Rozdział 31.

1.9K 142 251
                                        

Liścik zostaje mu przekazany przez strażnika. Wschodni Gabinet, widnieje na karteczce i nic poza tym. Ajax nie rozpoznaje pisma, dopiero po przeczytaniu inicjału na odwrocie orientuje się, że to od Pierro.

Mimowolnie ogarnia go ekscytacja. Nastawiał się bardziej na to, że zostanie całkowicie wykluczony z życia pałacu, a jego pozycja Harbingera odejdzie w niepamięć. Jak się jednak okazuje, wciąż ma swoje miejsce na obradach. Ajax zjawia się na miejscu przedostatni, kiedy pomieszczenie jest już prawie pełne.

Nalicza siódemkę. Sandrone to mieszanka kolorów i wzorów, jej strój przypomina źle pozszywaną pacynkę. Ajax nigdy nie miał okazji się dowiedzieć, dlaczego zawsze towarzyszy jej potężny strażnik, skoro według rangi jest ona ponadprzeciętnie silna, ale przyzwyczaił się już do tego widoku. Kobieta znajduje się pod oknem i wygląda na dziedziniec. Niedaleko niej Pulcinella, Pierro i Columbina prowadzą głośną rozmowę na temat jakichś wieści z Przepaści*. Sandrone przysłuchuje się, ale nie zabiera głosu.

Po drugiej stronie sali przy barku siedzi zgarbiona Arlekin, będąca całkowitym przeciwieństwem swoich koleżanek po fachu. O ostrych rysach, krótkich włosach, w wyraźnym makijażu, popija drinka i mocno zaciąga się papierosem, od czasu do czasu przyglądając się dyskutującym. Pantalone siedzi sam przy długim stole na środku pomieszczenia, nawet teraz wypełniając jakieś dokumenty. Ku zaskoczeniu Ajaxa, parę krzeseł dalej miejsce zajmuje Dottore, jego wzrok jest jednak pusty i wlepiony w jeden punkt.

W pierwszej chwili Ajax chce podejść do grupki pod oknem, szybko jednak uznaje, że nie uda mu się przejść przez ten wieczór bez alkoholu. Pewnym krokiem kieruje się do barku, czując na sobie uważne spojrzenie Arlekin.

– Tego bym nie brała – mówi mu swoim szorstkim głosem, kiedy Ajax sięga po mondstadzkie wino. – Ragnvindr przysyła nam je co roku po tym, jak ogłosiliśmy go persona non grata.

– Zatrute? – Ajax patrzy na wino sceptycznie, ale odstawia je i dla odmiany nalewa sobie whisky z lodem.

– Nie wiem – wzrusza ramionami i uśmiecha się chytrze. – Miałam nadzieję, że któreś z nich sprawdzi. Odkąd tu weszli, przyprawiają mnie o migrenę.

Arlekin od zawsze wydawała mu się niebezpieczna. W odróżnieniu od głośnej i panoszącej się Signory, pozostawała w cieniu, przez co stanowi dla Ajaxa prawdziwą zagadkę. Jedyne, co dotarło do jego uszu, to to, że ustawicznie kłóci się z Pierro i jakimś trafem zawsze wciąga w to Columbinę. Poza tym prowadzi Dom Paleniska**, w którym sieroty od dziecka uczone są służyć narodowi. Zamysł zdaje się chwalebny, pewne jest jednak, że Arlekin w każdej chwili wydałaby swojego towarzysza, gdyby widziała w tym interes.

Nie mija pięć minut, a do sali równym krokiem wchodzi Capitano. To potężnie zbudowany mężczyzna, który swoją posturą budzi niezwykły podziw, zwłaszcza w Ajaxie. Już niejednokrotnie pragnął stoczyć z nim pojedynek, a kiedy ujrzał go w akcji, stało się to jednym z jego priorytetowych celów. Oczywiście zanim został związany kontraktem. Teraz już raczej wątpliwe, by Capitano dostrzegł jego potencjał i potraktował go jako godnego przeciwnika.

Nikt nie wnika, dlaczego się spóźnił. Bez specjalnego entuzjazmu wszyscy zasiadają przy stole, czekając, aż Pierro przejdzie do rzeczy. Raczej żadne z nich nie ma ochoty tu ślęczeć do północy. Ich relacje są trochę napięte, a jeśli już darzą się jakimiś większymi uczuciami, to jest to na ogół niechęć albo otwarta nienawiść.

– Zacznijmy – przemawia Pierro, lecz niemal natychmiast wtrąca się Sandrone.

– Żadne zacznijmy – woła dramatycznie. – Mam pewne obiekcje. W zasadzie to pytania. Trzy dokładniej. Po pierwsze, co tu robi Dottore?

Soterofobia - ZhongchiTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon