002

572 82 44
                                    

           O poranku, silne promienie słońca, obudziły Chase, świeceniem jej prosto w twarz. Dziewczyna mruknęła coś pod nosem, a następnie z grymasem na twarzy uniosła się do siadu. Przetarła oczy dłońmi, a następnie je rozchyliła. Ostry blask, nieco ją zniechęcił, ale zaczęła szybko mrugać, dzięki czemu mogła normalnie otworzyć oczy. Mocno ziewnęła, a następnie cicho roześmiała. Cała niechęć do dzisiejszego dnia została zastąpiona najzwyklejszą radością. Nastolatka niemal wyskoczyła z łóżka i natychmiast podeszła do okna. Włosy dziewczyny były w kompletnym nie ładzie nad którym próbowała zapanować.

          Jej wzrok padł na dość skąpo ubraną blondynkę w mocnym makijażu idącą po drugiej stronie chodnika. Kobieta, jakby czując na sobie czyjś wzrok, spojrzała w stronę jej okna. Nastolatka rozpoznała platyno włosą z daleka. Chase pomachała jej, a ta z szerokim uśmiechem jej odmachała.

          — Cześć, młoda! — krzyknęła kobieta, niemal potykając się o krawężnik.

          — Hejka, Leslie — powiedziała sama do siebie, Chase.

          Brązowo włosa bardzo dobrze wiedziała czym zajmuje się blondynka, ale jakoś jej to nie przeszkadzało. Była dla niej miła, więc dlaczego miałaby mieć do niej jakiś problem? To było jej życie i miała prawo robić z nim co jej się żywnie podoba.

          Kobieta cały czas uśmiechając się w stronę dziewczyny, w końcu zniknęła za rogiem. Chase po widoku kobiety domyśliła się, że godzina nie jest późniejsza niż 6.

          Nastolatka wyjęła z szuflady bieliznę, krótkie, czarne skarpetki, szare dresy do kolan oraz ogromny, brązowy t-shirt z nadrukowanym, startym motocyklem. Sięgnęła po szczotkę i zaczęła rozczesywać włosy, podczas schodzenia po schodach. Dziewczyna nieco się zmieszała nie zauważając obecności swojego wuja, jednak zignorowała to i weszła do łazienki. Załatwiła swoje potrzeby, zadbała o swoją higienę oraz umyła zęby. Ubrała się we wcześniej przygotowane ubrania i wyszła z łazienki. Cisza w domu, ani trochę jej nie przeszkadzała, ale wolałaby, żeby Daryl był tutaj z nią, tak jak zawsze o tej porze. Dziewczyna otwarła lodówkę i zaczęła rozglądać się po jej wnętrzu. Owszem, nie była obficie zapełniona, ale jedzenia było stosunkowo dużo. Nie było najlepszej jakości, ale nie było przeterminowane.

          Chase wyciągnęła z lodówki żółty ser oraz końcówkę margaryny. Położyła wszystko na blacie, a następnie wyjęła z chlebaka, dwie skibki czerstwego już chleba. Jej wujek nie lubił chodzić do marketów, a ona sama nie mogła tam pójść, więc świeży chleb jadła raz na 4-5 dni. Posmarowała skibki jak najcieniej się dało, aby starczyło dla Daryla oraz Merle'a, a następnie schowała margarynę z powrotem do lodówki. Położyła po jednym plasterku sera na chleb, a następnie złożyła kanapkę. Ugryzła kawałek, a następnie schowała ser do lodówki. Uśmiechnęła się do siebie i zaczęła pałaszować kanapkę, patrząc ze skupieniem na drzewa za oknem.

          Dziewczynę olśniło. Jej wuja pojechał po jej ojca do więzienia znajdującego się w Atlancie. Około 2 godziny drogi w jedną stronę. Miała ochotę pacnąć się w czoło za to, że wcześniej się nie domyśliła.

          Zjadła kanapkę jak najszybciej, a następnie pobiegła na górę do swojego pokoju. Chwyciła gitarę do ręki i zbiegła na dół. Pędem ubrała swoje białe trampki i odkluczyła drzwi. Świeże, letnie powietrze dotarło do jej nozdrzy przez co błogo westchnęła. Zakluczyła za sobą drzwi, a następnie usadowiła się na swoim ulubionym miejscu pod wysokim drzewem. Zaczęła grać na swoim instrumencie, kompletnie zatapiając się w muzyce. Tak wyglądał każdy jej poranek. Innym znudziłaby się ta rutyna, ale Chase ją lubiła. Nawet bardzo.

QUIET GIRL | CARL GRIMESWhere stories live. Discover now