1

10 0 0
                                    

Pewnego deszczowego poranka Sir Reginald poinformował dzieci że dziś ktoś dołączy do The Umbrella Academy. Nie powiedział kto, nie zdradził nawet czy będzie to dziewczyna czy chłopak. Kiedy wyjechał aby odebrać tą tajemniczą osobę zaczęły się rozmowy. Wszyscy byli zdziwieni i w domu panowała nerwowa atmosfera.
- Obstawiam, że będzie to chłopak! A ty Klaus? - spytał podekscytowanym głosem Diego.
- Zdecydowanie dziewczyna.... Ejj gdzie jest Five?
- Ten sztywniak pewnie znowu siedzi nad swoimi obliczeniami, nawet nie wie co się dzieje. Żałosne.
- FIVE!!!
- KLAUS JESTEM ZAJĘTY, ODWAL SIĘ! - odpowiedział numer pięć.
- TO SZALENIE WAŻNE!
Brunet przeteleporwował się na dół.
- Co znowu?
- Dołącza do nas ktoś nowy. - wtrąciła Alisson.
- Co? Jak to „ktoś nowy"?
- Nie wiemy kto to będzie, obstawiasz że dziewczyna czy chłopak?
- Mam to w dupie, ale mam nadzieję że chłopak, może trafi się jakiś normalny.
Brunet znowu zniknął w portalu i utonął w obliczeniach. W sumie jak zawsze.
Nagle ktoś zaczął otwierać drzwi.
- O matko! Przyszli! - krzyknął Ben.
Wszyscy oprócz piątki pobiegli do drzwi. Przed ich oczami ukazała się dosyć ładna, niska brunetka z fioletowymi, zapłakanymi oczami. Nie wyglądała jakby chciała tu być.
- Grace pokaże ci twój pokój Eight. Pogo zaprowadź dzieci do pokoi. - rozkazał Reginald.

Pov: Sarah
-  Grace pokaże ci twój pokój Eight. Pogo zaprowadź dzieci do pokoi.
Wcale nie chciałam być jakimś pieprzonym numerem osiem, w ogóle nie chciałam tu być. Podeszła do mnie jakaś blondynka, zapewne Grace, uśmiechnęła się i wzięła moją walizkę.
- Chodź. Zaprowadzę cię do nowego pokoju.
Posłusznie poszłam za nią, bo wiedziałam że i tak nie mam nic do gadania, jak zawsze, tak samo było w domu. Mój nowy pokój był jak każdy inny, biały z elementami drewna. Nie byłam zachwycona ale wiedziałam że kiedy go przyozdobię, kiedy będzie wyglądać jak faktycznie MÓJ pokój będzie wyglądał ładnie. Kobieta postawiła mój bagaż na podłodze i wyszła mówiąc że kiedy zadzwoni dzwonek będzie obiad. Położyłam się na łóżko i się rozpłakałam. Moja własna matka mnie sprzedała. Za 1000 dolarów. Zabolało. Niestety wiedziałam że przed obiadem muszę się ogarnąć. W trakcie drogi Grace pokazała mi gdzie jest najbliższa łazienka, teraz mogłam się tylko modlić aby nie spotkać nikogo po drodze. Przebiegałam do łazienki i wpadłam na jakiegoś bruneta, którego nie widziałam wtedy przed drzwiami.
- Hmm.. To ta nowa a chodzić nie umie. - powiedział.
Naprawdę nie miałam ochoty się z nim kłócić więc po prostu poszłam do łazienki ignorując go.
- Ojej, beksa boji się nawet odpowiedzieć, jaka szkoda.
Tego było za wiele, obróciłam się i dałam mu z liścia. Jego policzek zaczął robić się mocno czerwony.
- Jeszcze raz się tak do mnie odezwij a nie skończy się na czerwonym policzku.
Nic nie odpowiedział. I dobrze, nie chciałam z nim gadać. Poszłam do łazienki i zaczęłam zmywać rozmazany makijaż. Kiedy pomalowałam się na nowo i przebrałam wróciłam do pokoju i się położyłam.

Pov: Five
Wszyscy siedzieliśmy już w jadalni, nie było tylko tej nowej, która mnie dzisiaj walnęła.
- Niech ktoś po nia pójdzie. Five, mieszka naprzeciwko ciebie, idź po nią. - zarządził tata.
Otworzyłem portal i przeteleportowałem się pod drzwi pokoju dziewczyny. Oczywiście musiała mieć pokój najbliżej mnie, super. Zapukałem, ale przez około minutę nikt nie otwierał ani nie odpowiadał. Weszłam i zobaczyłem że dziewczyna zasnęła. Wyglądała słodko- znaczy co Five nie! Wyglądała okropnie! Zawsze tak wyglada!
Obudziłem ją, nie wyglądała na zachwyconą że mnie widzi.
- Co tym razem, powiedziałam żebyś się lepiej do mnie nie odzywał.
- Jest obiad debilko, zaspałaś. Tata kazał mi po ciebie iść.
Dziewczyna wstała i zaczęła czesać włosy.
- Nie ma na to czasu, złap mnie za rękę.
- Eee. Co? Nie ma takiej opcji.
- Po prostu złap, uwierz też nie mam na to ochoty.
Złapała. Przeteleportowaliśmysię do jadalni.
Brunetka złapała się za brzuch.
- Boże... Mogłeś uprzedzić. Zaraz chyba się pożygam!
- Dasz radę. - poklepałem ją po plecach.
- Nie dotykaj mnie.

Pov: Sarah
Obiad nie wyglądał jak w domu, nikt nic nie mówił. Za to jedzenie było chyba najlepsze w moim życiu.
- Dzieci trening o 19, żegnam. - oznajmił „tata".
Kiedy odszedł Reginald natychmiast zaczęły się rozmowy.
- Dobra, jako że jestem numerem jed-
Klaus mu przerwał.
- Luther, zamknij się. Eight zrobimy tak, my wszyscy ci się przedstawimy, a potem ty powiesz coś o sobie.
- Okej.
- To jest Luther, numer jeden, jego moc to super siła .
Blondyn uśmiechnął się do mnie.
- To jest numer dwa, Diego, generalnie umie kręcić i rzucać wszystkim czego dotknie, jak widzisz najbardziej lubi noże.
Chłopak rzucił we mnie nożem który idealnie mnie ominął.
- Imponujące. - powiedziałam z podziwem.
- Dzięki.
- To jest Alisson jej moc to plotka, wkrótce zrozumiesz.
- Słyszałam plotkę że.... będziesz latać.
Nagle zaczęłam się unosić.
- O kurde!!!
- Dobra, koniec.
I faktycznie wylądowałam na ziemi...
- Zajebiste. - powiedziałam zaskoczona.
- Ja jestem numer 4, Klaus i umiem rozmawiać z duchami, tak wiem po prostu super.
- Klaus nienawidzi duchów. - wytłumaczył mi Diego.
- To Five, właściwie to jest nudziarzem i tylko siedzi nad swoimi obliczeniami. Jego moc to teleportacja.
- A tak.... Jego już poznałam. - posłałam chłopakowi fałszywy uśmiech.
- Odwal się debilko.
- Nie bądź nie miły Five. A tak zapomniałem zawsze jesteś. - obronił mnie Klaus.
- Dobra nie traćmy na niego czasu. - wywróciła oczami Allison.
- Okej, okej to jest numer 6, Ben, jego moc to ośmiornica. Zrozumiesz kiedy indziej.
Brunet uśmiechnął się do mnie znad książki.
- To jest numer 7, Vanya, nie ma mocy, ale swietnie gra na skrzypcach.
- Hej. - przywitała się nieśmiało dziewczyna.
- Hej. - uśmiechnęłam się.
- Dobra Eight teraz ty opowiedz coś o sobie.
- Jestem Sarah, moja moc to zatrzymywanie czasu. Niestety nie kontroluję jej. Mam 16 lat.
Chwile pogadaliśmy i rozeszliśmy się do pokoju. Cieszyłam się, że tak ciepło mnie przyjęli. Najbardziej polubiłam Klausa i Diego. A Five, szkoda na niego słów. Poszłam do kuchni zrobić sobie kawę.
Oczywiście. W kuchni stał mój ulubiony członek rodziny, Five.
- Po co tu przyszłaś żmijo?
- Zrobić sobie kawę.
- Nie zrobisz.
- Dlaczego?
- Bo to moja kawa.
- Nie zachowuj się jak dziecko.
- Jedyne dziecko w tej kuchni to ty, a wiesz co jeszcze? Jesteś sierotą, którą rodzice sprzedali za 2000 dolarów. Mam rację?
Łzy zaczęły spływać mi po twarzy.
- O! Trafiłem w czuły punkt, jaka szkoda. Nie, ani trochę mi ciebie nie szkoda, bo nikt cię tu nie chce. Wynocha z kuchni!
- Nie.
- Nie?
Chłopak mnie popchnął.
- Nie będę dłużej czekać.
Tego było za wiele, z całej siły starałam się zatrzymać czas. Udało się. Five w końcu się zamknął. Na początku zrobiłam sobie w końcu tą głupią kawę. Ale miałam jeszcze coś do zrobienia. Sprawić aby Five pożałował. Złamałam mu rękę. Może posunęłam się za daleko, ale miałam dość tego gnojka. Wzięłam moją kawę, wróciłam do pokoju i sprawiłam że czas znowu leciał. Byłam zadowolona, może to straszne, ale chciałam mu coś zrobić. Po za tym ostrzegałam, że jeśli zrobi coś takiego nie skończy się na czerwonym policzku. A ja nigdy nie kłamię.

Nie wiem co mam w sumie o tym myśleć, ale myślę, że wyszedł nawet fajny rozdział. Napewno niedługo będzie następny (możliwe nawet że dziś w nocy hehe) Miłego dnia- Amelia ❤️❤️

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jul 19, 2022 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

𝐼 𝑊𝐴𝑁𝑁𝐴 𝐵𝐸 𝑌𝑂𝑈𝑅𝑆 | Five HargreevesWhere stories live. Discover now