Pov.Erwin.
— Nie uważasz, że wszyscy się o ciebie martwią? — Spytał smok.
— Huh? Ah! Tak, masz rację, może rodzice się mnie martwią, ale i tak w sumie mieli mnie w dupie — Mruknąłem, uśmiechając się do Liro.
— I tak nie powinieneś uciekać — Odparł.
Spojrzałem na niego.
Piękna biała skóra i fioletowe oczy, które były zabójcze. Blizna na twarzy, po postrzale i inne na ciele. Jednak największą uwagę przykuwa, blizna w kształcie krzyża, na jego długim, spiczastym ogonie.
— Skąd ta blizna? — Zapytałem, pokazując na nią palcem.
— Ta? Kiedyś złapali mnie i wycięli mi krzyż na oznakę tego, że jestem już smokiem, który jest bezpieczny i nikt inny mnie nie może złapać, oraz zabić — Opowiedział i położył się na trawie.
— Ale jak to działa? — Znowu zadałem pytanie.
— Długa historia, może kiedyś ci ją opowiem — Chuchnął ciepłym powietrzem w moją stronę, zdecydowanie za ciepłym.
— Ałć! Masz gorący oddech! — Krzyknąłem zakrywając twarz.
Liro tylko się zaśmiał i przysunął bliżej siebie ogonem. Ściemniało się już, więc logiczne. Chciał mnie po prostu chronić, bo nigdy nie było wiadomo co czyha w ciemnym lesie.
༺♡༻
Pov.Gregory.
— Minął już rok, odkąd Erwin uciekł, pamiętasz? — Spytała blondynka.
— Przestań, tak wiem... To moja wina... — Mruknąłem cicho — To moja wina... To ja wam nie wierzyłam, chociaż mówiliście prawdę, ale was nie słuchałem... A teraz, przez to nie ma z nami Erwina... To moja wina... — Mruknąłem, zakrywając twarz dłońmi.
— To nie tylko twoja wina, ale jego też! Mógł nie iść do lasu... — Dziewczyna wstała z krzesła i podeszła do mnie, po czym mnie przytuliła.
— Heidi... Jesteś super młodszą siostrą i bardzo mądrą — Uśmiechnąłem się do niej.
— Dziękuję — Zaśmiała się i mocniej mnie objęła.
— Ała! Dusisz mnie! — Krzyknąłem, śmiejąc się, a ona puściła mnie i również zaczęła się śmiać.
— Dzieciaki! Obiad! — Krzyk matki, uspokoił nas i szybko wyszliśmy z pokoju.
Zbiegliśmy ze schodów i szybkim tempem znaleźliśmy się na krzesłach przy stole. Na obiad były ziemniaki i jakieś mięso.
Ehhh...
Kolejny raz to samo na obiad?
Nie możecie zrobić czegoś innego?
Popatrzyłem na Heidi, która również spoglądała na jedzenie z obrzydzeniem. Spojrzała na matkę, a jak zobaczyła, że ta jest odwrócona do nas tyłem to udała, że wymiotuje.
— Fuuuu! Heidi! To nie ładnie — Krzyknęła matka, pokazując na nią palcem.
— Ups... Chyba ktoś będzie miał wpierdol — Szepnąłem.
— Csiiii, napewno nie, hehe... — Odszepnęła szybko.
— Dzieciaki, nieładnie tak mówić na ucho, przy kimś — Westchnęła, kręcąc głową.
— Przepraszamy — Mruknąłem.
Znowu jesteś zawiedziona nami...
— Zjedliście już? — Spytała najstarsza z nas.
— Tak — Odpowiedziałem szybko.
— To lecicie na górę i szybko sprzątajcie, zaniedługo mamy gości — Uśmiechnęła się do nas i zaczęła szorować garnki.
— Już — Odskoczyliśmy od stołu i pobiegliśmy na górę, posprzątać.
Zaczęliśmy od łóżek. Strzepnąłem wszystkie ubrania pod łóżko i wyciągnąłem worek na śmieci z szafki. Pozbierałem wszystkie papierki i wytrzepałem koc. Zmieniłem poszewki i poszedłem po ścierkę na kurze. Wytarłem szafy, szafki i biurka. Ułożyłem książki na półce i na samej górze położyłem miśki Heidi. Usiadłem na łóżku i złapałem za telefon, przeglądając discorda.
— Skończyłam, a ty? — Zapytała i popatrzyła na mnie.
— Też — Odpowiedziałem krótko.
— Gramy w planszówki? — Odparła młodsza.
— No spoko — Wstałem z łóżka i sięgnąłem planszówki — W co dzisiaj gramy? — Spytałem.
— Może szachy? — Odpowiedziała pytaniem.
— Okej, ale pamiętaj ja wygram — Zaśmiałem się.
— No chyba nie, ja wygram! — Uśmiechnęła się.
— Taaaa, uznajmy — Szepnąłem, również się uśmiechając.
— Możesz nie wierzyć — Mruknęła, udając obrażoną.
༺♡༻
543słów
Hejka!
Co tam u was?Pomyślałam, że rozdziały będą miały, tak po 500-600słów, ale będzie ich dużo ;)
Miłego Dnia/Nocy/Południa/Wieczoru! <3
Coffeuu~
YOU ARE READING
Niestworzone... | Morwin |
FantasyStworzenia z pozoru, które nie istnieją, ale odkryją to tylko ci, którzy wejdą do lasu zwanego "Niestworzonym", z gniewem i lekkim niepokojem. Przyjaźń? Czy to tylko kolejne złudzenie, by zionąć ciepłym oddechem? Tego dowie się sam.