Prolog

166 9 1
                                    

- Hailey nie! - Krzyk rozbrzmiał po całym pustostanie. A potem huk strzału z pistoletu. Brunet patrzał jak mężczyzna opada na ziemię, a w niego celuje blondynka ze strachem w oczach. - Hailey... - Powiedział cicho w stronę przyjaciółki, która niezareagowała, patrzała się w ciało, mężczyzna zmarł od trafienia w tętnice szyjną, krew lała się na beton.

- O...on, n-nie żyje? - Zapytała patrząc jak jej partner sprawdza puls mężczyzny. Brunet westchnął ciężko i spojrzał na Hailey. Pokiwał głową na znak że nie żyje...

Śledztwo utknęło, dowodów było brak. To był koniec...

- Dwa tygodnie później -

Kobieta minęła próg posterunku 21. Od razu wyczuła zapach ciasta i truskawek. Gdy weszła na hol rozejrzała się w okół. Chciała poznać każdy zakątek, miała spędzić tu kolejne trzy miesiące. Rozglądając się zauważyła siwowłosą kobietę za ladą naprzeciwko drzwi, jadła ciasto. Podeszła do niej uśmiechnięta, oparła ręce o blat, policjantka spojrzała na nią ze zdziwieniem.

- Nie dotykaj łapskami blatu, przed chwilą umyłam. - Odparła siwowłosa.

- Ja przyszłam tu na zastępstwo. - Oznajmiła uśmiechając się. Pani sierżant na te słowa odłożyła ciasto i przejechała wzrokiem po ciele kobiety.

- Przecież ciebie liść zgniecie dziewczynko. - Odparła sięgając po słuchawkę telefonu stacjonarnego. - Hank, pani przyszła do ciebie na zastępstwo za Upton... ta... życzę powodzenia. - Odłożyła słuchawkę. - Sierżant zaprasza cię na górę. - Oznajmiła opierając się o blat. - Schodami, na półpiętro, po prawej stronie. - Wskazała palcem w stronę zakratowanych drzwi na półpiętrze.

- Dziękuje. - Odparła brunetka po czym poszła do drzwi które po chwili otworzyły się dzięki przyciskowi który miała Platt - pani sierżant zza lady. Kobieta weszła po schodach na górę gdzie trafiła do biura w którym było pełno biurek, jedno puste. Skierowała się powoli w stronę zamkniętego biura w którym siedział mężczyzna. Poszła do niego, zapukała do drzwi i po cichym ,,proszę" weszła do środka. - Dzień dobry, Ava Johanson, ja w sprawie... - Nie skończyła.

- Ta wiem wiem. - Odparł krótko obcięty funkcjonariusz. Wstał zza biurka i uścisnął dłoń młodszej. - Sierżant Hank Voight, twój nowy szef, przynajmniej przez trzy miesiące. - Usiadł z powrotem na krześle patrząc na dziewczynę.

- Więc... kiedy zaczynam? - Zapytała na co starszy lekko się uśmiechnął.

- Od dzisiaj, potrzebujemy rąk do papierów. - Odparł rozluźniając się na krześle. - Jeśli nie chcesz i będziesz brała co chwilę wolne, nie szukaj siebie w tym wydziale jasne? - Odparł zupełnie spokojnie.

- Jasne. - Odparła wiedząc że nie zamierza tracić czasu.

- To dobrze, widzę że masz już sprzęt, także witaj w wydziale. - Powiedział łapiąc do ręki jakiś kawałek papieru po czym rzucił go do kosza.

- Dziękuje. - Odparła po czym obróciła się chcąc wyjść z biura, jednakże w drzwiach uderzyła w ciało innej osoby która ewidentnie się śpieszyła. Uderzyła lekko w ciało wyższego mężczyzny na co spojrzała na jego twarz. - Przepraszam. - Odparła w tym samym momencie co on.

- Przepraszam. - Odparł brunet mijając kobietę i podchodząc do biurka Voighta. - Hank mamy sprawę...

- Ava czekaj czekaj! - Odparł Hank wstając zza biurka. Brunetka zawróciła się do biura stając tuż za progiem drzwi. Nieznajomy brunet spojrzał na nią. - Jay, to twoja nowa partnerka, dopóki Hailey nie wróci. - Odparł wskazując ręką na kobietę.

- Ava Johanson. - Wyciągnęła rękę na przywitanie.

- Jay Halstead. - Uścisnął jej dłoń.

