"Work" - 5

142 16 11
                                    

Pov.Gregory.

Wstałem, gdy coś lekko szturchnęło mnie ramię, to coś, a bardziej ktoś, to był mój kot — Xi. Przytuliłem go i wstałem podchodząc do szafy.

Od dawna nie mieszkam w Aves...

Mam dosyć tamtego miejsca...

Ubrałem białą koszulę i czarne dżinsy, oraz czarną marynarkę. Wybrałem lekki srebrny wisiorek i parę pierścionków. Z szuflady wyjąłem czerwony krawat i związałem go.

Wyglądam zajebiście...

Zadowolony wyszedłem z sypialni i ruszyłem do kuchni, po czym zjadłem małe śniadanie i wziąłem kanapki i herbatę, po czym poszedłem obudzić Heidi. Wszedłem do jej pokoju i krzyknąłem.

— WSTAWAJJJJJJ! — Położyłem kanapki, razem z herbatą na szafce nocnej.

Sąsiedzi będą się drzeć...

Znowu...

— Już, już wstaje — Mruknęła zaspanym głosem blondynka.

— No dawaj, dawaj nie mamy czasu! Idziemy na rozmowę o pracę! — Zabrałem jej kołdrę i podszedłem do jej szafy.

Wybrałem gładką białą koszulę i czarną spódniczkę, średniej długości. Dobrałem do tego pasujący wisiorek i 4pierścionki, po czym wziąłem czerwony lekki krawat.

— Ubieraj — Odparłem i podałem dziewczynie ubrania, a w tym czasie zdążyła zjeść.

Szybko...

Heidi poszła się ubrać, a ja przeglądałem Twitter'a.

Eh San wrzucił coś nowego...

David i Carbo, jak zawsze...

Z swoimi samochodami...

Vasquez tańczący w samych bokserkach...

Przed Speedo...

O kurwa, speedacco is real...

Ale ja jestem Speedacconiarą...

Hehe...

W końcu, gdy młodsza wyszła z łazienki, ja do niej poszedłem i spryskałem się drogimi perfumami. Wyszliśmy z mojego mieszkania i udaliśmy się do mojej Corvetty. Wsiedliśmy i ruszyliśmy spod apartów, dalej nie odzywając się do siebie. Nie była to niezręczna cisza, a w pewnym sensie przyjemna. We dwoje wiedzieliśmy, że śpiewaliśmy tą samą piosenkę w myślach.

I was told, when I get older, all my fears would shrink...

But now I'm insecure, An' I care what people think...

My name's BlurryFace and I care what you think...

My name's BlurryFace and I care what you think...

Dojechaliśmy i wysiedliśmy z samochodu, udając się do budynku. Gdy byliśmy w środku podeszliśmy do recepcji, a Heidi zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu. Nagle przez drzwi weszła wysoka kobieta, z rudymi włosami do ramion. Na twarzy miała 4 plastry. Na nosie, policzku i obok brwi.

— Gregory Montenha iiiii Heidi... Bunns? Em Bunno? — Zielonooka próbowała sobie przyomnieć nazwisko mojej siostry.

— Gregory Montanha, Heidi Bunny — Poprawiłem ją i uśmiechnąłem się lekko.

— Oh... Jasne, przepraszam - Zaśmiała się nerwowo i wskazała ręką drzwi — Zapraszam — Mruknęła i podeszła do drzwi otwierając je.

Poszliśmy za rudowłosą i doszliśmy przed drzwi, najprawdopodobniej biura szefa. Kobieta przed nami, zapukała w drzwi, a gdy usłyszeliśmy donośne: PROSZĘ! Weszliśmy za nią do biura. Spojrzałem na mężczyznę, około 30-40.

— Dzień Dobry! Jestem Alec Green, przyszliście na rozmowę o pracę? Jeśli się nie mylę. Niestety masz szef zachorował, przez co rozmowa odbędzie się trochę później, jeśli to państwu nie przeszkadza? — Spytał, podpisując jakąś umowę.

— Jasne. Jeśli można, zadzwonić to poproszę, przyjdziemy jak najszybciej — Odparła Heidi, z uśmiechem.

— Dobrze, w takim razie, do widzenia, Lily odprowadź ich do drzwi, proszę — Poprosił starszy.

— Mhm, już idę — Odpowiedziała i odprowadziła nas do drzwi, wejściowych — Do widzenia, lub Do zobaczenia! Jak kto woli! — Pożegnała nas, z uśmiechem, a my pomachaliśmy jej na pożegnanie, po czym wyszliśmy z budynku. Podeszliśmy do auta i wsiedliśmy do niego. Odjechaliśmy z cichym piskiem opon.

༺♡༻

525słów

Hej!

Za wszystkie błędy przepraszam

Soooo... Przerwa na watt. Raczej do końca sierpnia, a rzeczy zaczną się pojawiać dopiero od września, nie wiem którego ale od września. Jeśli w ogóle kogoś to obchodzi ;-;

A takie małe wytłumaczenie — Gregory i Heidi, wyprowadzili się ze wsi Aves i mieszkają w mieście, ale dalej będzie wątek z smokami, elfami itp. hehe ;-;

Miłego/Dnia/Nocy/Wieczoru! <3

Coffeuu~

Niestworzone... | Morwin |Where stories live. Discover now