ODCINEK 1 | Jak zwykle w Szpitalu

36 0 4
                                    

  Wiedziała, gdzie go znajdzie, nie musiała nawet zbyt dużo o tym myśleć, bo nogi same ją poprowadziły.
  To było więcej niż pewne, iż zastanie go właśnie tam, a nie gdziekolwiek indziej. Musiał być jak zwykle w szpitalu - nie było innego wyjścia, przecież to tam rezydował przez większość dnia i bez problemu można było połączyć jego osobę z tym miejscem. W końcu to miejsce to było całe jego życie - jego drugi dom, w którym przebywał więcej niż w swym normalnym.
  Czuła, że to już czas, że trzeba to wyjaśnić.
  Była okropnie zestresowana, stojąc pod wejściem do jego gabinetu, a to był dopiero początek. Początek, który był i tak najmniej stresującą częścią tego wszystkiego, co jeszcze ją czekało do przeżycia.
  Przełknęła głośno ślinę, po czym delikatnie, jak miała w zwyczaju, zapukała w białe drzwi.
  - Proszę! - powiedział niechętnie podniesionym głosem, ponieważ naprawdę chciał już udać się do domu. Był zmęczony i fizycznie i psychicznie - miał w skrócie naprawdę ciężki dzień. Chociaż będąc lekarzem, prawie każdy dzień jest taki sam. Tak samo wykańczający.
  Kobieta powoli otworzyła drzwi, przygryzając przy tym dolną wargę i nieśmiało weszła do środka.
  Od blondyna w mig odpłynęło zmęczenie i poirytowanie, a na ich miejsce momentalnie wpadło zdziwienie - ledwo zarzucił na siebie czarną kurtkę i poprawiał ją, gdy przy jego drzwiach stanęła spięta Mary Margaret Blanchard. Tego się kompletnie nie spodziewał, z wrażenia nieświadomie rozwarł swe usta.
  - Mary Margaret? - odezwał się pierwszy po dłuższej chwili, gdy patrzyli tak na siebie w pełnej napięcia ciszy. Nadal był zdumiony i trudno mu było się pozbierać.
  - Hej, jak się masz? - wydusiła z siebie z trudem.
  - Bywało lepiej - odpowiedział od razu. - Co cię sprowadza?
  - Wszystko i nic. - zaśmiała się nerwowo.
  Doktor spojrzał na nią pytająco.
  - Zastanawiałam się tylko... czy... czy miałbyś może czas jutro po pracy? - wydukała.
  - Ja? - zdziwił się mocno.
  - Moglibyśmy spotkać się w porcie - zasugerowała brnąc dalej.
  - Jesteś pewna, że nie pomyliłaś mnie z Davidem? Na pewno dobrze, się dziś czujesz? Regina cię niczym nie otruła?
  Blanchard roześmiała się, słysząc te wszystkie gorączkowe pytania wydobywające się z jego ust niczym z karabinu maszynowego.
  - Wszystko w porządku - zapewniła z uśmiechem na twarzy. - Po prostu chciałam porozmawiać.. z tobą. Więc miałbyś czas i ochotę?
  - Czas się na pewno znajdzie, gorzej z ochotą. - podniósł jedną brew ku górze.
  - W takim razie w porcie. Jutro. Nie zapomnij. Czekam. Pa! - powtórzyła wszystko, co najważniejsze na jednym wdechu nie czując się komfortowo po jego słowach.
  Odwróciła się błyskawicznie i złapała za klamkę, otwierając drzwi, lecz ku jej zaskoczeniu on znalazł się szybko przy niej i położył dłoń na jej dłoni, zamykając tym samym jedyną drogę jej ucieczki.
- Zaczekaj - poprosił. - Przepraszam. Jestem zmęczony i plotę głupoty! Wybacz.. - wytłumaczył się. - W dodatku przypomniało mi się nasze ostatnie spotkanie i-
  - Naprawdę muszę już iść! - zmyśliła na poczekaniu.
  Ich spojrzenia się spotkały, mężczyzna uśmiechnął się szeroko, wyczuwając aktualnie bardzo dobrze jej niepokój jak i brak komfortu, a jego myśli powędrowały daleko stąd, wręcz jakby ze Storybrooke do Zaczarowanego Lasu.
  - Hej, jesteś ze mną? Wszystko dobrze? - odezwała się w końcu zaniepokojona krótkowłosa.
  - Tak- z tobą zawsze, Mary Margaret.
  Zaczerwieniła się, a on zauważając to, dopiero jakby w pełni się ocknął i dotarło do niego, co przed chwilą wypowiedział na głos.
  - Jestem po prostu wymordowany po całym tym dniu - przyznał szczerze.  - Co do tego naszego ostatniego razu- To znaczy spotkania! Przypomniało mi się ono i zebrało mi się na durne żarty - wyznał wyszczerzając się. - Jeszcze raz wybacz. - spoważniał i puścił jej rękę oraz odsunął się od niej.
  Uśmiechnęła się lekko i z pewną dozą przymusu, kiwnęła jedynie głową, wieńcząc tym swą odpowiedź i w końcu wyszła, zostawiając go ponownie samego w czterech ścianach jego szpitalnego gabinetu.
  - Do jutra - szepnął sam do siebie i wrócił do szykowania się, aby w końcu wrócić do domu i jakkolwiek odpocząć.

Happy EndingWhere stories live. Discover now