- Dobra... yyy... co to za sprawa? - Odparł sierżant.

- Dostaliśmy zgłoszenie o strzelaninie w centrum. - Oznajmił Jay zwracając wzrok na Hanka.

- Dobra, jedźcie tam i rozejrzyjcie się. - Odparł Voight siadając na krześle.

- E... razem? - Zdziwił się brunet wskazując kciukiem za jego plecy.

- Tak, chyba wyraziłem się jasno że jesteście od teraz partnerami. - Powiedział znów rozluźniając się na krześle. Jay westchnął lekko i bez żadnych emocji minął dziewczynę w drzwiach i poszedł. Ava ruszyła za nim lekko zdziwiona jego zachowaniem. Poszła korytarzem w stronę parkingu policyjnego obok posterunku. Gdy wyszła na zewnątrz zauważyła Jay'a idącego w kierunku czarno matowego pickupa, po chwili Halstead zatrzymał się i obrócił w stronę kobiety idącej w jego stronę.

- Zasada numer jeden, zawsze ja kieruje. - Odparł mężczyzna. - Numer dwa, nie zadajesz głupich pytań, numer trzy, trzymasz się mnie, czy to jasne? - Odparł w stronę Avy która w trakcie jego mówienia stanęła przed nim.

- Nie jestem dzieckiem by mnie niańczyć. - Oburzyła się.

- Ale jesteś tu nowa, i nie wiesz jak to działa. - Jay zwrócił się w stronę samochodu.

- Jestem policjantką od siedmiu lat Jay, pracowałam w pięciu wydziałach, zaczynając od patrolu po zabójstwa. - Oburzona chciała kontynuować.

- Detektywie Halstead. - Powiedział stanowczo.

- Ja też jestem detektywem detektywie.

- Ale nie tutaj, tutaj jesteś rekrutem, kadetem, początkującym. - Odparł wsiadając do samochodu. Ava podeszła do otwartego okna od strony kierowcy.

- Co ciebie tak boli?! Przyszłam tu do pracy, a ty jesteś zagorzały jak nie wiem kto.

- To mnie boli że nie rozumiesz. Wsiadaj, i się nie odzywaj. - Odparł ponownie stanowczo. Johanson odpuściła dalszej kłótni i wsiadła na miejsce pasażera.

Przez całą drogę na miejsce panowała absolutna cisza. Ava patrzała przez boczną szybę i podziwiała miasto, a Jay skupiał się na drodze co chwilę spoglądając na nową partnerkę.

- Dobra sory. - Odparł Halstead. - Naskoczyłem na ciebie.

- A jednak nie jesteś zagorzałym skurwysynem. - Powiedziała obracając głowę w stronę kierowcy.

- Skurwysynem może i jestem, ale napewno nie zagorzyłym.

- Nie byłabym tego taka pewna detektywie Halstead. - Powiedziała naznaczając dwa ostatnie słowa.

- No dobra... może jestem lekko zagorzały... - Westchnął poprawiając się na fotelu. - Poprostu mam gorszy dzień.

- Jeżeli masz je zawsze to mnie zabij.

- Niech zgadnę, jesteś osobą wiecznie uśmiechniętą i radosną?

- Tak mówią. - Oznajmiła wyjmując z kieszeni pomatkę po czym przejechała nią po ustach. Halstead spojrzał na kobietę.

- Ładnie wyglądasz. - Odparł. Kobieta schowała pomatkę i spojrzała na Jaya z lekko rozbawioną miną.

- Najpierw jesteś dla mnie nie miły, mówisz że mam się nie odzywać, a teraz mówisz mi że ładnie wyglądam? - Odparła widząc lekki uśmieszek na twarzy mężczyzny. - Zdecyduj się Jay.

- Już cię przeprosiłem za wcześniej.

- Cieszę się... i ty też ładnie wyglądasz. - Odparła widząc skrzywioną minę Jaya. Zaśmiała się a razem z nią brunet.

Po kilku minutach drogi rozmowy dojechali na miejsce.
Jay od razu wyczuł że to nie jest zwykła strzelanina.
Ava podzielała jego zdanie...

------

Mam nadzieję że spodobał wam się taki prolog.
Czekajcie na nexta!

I oczywiście możecie zagłosować dla motywacji dla mnie :)

Miłego dnia/wieczoru !

A i za wszelkie błędy orto. przepraszam, nie zawsze zauważę jakiś błąd :P

Replacement / Chicago PD / FFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz