17. Love..?

307 19 2
                                    


- Imprezujemy!!! - krzyczał Niall wychodząc na parking.

- Taaa, wypijesz kieliszek wina i będziemy Cię musieli prowadzić do hotelu. - stwierdził z przekąsem Payne. Horna zaczął go gonić, rzucił mu się na plecy i przewrócił. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać.

- W sumie Niall ma rację. Trochę relaksu Wam nie zaszkodzi. Macie ode mnie wolną rękę. Tylko mi nie wychodzić bez ochroniarzy. - powiedział spokojnie Paul. Liam, Niall i Lou zaczęli „ tańczyć" z radości.

Jednak ich wygibasy trudno było nazwać tańcem.

- E, idziesz z nami? - zapytał Lou.

- Nie, dzięki chłopaki. Mam aż nad to wrażeń jak na jeden dzień. Wrócę do hotelu i odpocznę, ale Wy bawcie się dobrze. - powiedziałam i wysłałam mu całusa.

- Pojadę z Tobą. Dopilnuje, żebyś była bezpieczna. - powiedział Harry i objął mnie ramieniem.

Uśmiechnęłam się do niego i objęłam go ręką. Z boku można było stwierdzić, że jesteśmy parą. Zayn przechodząc koło nas, uderzył barkiem Harrego, ale nawet na nas na spojrzał tylko dołączył do Liam'a, Niall'a i Lou i we 4 z 3 ochroniarzami usadowili się w taksówce i ruszyli w miasto. Ja i Harry pojechaliśmy jedną taksówką, a Paul z dwiema osobami z menadżmentu drugą. Harry całą drogę do hotelu głaskał mnie po głowie i pytał czy się dobrze czuję.

- Czuje się jak w niebie... - powiedziałam na głos. Po sekundzie dotarło do mnie, że powiedziałam na głos to co myślałam. Czułam jak robię się cała czerwona. Odkleiłam się od Harrego i usiadłam na drugim końcu siedzeń. Styles tylko cicho chichotał. Czułam się jak skończona kretynka.

- Yyyy... nie chciałam tego powiedzieć.. Znaczy tak myślę, ale nie chciałam powiedzieć tego głośno.. Sorki.. - dukałam. Płonęłam się ze wstydu.

- Chodź tu głuptasie. - powiedział śmiejąc się i przyciągnął mnie znowu do siebie i pocałował w czoło. Oboje zaczęliśmy się śmiać. Gdy tak jechaliśmy przytuleni, całkowicie zapomniałam o wszystkich problemach, całej dzisiejszej akcji z Ewan'em. Byłam... Szczęśliwa???? Zamknęłam na chwile oczy i odpłynęłam.

- Eva.. Wstawaj. Jesteśmy pod hotelem. - szepnął mi do ucha Harry. Niechętnie otworzyłam oczy i przeciągnęłam się. Niechcący uderzyłam Harrego łokciem w nos.

- Jeju, przepraszaaaam Harry, nic Ci nie jest? - mówiłam ciągle i głaskałam go po twarzy.

- Hahahah tak, nic mi nie jest. Ale łokieć masz naprawdę twardy. - mówił przez śmiech Harry i chwycił mnie za dłonie. Zamarłam. Patrzyliśmy na siebie dłuższą chwilę nic nie mówiąc, a nasze twarze zaczęły się do siebie niebezpiecznie zbliżać. Gdy dzieliły nas milimetry, oprzytomniałam i odsunęłam się od niego.

- Yyyy.. chodźmy..- wydukałam i wyszłam z taksówki, a Harry za mną. Jadąc windą, milczeliśmy, a atmosfera była dość niezręczna. Z nerwów zaczęłam przekładać w palcach sznurek od mojej bluzy, a Harry usilnie unikał mojego spojrzenia. Gdy dojechaliśmy do mojego piętra poczułam ulgę. Harry podprowadził mnie do drzwi mojego pokoju i wszedł za mną.

- Przynajmniej wiem, że jesteś bezpieczna. Idę do siebie. Śpij dobrze. - powiedział i ruszył w stronę drzwi.

- ZRÓB TOOOO!!!! - krzyczał mój umysł. Zamknęłam oczy..

-Harry... - powiedziałam cicho. Styles zatrzymał się i spojrzał na mnie. Bez słowa podeszłam do niego i zaczęłam go całować. On mocniej przyciągnął mnie do siebie. Nie poznawałam sama siebie. Harry położył dłoń na moim policzku i odsunął się.

- Eva.. Nie mogę. - powiedział dobitnie. Poczułam się strasznie.

- Przepraszam Harry.. Ja nie wiem.. - zaczęłam.

- To nie chodzi o Ciebie.. To jest nie fair wobec Malika..

- A co Zayn ma do tego?

- Eva.. Porozmawiaj z nim..

- Harry, przecież wiesz, że nas łączy tylko praca. Naszej przyjaźni nie da się już uratować.

- Może wg Ciebie łączy Was tylko praca..

- Słucham? Ty coś wiesz... Harry..

- Porozmawiaj z Zayn'em. Muszę już iść. Dobranoc. - powiedział smutnym głosem, delikatnie pocałował mnie w usta i wyszedł. Zostałam sama. W mojej głowie kłębiło się miliony myśli. Harry musiał rozmawiać z Zayn'em na mój temat. Wiedział, że umiem śpiewać.. Teraz to.. Zakryłam twarz poduszką i zaczęłam się rzucać po łóżku..

-Zayn... Czego Ty chcesz... - pomyślałam.

***

W opuszczonej fabryce niedaleko hotelu, w którym zatrzymało się 1D Amy na kogoś czekała. Co chwile patrzyła na telefon, byłe zdenerwowana. Po 20 minutach ktoś do niej dołączył.

- Ile można czekać? Myślałam, że już nie przyjdziesz. - powiedziała wściekłym głosem.

- Nie mogłem się wyrwać wcześniej. Wszyscy pojechali na imprezę, tylko Harry wrócił do hotelu. Musiałem wszystkiego dopilnować. - mówił niskim głosem mężczyzna.

- Dobra.. nie ważne.

- Masz dla mnie kasę?

- Mam. - powiedziała Amy i podała mu grubą, szarą kopertę. Mężczyzna otworzył ją, wyjął pieniądze i przeliczył.

- Kiedy? - zapytał.

- Niedługo. Dam Ci znać co do dokładnego terminu.

- Spoko.

- Ale plan się trochę zmienił Adam.

- Niby jak?

- Masz zamknąć drzwi na klucz. Ale dopiero, gdy się upewnisz, że chłopaków nie będzie w pobliżu. Najlepiej, jakby już opuścili budynek.

- Ale.. Przecież, jak jej się nie uda..

- Nie panikuj. To nie jest Twój problem. Ty masz tylko zamknąć drzwi.

- Jak sobie życzysz. - rzucił i odszedł.

- No to Evuniu.. Szykuj się.. - powiedziała Amy i wsiadła do swojego samochodu.

Broken promises - Z.M||H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz