc co ze sobą zrobić, zacząłem kręcić się na obrotowym krześle ostatecznie siedząc skierowanym w stronę drzwi.
Dopiłem trzymanego w ręce drinka, o mało co z ekscytacji nie opuszczając szklanki na podłogę. Ba, miałem wręcz wrażenie, że gdybym ścisnął ją mocniej, to by mogła pęknąć w mojej dłoni.
Z prędkością światła, podniosłem się z siedzenia i podbiegłem do wejścia, po chwili wtulając się w niego i zaciągając się perfumami, które bardzo polubiłem spory czas temu.
Uniósł mnie on w powietrzu, okręcając się wokół własnej osi, a uśmiech sam cisnął mi się na usta.
— Heej, ktoś tu się chyba stęsknił — zaśmiał się, gdy już odstawił mnie na ziemię.
— Nawet nie wiesz jak bardzo! — krzyknąłem uradowany, ponownie go przytulając, co chłopak chętnie odwzajemnił. Tak bardzo brakowało mi jego obecności.
— Wiem, że jestem twoim ulubionym Vernonkiem, ale możesz mnie już puścić, udusisz mnie.
— Wybacz — odsunąłem się chwytając go pod ramię i pewnym siebie krokiem ruszyliśmy do w miarę znanego mi baru — i nie dziw się, że ulubionym, bo jesteś jedynym Vernonem jakiego znam, to dość niespotykane imię.
— I dlatego jestem taki specjalny — puścił mi oczko, mierzwiąc moje włosy, na co ponownie się uśmiechnąłem. Odwróciłem się za siebie i wtedy napotkałem dość niepokojący mnie wzrok Hyunjina. Chłopak wyglądał jakby miał zaraz wykipieć ze złości, dlatego odwróciłem się powoli w stronę Hansola, jakby każdy szybszy ruch miał sprawić, że zostanę wykryty i zastrzelony bez zawahania. To niemożliwe, aby był on zazdrosny, przecież nie ma powodów do tego. Może pomylił Vernona z Bogumem? Sam nie wiem, ale wolałem o tym nie myśleć.
Kiedy podszedł do nas kelner, poprosiłem o dwa najlepsze drinki, jakie tu mają, z nadzieją, że mężczyzna wybierze coś naprawdę dobrego.
— Wciąż jesteś dzieckiem, ale powiem ci, że wyprzystojniałeś — zmierzył mnie wzrokiem, na co palnąłem go w ramię.
— Nie wypominaj mi mojego wieku, to tylko nie całe 4 lata różnicy, więc lepiej opowiadaj jak ci się układa z Seungkwanem — poruszyłem znacząco brawami, gdy on mimowolnie się rozpromienił na wzmiankę o jego drugiej połówce. Zaczął opowiadać, jak dużo się zmieniło w ich relacji i że znacznie się polepszyła. Cieszyło mnie jego szczęście, byli dobrą parą.
Mam nadzieję, że kiedyś znajdę kogoś takiego jak Hansol znalazł. Kogoś kto będzie przy mnie, gdy będę czuł się źle i będę mógł zawsze liczyć na tą osobę. Kogoś kto mnie pokocha za to kim jestem, a nie za wygląd.
Ale kto by pokochał chłopaka, który marzy o śmierci i nie umie znaleść szczęścia w większości rzeczach.
Gdyby Felix tylko wiedział, że ta osoba jest bliżej, niż mu się wydaje...
***
jest to part1 z opisu ich wypadu do klubu i wstawiam to teraz, aby nadrobić trochę zaległości, jednak nie mam pewności, kiedy dokładnie wleci part2 ze względu na one shot który również piszę
stay tuned kochani😻 i przepraszam jeśli pojawiły się jakieś błędy, bo nie sprawdzałam rozdziału !!
ESTÁS LEYENDO
Everything is a lie - Hyunlix
FanfictionWedług wielu ludzi depresja, jest wymysłem danej osoby, której tak naprawdę nic rzekomo nie dolega. Że chce ona po prostu zwrócić na siebie uwagę będąc zdesperowanym. 20 letni Lee Felix jest wymęczony do granic możliwości i mimo wsparcia przyjaciół...
