31. O tobie nie da się zapomnieć.

Start from the beginning
                                    

— Nie. Ja nie zamierzam pierwsza wyciągać ręki. Za dużo razy to byłam ja — powiedziałam hardo, lecz głęboko w sobie było mi po prostu przykro.

Chłopak niespodziewanie objął mnie jednym ramieniem, przyciągając do swojego boku. Zamaskowałam uśmiech, który chciał powstać na mojej twarzy. Popatrzyłam na niego lekko w górę. Sięgałam mu do ramienia, więc to dobrze. Nie chciałabym być niższa ani wyższa.

Gdzieś w moich oczach krył się snutek. Może mógł go zobaczyć, kiedy nasze spojrzenia się spotkały. Przegryzłam lekko wargę, widząc jego intensywny wzrok.

— I dobrze, że nie zamierzasz jako pierwsza. Trzeba być egoistycznym i czasami trzymać krótko ludzi na smyczy, by ci nie weszli na głowę — rzekł z powagą.

— To znaczy, że ciebie trzeba trzymać na smyczy, tak? — zaśmiałam się.

Wywrócił rozbawiony oczami. Krótki śmiech wyszedł z jego ust. Chwilę patrzył gdzieś w dal, zaraz spojrzał z powrotem na mnie.

— Co, kurwa? — znów się szczerze  zaśmiał.

Jesteś pieskiem, ale po prostu się nie przyznasz.

A ja nie powiem tego na głos.

Może kiedyś.

Nic. — Wzruszyłam ramionami, oddalając się od niego.

Szukałam jego mustanga na parkingu, w końcu znalazłam i zaczęłam iść w tamtym kierunku. Wsiadłam do auta, gdy Dylan je otworzył. Odjechaliśmy spod murów szkoły w stronę domu.

— Idziemy dzisiaj na imprezę! — stwierdziłem nagle podekscytowana.

Zerknął na mnie jak na idiotkę, unosząc brew.

— Jutro jest piątek, wiesz o tym? — zapytał dla pewności.

— Jasne, że wiem. Jutro nie idziemy do tej budy. Nie mam ochoty widzieć twarzy babsztyla od historii. Znowu się pofarbowała na fioletowo, wygląda jak idiotka z tymi włosami — powiedziałam zniesmaczona.

— Wiem, ona też mnie uczy historii — parsknął śmiechem. — Sophie ci nie pozwoli — stwierdził lekceważąco po chwili.

— Nie musi wiedzieć. — Posłałam mu pobłażliwie spojrzenie.

***

Mimo małego zmęczenia, na mojej twarzy widniał delikatny uśmiech. Stwierdziłam, że ubiorę spodnie, bo czemu by nie. Będzie mi wygodniej. Założyłam czarne nie przylegające do nóg jeansy. Biały top z długim rękawem, który z miał trochę koronki przy biuście, co dodawało uroku. Standardowo założyłam swój czarny płaszcz. Na stopy włożyłam czarne buty za kostkę. Niedużą czarną torebkę przewiesiłam sobie na skos przez ciało. Nie mogło zabraknąć mojej ulubionej biżuterii.

Popatrzyłam na zegar w pokoju, dobijała dwudziesta trzecia, czyli godzina na którą umówiliśmy się z Dylanem na przyjacielskie wyjście.
Mieliśmy wyjść przez okno balkonowe na dole w salonie blisko schodów. Plan na początku był inny, bo Williams chciał abyśmy wyszli przez balkon na piętrze. Odpowiedziałam mu na to, że chyba go posrało. I że ja bym prędzej się postała.

Gdy nastanie jutro Tom 1Where stories live. Discover now